– Porozumienie pokojowe pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem będzie możliwe, jeżeli obie strony wyraźnie, bez dwuznaczności i sztuczek wzajemnie uznają integralność terytorialną i zobowiążą się nie wysuwać roszczeń terytorialnych ani dzisiaj, ani kiedykolwiek w przyszłości – mówił w armeńskim parlamencie premier Nikol Paszynian. – Dzisiaj chcę potwierdzić, że Republika Armenii całkowicie uznaje integralność terytorialną Azerbejdżanu i oczekujemy, że Azerbejdżan zrobi to samo, uznając całe terytorium Armeńskiej SRR za terytorium Armenii – oznajmił.
Klan karabachski
Jak premier Armenii chce rozwiązać trwający od ponad trzech dekad konflikt wokół Górskiego Karabachu? Tego nie powiedział. Zaproponował, by pomiędzy Baku i Stepanakertem (stolica zamieszkałego przez Ormian separatystycznego regionu, który w świetle prawa międzynarodowego jest częścią Azerbejdżanu) został utworzony „międzynarodowy mechanizm negocjacji i dialogu”.
W odpowiedzi prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew odparł, że nie zamierza z nikim „z zewnątrz” omawiać kwestii Górskiego Karabachu. – To nasza wewnętrzna sprawa – mówił w rządowych mediach. Po raz kolejny zaproponował mieszkającym w separatystycznym regionie Ormianom przyjęcie obywatelstwa Azerbejdżanu albo zmienić miejsce zamieszkania. Z kolei od władz w Erywaniu domagał się, by „oficjalnie ogłosiły, że Karabach to Azerbejdżan”. Stwierdził, że w Armenii dzisiaj znów „podnoszą się rewanżystowskie siły” i ostrzegał, że azerbejdżańska armia dzisiaj „jest mocniejsza niż w 2020 roku”.
Ormiańscy separatyści w Górskim Karabachu zostali całkowicie odcięci od Armenii po wygranej przez Azerbejdżan drugiej wojnie karabachskiej w 2020 roku. Jedyna droga prowadząca ze Stepanakertu do Erywania również została zablokowana przez Azerbejdżan. W enklawie znajduje się – na podstawie zawartych pomiędzy Rosją, Armenią i Azerbejdżanem porozumień – około 2 tys. rosyjskich żołnierzy. I ponad 120 tys. Ormian. Miliarder Ruben Wardanian, który zdobył kapitał w Rosji i jesienią ubiegłego roku przeprowadził się do Karabachu (został tam jedną z czołowych postaci), we wtorek wciąż domagał się uznania przez Azerbejdżan Republiki Arcach (tak Ormianie nazywają Górski Karabach).