Król Lear jak król Maciuś - sztuka Szekspira w książce Piotra Nowaka

Król Lear zachowuje się jak król Maciuś, podobnie jak kobiety u Arystofanesa, zaprowadzające komunizm seksualny wedle zasady: żarcie za seks.

Aktualizacja: 21.11.2014 08:57 Publikacja: 21.11.2014 00:50

Król Lear jak król Maciuś - sztuka Szekspira w książce Piotra Nowaka

Foto: Leemage/AFP

Najnowsza książka Piotra Nowaka „The Ancients and Shakespeare on Time. Some Remarks on the War of Generations" dotyczy pierwszej księgi „Państwa" Platona, „Sejmu kobiet" i „Chmur" Arystofanesa, „Króla Leara", „Miarki za miarkę" i „Burzy" Szekspira.

„Dotyczy" – powiadam, bo dzieła starożytnych i dzieło Szekspira stanowią dla Nowaka zaczyn rozważań o kwestiach związanych z życiem każdego z nas: ongiś i dziś. Stąd wieloznaczność angielskiego tytułu, który sugeruje, że starożytni i Szekspir są „na czasie", są nam „współcześni", potrzebni, by zrozumieć czas, który jest i który pozostał, ale jednocześnie, że ich czytanie w „jednym czasie", równoległe, odkrywa ich samych dla nich samych i dla nas, mimo upływu stuleci.

Polowanie na motyle

Mistrz Eckhart powiadał: „Czas zmienia się i przybiera różne postaci, wieczność pozostaje jedyna i prosta": te słowa mistyka Heidegger umieścił jako motto wykładu habilitacyjnego „Pojęcie czasu w nauce historycznej".

Piotr Nowak jest filozofem, redaktorem znakomitego kwartalnika „Kronos", wykładowcą na wielu uniwersytetach: prowadzi między innymi eksperymentalne zajęcia w Kolegium Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem prawdziwie mądrych książek: „Ontologii sukcesu. Eseju przy filozofii" Alexandre'a Kojeve'a i „Podpisu księcia. Rozważań o mocy i słabości". W 2008 r. ukazał się pod jego redakcją zbiór esejów o filozofii politycznej Carla Schmitta „Man and His Enemies". W latach 2008–2013 zredagował, tłumaczył, współtłumaczył, opatrzył słowem wstępnym wydane w trzech tomach pisma pomniejsze Hannah Arendt, a także jej „Pisma żydowskie" i „Wykłady o filozofii politycznej Kanta", ponadto „Homo Sacer" Giorgia Agambena, „Lewiatana" Carla Schmitta, „Historię filozofii politycznej" Leo Straussa i Josepha Cropseya, „Drut kolczasty" Hannah Arendt i W.H. Audena, „Ucztę" Platona, „Opadłe liście" Wasilija Rozanowa, „Apokalipsę i politykę" Jacoba Taubesa.

Druga część tytułu książki Nowaka brzmi: „Some Remarks on the War of Generations", czyli „kilka uwag o wojnie pokoleń". Pod tym kątem autor czyta zarówno komedie Arystofanesa, jak i dramaty Szekspira, by wydobyć związki między wiekiem i władzą, prawem i płochością, zgrzybieniem i zgrywą. Analizy Nowaka prezentują „wojnę pokoleń" nie tylko w perspektywie generacyjnej, ale także jako mechanizm pojawiania się i niknięcia, jako moc metamorfozy rządzącej istnieniem od prapoczątku do końcówki, a może jeszcze dłużej. Ten mechanizm interesował i dręczył największych mędrców i artystów. Na przykład Goethego, który pisał w liście do Hetzlera Młodszego (14 lipca 1770): „Mendelssohn i inni próbowali złapać piękno jak motyla i je przyszpilić, znieruchomiałe, obserwować je ciekawsko. I dopięli swego. Podobnie z polowaniem na motyle: biedne stworzenie kołacze się w siatce, traci w kołataniu swe najpiękniejsze barwy i nawet jeśli wyjmie się go z siatki żywym, to i tak kończy przyszpilony, sztywny, bez życia. Trup to nie całość zwierzęcia, coś więcej się na niego składa, coś zasadniczego, w tym wypadku, jak we wszelkich innych, tym czym zasadniczym, pośród zasadniczych, jest życie".

