Wystąpienie Annaleny Baerbock na wspólnej z szefem tureckiej dyplomacji konferencji prasowej w weekend w Ankarze odbiegało znacznie od przyjętych dotychczasowych zwyczajów.
Na początek jasno zadeklarowała, po której stronie stoi Berlin w sporze turecko-greckim o wyspy na Morzu Egejskim, który omal nie zakończył się zbrojną konfrontacją ponad dwa lata temu. Po stronie Aten.
Na tym nie poprzestała. Uznając prawo Turcji do obrony przed terroryzmem, oświadczyła, prawo to nie „obejmuje zemsty oraz abstrakcyjnych ataków prewencyjnych”. To w związku z zapowiadaną przez prezydenta Recepa Erdogana akcją zbrojną na północy Syrii. Chodzi o eliminację zbrojnych oddziałów syryjskich Kurdów oskarżanych przez Ankarę o wspieranie separatystów kurdyjskich w Turcji.
Pani Baerbock nie zapomniała też o prawach człowieka, przypominając, że jednym z wyznaczników ich respektowania jest realizacja orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który opowiedział się za uwolnieniem tureckiego aktywisty Osmana Kavali. Kilka miesięcy temu został skazany na dożywocie po niemal pięciu latach spędzonych w areszcie. Miał być współorganizatorem antyrządowych protestów w 2013 roku w Stambule. Erdogan był wtedy premierem, z którego inicjatywy dochodziło do krwawej rozprawy z demonstrantami.
Czytaj więcej
Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock skrytykowała wypowiedź szefa rosyjskiej dyplomacji. Siergiej Ławrow zapowiedział, że Rosja "pomoże Ukraińcom pozbyć się antyludowego reżimu".