W środę podczas posiedzenia komisji łącznikowej, tworzonej przez szefów wszystkich komisji w Izbie Gmin, pytany, jak wiele uwagi poświęca sprawie swej rezygnacji, Boris Johnson deklarował: - Z przyjemnością mogę powiedzieć, ze kontynuuję wykonywanie pracy, do której zostałem wybrany.
Na posiedzeniu szef brytyjskiego rządu wykluczył też możliwość wcześniejszych wyborów mówiąc, że w jego opinii głosowanie mogłoby się odbyć nie wcześniej niż w 2024 roku. Johnson unikał przy tym odpowiedzi, czy poda się do dymisji, spełniając tym samym wolę części deputowanych z Partii Konserwatywnej.
Brytyjskie media donosiły, że w środę po południu delegacja ministrów udała się do Borisa Johnsona, by przekonać go do złożenia rezygnacji. Według tych informacji, w grupie byli m.in. nowo mianowany kanclerz skarbu Nadhim Zahawi oraz szefowa MSW Priti Patel. Jak przekazał informator agencji Reutera, Johnson odmówił podania się do dymisji. Według brytyjskich mediów, Johnson i Zahawi mają wkrótce ogłosić nowy plan gospodarczy.
Gove zwolniony
Wieczorem z Wielkiej Brytanii napłynęła informacja, że Boris Johnson zdymisjonował z rządowej funkcji Michaela Gove'a, który miał (o czym donosiło "Daily Mail") przekonywać premiera do dymisji. Pytany, czy Gove go wcześniej odwiedził, Johnson odmówił komentarza. BBC podało, że według informacji stacji po godz. 22:00 Johnson zadzwonił do Gove'a, by poinformować go, że ten były już minister ds. wyrównywania szans, mieszkalnictwa i społeczności lokalnych został zwolniony.
- Nie możesz mieć węża, który nie popiera cię w żadnym z wielkich sporów, a który następnie radośnie mówi prasie, że lider musi odejść - powiedział BBC informator z siedziby brytyjskiego premiera, komentując decyzję Johnsona.