Stawką w „walce pokoleń" pojmowanej nie jako spór, w którym czyjaś racja przegrywa, a czyjaś wygrywa, ale jako nadrzędny mechanizm zmagania się o istnienie jest samo żyjące życie walczące o żywot. „Niższe prze na wyższe" – powiadał Andrzej Towiański, którą swoją wiedzę czerpał nie z ksiąg, ale z esencji czasów: „on Time".

Walka pokoleń jako ugniatanie Formy dręczyła Witolda Gombrowicza, który z wszystkich dramatów Szekspira cenił najwyżej „Miarkę za miarkę", o czym Nowak przypomniał w piątym rozdziale swej książki. W rozdziale szóstym i ostatnim, o „Burzy", pisał też wiele o magii uprawianej przez Prospera, która daje siłę w walce z żywiołami o władzę, ale nie o życie. Powiada Szekspir ustami Prospera:

Myśmy materią taką,

Z jakiej sny zrobione, a nasze

krótkie życie

Jest spowite snem.

Konflikty starców i młodzieńców

Arcyludzką zdolnością człowieka jest więc jego skłonność do zachowań mimetycznych, do podwajania rzeczywistości. Dar naśladowania jest mu dany od małego. Ale tragedia nie tylko »papuguje« życie, ona przydaje mu – czytamy w  „Poetyce" Arystotelesa – wzniosłości. Ściśle rzecz ujmując, odsłania przed oniemiałym widzem tragiczność i całą ohydę istnienia. A co na to „Chmury"? Otóż to, co dla nas jest komedią, tzn. Chmurami (komedia, parodiując życie, wskazuje na jego komiczne aspekty), jest dla nich tragedią. Chmury naśladują człowieka – kobietę, tchórza, oszusta – po to, by ten z kolei mógł się w nich przejrzeć, by mógł zobaczyć się w »chmurach«. Są więc natchnieniem filozofa i poety, katharsis zwykłego człowieka" – czytamy w eseju Nowaka „Ostatni krok w Chmurach" o „najmądrzejszej", jak powiadał Leo Strauss, komedii Arystofanesa.

I Nowak przypomniał, że słowem „katharsis" nazywali Grecy środek na przeczyszczenie, dopiero potem nabrało ono innego znaczenia i dlatego słowa „bogobojnego" bohatera komedii, Strepsjadesa, należy odbierać wprost: „Oddaję wam cześć, przesławne boginie i chcę wam pierdnąć do wtóru,/ Do grzmotów waszych, tak strasznie się boję, aż trzęsę się z przerażenia; I czy się godzi, czy też się nie godzi, już teraz, zaraz... się zesram" (293–295, 190).

Nowak pyta, dlaczego w „Chmurach", w której jak na attycką komedię przystało, nie sposób wyobrazić sobie bez tragedii, bo tragedie i komedie tworzyły „dwa skrzydła ołtarza" w świątecznych i świętych zawodach ku czci boga Dionizosa, dlaczego właśnie w nich szukać mądrości?

I odpowiada, że mądrość Arystofanesa wyraża się w przekonaniu, że jeśli życie nie jest koszmarem, wcześniej czy później stanie się nim, ponieważ konflikt pokoleń jest czymś nieuchronnym i nierozstrzygalnym, nie ma w nim ani wygranych, ani pokonanych. „Zuchwałość młodzieńczego entuzjazmu w zderzeniu ze starczą zachowawczością prowadzi na koniec do ruiny obu zwaśnionych światów, które kończą swój żywot jak zdmuchnięta świeca – w dymie i smrodzie. Pytanie, jakie należy postawić, nie jest więc pytaniem o kształt i pojemność świata, w którym nie ma już Sokratesa („mistrza"). Co innego domaga się szybkiej odpowiedzi – czy można wyhamować tempo wojny pokoleń lub przynajmniej złagodzić jej przebieg?".

Nie można, bo „Chmury", „Sejm kobiet" Arystofanesa, podobnie jak Szekspirowe arcydzieła, prezentują „wojnę pokoleń" jako aspekt „wojny naśladujących z naśladowanymi", toczonej pośród ludzi (zwierząt, roślin, w całym kosmosie), czyli rozgrywają „arcyludzką zdolność człowieka do zachowań mimetycznych".

