W poniedziałek zebrała się sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa, która ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość zakupu oprogramowania Pegasus izraelskiej firmy NSO, które pozwala przejąć kontrolę nad zainfekowanym telefonem. Kto odpowiadał za zakup Pegasusa, kto, przeciwko komu i ile razy stosował to oprogramowanie? Komisja ma wyjaśnić te sprawy.
Na wspólnej z szefem szwedzkiego rządu Ulfem Kristerssonem konferencji prasowej premier Donald Tusk (PO) został zapytany o swe oczekiwania wobec prac komisji.
Czytaj więcej
Poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Bosacki powiedział, że widział dokument, na mocy którego rząd PiS-u kupił Pegasusa. Są na nim dwa nazwiska i kwota, jaka za niego zapłacono.
Donald Tusk: Nie będę używał sprawy Pegasusa do walki politycznej
- Kwestia używania systemu Pegasus do podsłuchiwania i inwigilowania naszych obywateli musi znaleźć swoje pełne wyjaśnienie, po to jest komisja śledcza. Ja nie jestem od tego, żeby formułować jakieś oczekiwania, bo ta komisja śledcza i działania także prokuratury w tej kwestii (...) nie są na jakieś polityczne zamówienie - odparł.
- My musimy sprawę wyjaśnić, z oczywistych względów. Jest nie do pomyślenia (...), żeby przejść do porządku dziennego nad faktem, że przy pomocy tego typu mechanizmów jak Pegasus podsłuchiwano polityków czy liderów opinii społecznej, których jedyną winą było to, że byli krytyczni wobec działań rządów PiS-u - dodał premier.