Emmanuel Macron jest przekonany, że klucz do pokoju w Europie Wschodniej znajduje się w Chinach. – To jedyny kraj, który może wpłynąć na kalkulację Władimira Putina – powiedział francuski dyplomata przedstawicielom mediów, którzy towarzyszą prezydentowi w rozpoczętej w środę podróży do Chin.
Rzecz wyjątkowa, Xi Jinping będzie w jej trakcie rozmawiał aż przez sześć godzin z francuskim przywódcą. Wspólnie odwiedzą też prowincję Guangdong na południu kraju.
– Chiny mają nadzieję, że uda im się podzielić Zachód, spowodować, że Unia Europejska będzie prowadziła inną grę wobec Pekinu niż Stany Zjednoczone – mówi „Rzeczpospolitej” Camille Grand, do niedawna zastępca sekretarza generalnego NATO, a dziś ekspert European Council on Foreign Relations. – Ponieważ chińska gospodarka nie rozwija się teraz dobrze, Unia ma tu dość mocną kartę przetargową. Dostęp do jednolitego rynku ma strategiczne znaczenie dla Chińczyków – dodaje.
Obietnice
Użycie tej karty jest jednak możliwe tylko wtedy, gdy Xi dojdzie do wniosku, że kraje „27” tworzą jedną drużynę. Z tym jest jednak coraz trudniej, skoro nawet tandem francusko-niemiecki działa słabo. W listopadzie zeszłego roku, bez koordynacji z Paryżem, w podróż do Pekinu wybrał się kanclerz Olaf Scholz. Teraz Macron zabrał więc na pokład swojego samolotu przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Przynajmniej w ten sposób chce udowodnić, że Europa jest zjednoczona.
Czytaj więcej
Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał telefonicznie z prezydentem USA, Joe Bidenem, przed rozpoczynającą się w środę wizytą Macrona w Chinach.