Głupi gówniarz

Książki na nas czyhają. Niewiele mamy do powiedzenia, wybór ograniczony, trzeba czekać na czyhające, pokornie. Piotr Nowak podarował mi „The Ancients and Shakespeare", kiedy zaczęły myśleć we mnie dwie inne wspaniale dręczące książki: „Poeta i mit" Wiesława Juszczaka i „Źródła teatru" Mirosława Kocura. Fragment ósmej „Elegii duinejskiej" Rilkego, znaleziony u Juszczaka, męczył mnie z ciemnawych powodów:

Dziecko

zatraca się w igraniu, lecz budzimy je

potrząśnięciem...

I początek rozdziału „O pochodzeniu performera" Kocura: „Ostatnie odkrycia neuronauki dowodzą (...), że bez »naśladowania« i »symulowania« na poziomie neuronów nie potrafilibyśmy rozumieć ani świata, ani innych ludzi, ani też – w konsekwencji – siebie samych. Zdarza nam się trafnie interpretować zachowania drugiego człowieka tylko dlatego, że owe zachowania są natychmiast »symulowane«, »odgrywane« w naszych mózgach. Dokonuje się to automatycznie, dużo wcześniej niż nasze umysły uporają się ze skonstruowaniem »reprezentacji« czy spójnego obrazu tego, na co patrzymy. Za symulację w naszych mózgach odpowiadają neurony lustrzane (podkr. autora), odkryte dopiero niedawno, w początkach lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Bycie sobą to także »granie innego«".

Dlaczego tamte dwie książki na mnie czyhały, zrozumiałem po lekturze „Some Remarks on the War of Generations".

Piotr Nowak pisał: „W »Królu Learze« tocząca się gra jest grą o wszystko. Nie ma w niej miejsca na mediację, »człon średni«, jakby powiedział Hegel. Nawet gadatliwy błazen przestaje się nagle wtrącać, ustaje w poszukiwaniach rozsądnego wyjścia. Tutaj należy zachować szczególną ostrożność, albowiem wszyscy strzelają z ostrej amunicji – na scenie znajdują się wrogowie i sojusznicy, swoi i obcy, nikt inny. Jest to powód, dla którego sztuka Shakespeare'a ma wymiar ściśle polityczny w znaczeniu, jakie nadał temu pojęciu Carl Schmitt. Nie o to więc chodzi, że skoro Lear, dla przykładu, wydaje się nam dobry i pokrzywdzony, a Edmund nielitościwy i zły, zło musi ponieść zasłużoną karę, a dobro triumfować. Moralność – chrześcijańska, konfucjańska, stoicka i inna – także idea zaświatowej sprawiedliwości, nie mają tu nic do rzeczy, od kiedy wyłączną płaszczyzną spotkania jest spór. O jego sensie, to znaczy o sensowności sporu, decydują jedynie jego strony. Sam moment decyzji wejścia w spór ma charakter egzystencjalny, nie teoretyczny, ponieważ stawką w nim jest życie. Walka całych grup, zwłaszcza walka pokoleń, nie jest więc mniej lub bardziej wyszukaną metaforą, za którą kryją się prywatne frustracje czy idiosynkrazje młodych albo starych. To psychologia wielkiego wydarzenia, to najpierwsza rzeczywistość, wobec której inne światy – religijny, ekonomiczny, ogólnoduchowy – są jak wydmuszki, wydmuchane po brzegi próżnią i niczym".

Wielu mądrym ludziom wydawało się, że „Króla Leara" nie można wystawiać w teatrze, a jeśli już, to bez sceny, w której Lear dzieli królestwo jak tort urodzinowy i „sprawdza" córki tak głupio, tak kretyńsko, że mądrzy ludzie podejrzewali, że albo Szekspir się „poślizgnął", albo prowokował. Miłość – to miłość, a władza – to władza. Król Lear zachowuje się w tej scenie jak rozkapryszony, głupi gówniarz. Infantylny starzec naśladujący – kogo?

