Przygotowana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii ustawa deregulacyjna (jej główne założenia opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 8 kwietnia) wprowadza zmiany w ustawie o CIT. Ucieszą się z nich spółki korzystające z ulgi na badania i rozwój (B+R).
Czytaj więcej
Koniec sztucznego wydłużania przedawnienia podatków, zwiększenie roli mediacji w sądach i ułatwienia dla energetyki wiatrowej – to tylko niektóre propozycje z ustawy deregulacyjnej, która ma uprościć prowadzenie działalności gospodarczej.
Jakie korzyści daje ulga B+R
- Ta ulga daje możliwość dodatkowego wykorzystania wydatków na działalność badawczo-rozwojową. Oprócz zaliczenia ich do kosztów (czyli pomniejszenia przychodu) możemy je też odliczyć od dochodu. Niektórzy przedsiębiorcy nawet w 200 proc. - mówi Paweł Kuźmiak, doradca podatkowy, partner w DSK Kancelaria. Wskazuje, że z ulgi korzystają firmy z wielu branż, np. informatycznej, spożywczej czy farmaceutycznej.
Katalog wydatków objętych preferencją, tzw. kosztów kwalifikowanych, znajduje się w art. 18d ust. 2 ustawy o CIT. Są w nim m.in. wydatki na ekspertyzy, opinie, usługi doradcze czy wyniki badań naukowych. Powinny mieć związek z działalnością badawczo-rozwojową i muszą być wykonane przez podmioty wymienione w określonych przepisach ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Są to m.in. uczelnie, instytuty badawcze, instytuty naukowe PAN, Polska Akademia Umiejętności.
Współpraca z tymi jednostkami naukowymi w praktyce nie zawsze jest możliwa i uzasadniona – podkreślono w uzasadnieniu projektu ustawy deregulacyjnej. Dlatego autorzy proponują likwidację tego warunku i uznanie za koszty kwalifikowane wszystkich analiz, także wykonanych przez podmioty, które nie posiadają statusu jednostki naukowej. „Spowoduje to większą elastyczność w zakresie prowadzenia działalności badawczo-rozwojowej” – czytamy w uzasadnieniu projektu.