Korespondencja z Nowego Jorku
Ameryka z uwagą śledziła demokratyczne prawybory w Michigan nie dlatego, żeby zobaczyć kto wygra, bo zwycięzcy byli z góry do przewidzenia. Najwięcej uwagi przykuł protest wyborców demokratycznych wobec Joe Bidena.
Prawybory w USA: Na czym polegał protest wyborców demokratycznych przeciwko Joe Bidenowi w Michigan?
Uczestnicy protestu mają prezydentowi za złe poparcie dla Izraela w trwającej od początku października wojnie z Hamasem. Od miesięcy młodzi wyborcy, wyborcy progresywni, a także Amerykanie arabskiego pochodzenia, których populacja w tym Michigan jest największa w kraju, protestują i domagają się co najmniej trwałego zawieszenia broni oraz rozwiązania kryzysu humanitarnego w Gazie. Niektórzy nazywają nawet prezydenta “Genocide Joe” (dosł. „Joe Ludobójstwo”).
Na kilka tygodni przed wtorkowym głosowaniem progresywni demokraci, pod kierownictwem Layli Elabed, siostry Rashidy Tlaib – pierwszej Amerykanki palestyńskiego pochodzenia w Kongresie – zorganizowali kampanię, w której namawiali wyborców, aby zamiast nazwiska Joe Bidena, na karcie do głosowania zaznaczyli opcję „uncommitted” (bezstronny), by pokazać jak wielu demokratów w tym stanie domaga się zmiany podejścia Bidena do Izraela. – To nie jest kampania przeciwko Bidenowi. To głos humanitarny, którego celem jest przekazanie Bidenowi i jego administracji, że wierzymy w ocalanie życia – mówiła Elabed. Do kampanii włączyło się kilkudziesięciu byłych i obecnych polityków z Michigan. Chcieli zebrać co najmniej 10 tysięcy głosów, czyli "mniej więcej tyle, ile wynosiła przewaga Trumpa nad Hillary Clinton w 2016 r.”. Z wstępnych szacunków wynika, że tych głosów będzie kilkadziesiąt tysięcy.