Piotr Nowak odczytał „Króla Leara" z punktu widzenia walki pokoleń: tytułowa postać zachowuje się jak król Maciuś, podobnie jak kobiety u Arystofanesa, zaprowadzające komunizm seksualny wedle zasady: żarcie za seks (dla staruch), podobnie jak młody bohater „Chmur" po powrocie od zawieszonego w koszu pod powałą Sokratesa dochodzi do wniosków godnych Smierdiakowa: skoro Boga niet, to wszystko wolno, na przykład obić ojca po pysku i spółkować z matką, podobnie jak stary diuk z „Miarki za miarkę" bawiący się młodymi jak Rzecki lalkami, podobnie jak Prospero, naśladujący w „Burzy" Wielkiego Maga, gra snami w życie. Zatracamy się w igraniu, lecz budzimy potrząśnięci.

Na walkę pokoleń w analizowanych przez Nowaka arcydziełach można też spojrzeć jako na elementarną zasadę kształtowania się świadomości, opartą na nieuniknionym i koniecznym naśladowaniu oraz równie nieuniknionej i koniecznej potrzebie wykręcania się od naśladowania. Tę konieczność można nazwać walką młodych ze starymi, i odwrotnie, albo nazwać parciem „niższego na wyższe" (odwrotne parcie pojawia się znacznie bardziej), albo jako na akcję neuronów lustrzanych w naszych mózgach.

Taniec ku zrozumieniu

W tym sensie walka pokoleń jawi się jako proces tworzenia świadomości siebie i innych. Mirosław Kocur pisał w „Źródłach teatru" o nagrodzonej przez Amerykańskie Towarzystwo Filozoficzne książce Alvy Noëgo „Action in Perception", w której profesor z Berkeley dowodził, że postrzeganie nie jest czymś, co się nam lub w nas przydarza, ale czymś, co sami robimy. Widzenie, rozumienie, postrzeganie to pewna aktywność ciała, a patrzenie to postać tańca. Świadomość jest czymś, co robimy, „to raczej taniec niż trawienie".

Dopiero na początku XXI wieku uczeni z Parmy przezwyciężyli dogmat o rozdzieleniu w mózgu mechanizmów odpowiedzialnych za postrzeganie i działanie, to znaczy, że postrzeganie odbywa się dzięki naśladowaniu jakichś działań, dzięki pierwiastkowej mimesis.

Susan Blackmore w książce „The Men Machine" (1999) pisała, że jej neurologiczne badania potwierdzają intuicję starożytnych Greków o zasadniczym znaczeniu praktyk mimetycznych w życiu człowieka i starała się dowieść, że człowieka odróżnia od wszystkich zwierząt nie mowa, lecz zdolność do naśladowania.

Kogo naśladuje Lear? Kogo naśladują chmury? Kogo naśladuje podwieszony u powały Sokrates w „Chmurach"? Kogo naśladuje Diuk w „Miarce za miarkę", a kogo Prospero?

Naśladowanie jako walka pokoleń. A jaka w niej stawka? Może szukanie świata, z którego nie zbiegli jeszcze bogowie i pojawią się na scenie ku uciesze rechoczących widzów.

Autor jest historykiem literatury, tłumaczem i eseistą, laureatem Nagrody Kościelskich. Ostatnio opublikował „Wokulski w Paryżu" (2010) i „Dar Anioła" (2012)

Najnowsza książka Piotra Nowaka „The Ancients and Shakespeare on Time. Some Remarks on the War of Generations" dotyczy pierwszej księgi „Państwa" Platona, „Sejmu kobiet" i „Chmur" Arystofanesa, „Króla Leara", „Miarki za miarkę" i „Burzy" Szekspira.

„Dotyczy" – powiadam, bo dzieła starożytnych i dzieło Szekspira stanowią dla Nowaka zaczyn rozważań o kwestiach związanych z życiem każdego z nas: ongiś i dziś. Stąd wieloznaczność angielskiego tytułu, który sugeruje, że starożytni i Szekspir są „na czasie", są nam „współcześni", potrzebni, by zrozumieć czas, który jest i który pozostał, ale jednocześnie, że ich czytanie w „jednym czasie", równoległe, odkrywa ich samych dla nich samych i dla nas, mimo upływu stuleci.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Kataryna: Panie Jacku, pan się nie boi
Plus Minus
Stanisław Lem i Ursula K. Le Guin. Skazani na szmirę?
Plus Minus
Joanna Mytkowska: Wiem, że MSN budzi wielkie emocje
Plus Minus
J.D. Vance, czyli marna przyszłość dla bidoków
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Polski Kościół ma alternatywny świat. W nim świetnie działa Wychowanie do życia w rodzinie