Korespondencja z Ukrainy
Rogatki Kijowa, wylot na Browary, miasto przyklejone do stolicy. W sobotę wjeżdżające samochody kontrolowali policjanci i żołnierze, było ich sporo, rozpalili kuchnię polową, dym się snuł powoli.
W czwartek, w przeddzień rocznicy rosyjskiej inwazji, nie widziałem tutaj żadnej kontroli, nie było też wojskowych za stosami worków z piaskiem. Przebiega tu główna droga, w każdą stronę po trzy pasy, z Kijowa na północny wschód, do granicy Białorusi, a dalej do Moskwy.
Rok temu Rosjanie byli niewiele ponad 25 kilometrów stąd. Kolumna pojazdów rosyjskiej armii ciągnęła się dziesiątki kilometrów. Rosjanie byli gotowi do ataku na stolicę Ukrainy, gotowi do podboju. Do likwidacji elit, ze sporządzonymi czarnymi listami. Jak dawniej.