Na to pytanie próbuje odpowiedzieć tytułowa bohaterka. Jednak najpierw musi zmierzyć się z własnym życiem, jej eksmąż mieszka po sąsiedzku (jak mówi Mare – w jej ogródku), a osobista tragedia sprzed lat wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Co więcej, w małej społeczności ktoś ciągle knuje intrygi i podsuwa śledczej fałszywe tropy. Na dodatek zamordowaną widziano z byłym mężem Mare i kuzynem – miejscowym księdzem. I kiedy wydaje się, że w ponurym życiu głównej bohaterki nic dobrego i ciekawego się nie wydarzy, nagle w pubie spotyka poczytnego pisarza Richarda Ryana (Guy Pearce). Przełomem będzie dopiero pojawienie się w miejscowości młodego detektywa Colina (Evan Peters).
Mare ma twarz laureatki Oscara (za „Lektora" w 2009 r.), Kate Winslet, z wiecznie przetłuszczonymi włosami. Detektyw wychowuje córkę i wnuka, mieszka z matką, pełni wiele funkcji kobiecych, ale jej postać została stworzona na męskim schemacie. Bo w życiu Mare najważniejszy był ojciec, również policjant. Winslet kumuluje w swym wnętrzu emocje bohaterki, korzystając głównie z fizyczności – silna ręka czy szorstkie obejście pani detektyw. Warto dodać, że aktorka jest również producentką wykonawczą serialu.
Historia opowiadana w serialu jest silnie definiowana przez miejsce akcji. Nie bez przyczyny Easttown, niewielkie miasteczko w Pensylwanii, jest surowe i dziewicze. Brudna, beznadziejna rzeczywistość odzwierciedla bowiem bolączki prowincjonalnej Ameryki: uzależnienie od narkotyków, alkoholizm, przemoc.
Mare na co dzień zajmuje się sprawami włamań, przedawkowań czy kradzieży. Morderstwa są rzadkością, ale przemoc już nie. Detektyw zna doskonale swoje miasto. Z jednej strony chciałaby się wyrwać z tego świata, z drugiej kocha to miejsce. Ma misję, która jest rodzajem przekleństwa – bo jak prowadzić sprawę, gdy prawie każdego zna się od kołyski? Nie wybrzmiewa tutaj ani razu fałsz psychologiczny.