– Rzecz nie dotyczy okrętów wojennych 50 mil od brzegu czy samolotów gdzieś tam w dali, ale helikopterów. One przypadkowo nie przelatują przez granicę – mówi Kusti Salm z estońskiego Ministerstwa Obrony.
W ciągu ostatnich dni uzbrojone helikoptery rosyjskiej armii zaczęły naruszać granicę z sąsiadem. Ostatni taki przypadek miał miejsce w południowej Estonii, z kierunku rosyjskiego Pskowa, gdzie znajdują się garnizony wojsk powietrzno-desantowych. W dodatku Tallin otrzymał informacje z NATO, że obecnie rosyjska armia dość demonstracyjnie ćwiczy ataki rakietowe na Estonię.
Artykuł 5
– Sytuacja z bezpieczeństwem na Morzu Bałtyckim pogorszyła się – podsumowuje Salm.
Jednocześnie bowiem rosyjska flota zapowiedziała manewry w Zatoce Fińskiej (rozdzielającej Estonię i Finlandię), by poćwiczyć minowanie wód, strzelanie z dział i walkę z okrętami podwodnymi. W tym samym czasie wzdłuż wybrzeży państw bałtyckich do Kaliningradu płynąć będzie rosyjska eskadra wracająca z dopiero co zakończonych innych manewrów.
– Podtrzymujemy zobowiązania, jakie podjęliśmy w ramach sojuszu NATO. W tym, oczywiście, zobowiązania wynikające z artykułu 5 (traktatu NATO – o wzajemnej obronie – red.) – na tym tle wypowiedź rzecznika amerykańskiego Departamentu Stanu zabrzmiała ostrzegawczo. Ned Praise jednak nieco lekceważąco wyrażał się o „rosyjskiej buńczuczności”.