W sobotę przypada 99. rocznica urodzin Jana Pawła II. Wiele instytucji, parafii czy szkół jego imienia uczci ją okolicznościowymi wydarzeniami, którymi symbolicznie zapoczątkują przygotowania do rocznic zdecydowanie ważniejszych. Ta data otworzy przed nami rok obchodów. W 2020 r. najpierw 2 kwietnia przypadnie 15. rocznica śmierci, a 18 maja – setna rocznica urodzin papieża Polaka. Znów będziemy świadkami koncertów, wystaw, festynów czy biegów przełajowych „ku czci" księdza z Wadowic. Wzruszenia, wiersze, goździki...
Ale ten szczególny rok rozpoczyna się w bardzo specyficznym momencie, tuż po premierze dokumentu „Tylko nie mów nikomu", gdy wyobraźnią Polaków zawładnął wstrząsający obraz Kościoła pożeranego od wewnątrz przez zło i zepsucie, przedstawione w tym głośnym filmie. Nie wiadomo, co zrobiło na widzu większe wrażenie: wołające o pomstę do nieba przestępstwa seksualne księży czy raczej obraz instytucji nieczułej na krzywdę małych dzieci, która dla ochrony swojego wizerunku zamknęła się za murami twierdzy.
Klimat tych dwóch wydarzeń jest skrajnie odmienny. Mogłoby się zdawać, że nic ich nie łączy. Prawda jest jednak inna. Są one ze sobą istotowo powiązane. Tak jak kąkol i pszenica rosną sobie bezszelestnie na jednym polu, tak wdzięczność za pozytywne owoce pontyfikatu papieża Polaka miesza się z pytaniem o kondycję współczesnego Kościoła.
Zwraca na to naszą uwagę Tomasz Sekielski w zakończeniu swojego filmu. Wprost pada tam zarzut, dodajmy – z ust byłego księdza – że obecne trudności ze zwalczaniem pedofilii mają swoje początki w epoce Jana Pawła II. Jedna z ofiar kwituje to uwagą: „Wszyscy mówią, że nasz papież. Wszyscy się do niego odwołują. A tu taki zonk". No właśnie – „taki zonk".
Tym większy, że nawet papież Franciszek stwierdził podczas jednej z improwizowanych konferencji prasowych na pokładzie samolotu, że jego polski poprzednik nakazał odłożyć sprawy nadużyć do archiwum. Trudno te słowa zbyć wzruszeniem ramion. Dlatego obchody stulecia urodzin Karola Wojtyły staną się, chcąc nie chcąc, okresem weryfikowania jego mitu. Nie odbędą się w atmosferze radosnego pikniku, ale raczej bolesnej rozprawy sądowej, gdzie każda ze stron z napięciem będzie wypowiadała swoje racje. Jak zauważył socjolog Michał Łuczewski, papież będzie musiał przejść przez czyściec ludzkiej pamięci.