Ten rozdział jest potwierdzany w pierwszych wiekach chrześcijaństwa przez takie autorytety jak św. Atanazy, św. Ambroży i św. Augustyn oraz papieże Leon Wielki i Feliks III. A parokrotnie i precyzyjnie separację obu władz opisał papież Gelazy pod koniec V w.: „Po przyjściu prawdziwego Króla i Arcykapłana w jednej osobie, już ani władca nie przybierał tytułu arcykapłana, ani arcykapłan nie pretendował do godności królewskiej (...). Albowiem Chrystus, pomny ludzkiej ułomności, Swoim wspaniałym ustanowieniem, mającym na celu zbawienie Swoich wyznawców, tak właśnie rozdzielił funkcje obu władz, przydzielając każdej właściwe pola działania i odrębne godności, ponieważ chciał (...), aby i cesarze chrześcijańscy potrzebowali kapłanów ze względu na życie wieczne, i kapłani stosowali się do rozporządzeń cesarskich w sprawach ziemskich (...), i aby obie strony w pełnieniu swych funkcji zachowały skromność i żadnej nie ponosiła ambicja, by posiąść obie godności". To wyraźne rozdzielenie obu władz, acz częstokroć obustronnie naruszane, poświadcza historia średniowiecznej Europy: „W różnych królestwach składających się na Europę koronowani władcy stanowili inny ośrodek władzy niż Kościół – mówił wybitny historyk francuski Jacques Le Goff. – To naprawdę doświadczenie europejskie. Ma to niewiele wspólnego z monarchami starożytnymi bądź też występującymi w innych regionach świata".
Takie nigdzie indziej nieznane rozdzielenie porządków sakralnego i politycznego oraz płynące stąd wyodrębnienie dwóch porządków prawnych: świeckiego i kościelnego, pomimo burzliwego biegu dziejów, w których incydentalnie przebijały się zarówno cezaropapizm, jak i teokratyczne roszczenia władzy politycznej, stało się istotnym wymiarem rewolucji społecznej, którą niosło ze sobą chrześcijaństwo, oraz jednym z fundamentów tożsamości Zachodu. Bez wątpienia hierarchia kościelna, łamiąc zasadę separacji obu władz, niejeden raz w historii dążyła do zdominowania władzy świeckiej, ale nie mniej często można było – aż po czasy najnowsze – obserwować zjawisko przeciwne. Jak podkreśla amerykański filozof polityki Russell Hittinger: „katolicy mojej generacji często są zakłopotani tym, jak wiele czasu zabrało papieżom docenienie współczesnego rozumienia wolności. Jednakże nowoczesnemu państwu potrzeba było równie wiele czasu, by i ono owo rozumienie wolności doceniło. Myślę, że można uczciwie powiedzieć, że w roku 1900 państwa chciały być Kościołem daleko bardziej, aniżeli Kościół pragnął być państwem."
Dodajmy jednak zarazem, że jeżeli dążenie władzy świeckiej do dominacji nad Kościołem zazwyczaj sprzyjało pogłębieniu wiary, to dążenie władzy kościelnej do sojuszu z władzą polityczną zawsze i wszędzie przynosiło kryzys w Kościele. Można wręcz sformułować powszechnie obowiązujące prawo, stuprocentowo potwierdzone przez dwutysiącletnią historię, że im ściślejszy był sojusz ołtarza z tronem, tym głębszy był potem kryzys na łonie Kościoła. Jak pisał Benedykt XVI: „Walkę o wolność Kościoła, walkę o to, żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją polityczną, trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w ostatecznym rozrachunku cena, jaką płaci się za stapianie się wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na służbę władzy i na konieczności przyjęcia jej kryteriów".
Autonomia ?i współpraca
Można zatem wnioskować, że ponieważ wiele milionów ludzi w Polsce jest zarówno obywatelami Rzeczpospolitej, jak i członkami Kościoła katolickiego, to pożądanym modelem relacji pomiędzy Kościołem a państwem byłaby przyjazna współpraca szanująca autonomię i niezależność obu wspólnot. Albowiem „obydwie – uczy Sobór – służą powołaniu jednostkowemu i społecznemu tych samych ludzi. Tym skuteczniej będą wykonywać tę służbę dla dobra wszystkich, im lepiej będą rozwijać między sobą zdrową współpracę" (GS 76). Istnieje przecież wiele zbieżnych celów dla państwa oraz Kościoła: obu wspólnotom powinno zależeć na formowaniu obywateli zaangażowanych w budowanie dobra wspólnego, umacnianiu solidarności z tymi, którzy są w trudnej sytuacji egzystencjalnej, pomnażaniu kulturowego dziedzictwa itp. Otwiera to szeroką możliwość współpracy w dziedzinach edukacji, działalności charytatywnej i kulturowej czy też opieki duszpasterskiej w szpitalach, koszarach czy więzieniach. Taka współpraca, korzystna również dla państwa, pozwala aktywnie włączyć się w budowanie dobra wspólnego przez katolików, obywateli Rzeczpospolitej, otwierając zarazem przestrzeń do współpracy z innymi Kościołami i związkami wyznaniowymi.
Oczywiście niezależność i autonomia połączone ze współpracą w pluralistycznym społeczeństwie nieuchronnie muszą rodzić problemy i napięcia, a nawet konflikty. Dlatego już przed stu laty wybitny niemiecki prawnik Ulrich Stutz ukuł termin „separacja kulejąca" jako najbardziej realistyczny opis relacji państwo-Kościół. Dlatego też ważnym zadaniem katolickich polityków jest praca nad korzystnymi obustronnie formami współpracy oraz nad rozwiązywaniem powstających problemów i budowaniem racjonalnych kompromisów w ramach demokratycznego państwa prawa.
Zaangażowanie ?w politykę świeckich ?i duchownych
Papież Franciszek, pisząc w adhortacji „Evangelii gaudium", że „uczestnictwo w życiu politycznym jest moralnym obowiązkiem" (EG 220), potwierdza nauczanie zarówno Soboru Watykańskiego II, jak i Katechizmu Kościoła Katolickiego. Mocno porusza ten temat także Jan Paweł II w adhortacji o apostolstwie świeckich „Christifideles laici" – na co powołuje się II Polski Synod Plenarny – „świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce (...), prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego (...). Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych"(ChL 42). Synod Kościoła w Polsce wzmocni jeszcze to wezwanie, dodając: „jest to obowiązek sumienia" („Kościół wobec rzeczywistości politycznej" 13).