Mariusz Cieślik: Marsz, marsz, marsz

Co jest z nami nie tak, że twarzami polskiego patriotyzmu stali się chłopcy w kominiarkach?

Publikacja: 08.11.2024 12:10

czestnicy Marszu Niepodległości na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie

czestnicy Marszu Niepodległości na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie

Foto: PAP/Leszek Szymański

Listopad to dla Polski niebezpieczna pora” – powiada Wyspiański. Od razu znać, że wieszcz. Niby miał na myśli powstanie z 1830 roku, a przewidział Marsz Niepodległości. Szczerze mówiąc, nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że 11 listopada na warszawskich ulicach nie będzie zbyt bezpiecznie. Może krew się nie poleje, inny poeta słusznie zauważył, że Polakom brakuje do tego brutalności. Ale jakaś szarpanina pewnie będzie. Jak zwykle, kiedy władze Warszawy próbują uniemożliwić marszowi przejście.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Kononowicz patronem rządu Donalda Tuska. Nie będzie niczego

Najciekawsze wątki w historii Marszu Niepodległości. Pałka w rękach miłośników tolerancji 

Scenariusz zwykle jest podobny. Ratusz szuka pretekstu, żeby zakazać marszu, po czym w ostatniej chwili sądy stają w jego obronie. To znaczy opowiadają się po stronie wolności i przeciwko zamordyzmowi. Natomiast przedstawiciele stołecznego samorządu, a wraz z nim znakomita część dziennikarzy z mediów głównego nurtu, najchętniej marszu by zabronili. Co prawda nikt teoretycznie nie ma nic do niepodległości, ale już do narodowców wszyscy coś mają. I co z tego? Mnie też nie podobają się race i niektóre, nie zawsze parlamentarne, okrzyki czy transparenty. Jak słyszę, że ludzie chodzą na Marsz Niepodległości z dziećmi, to zaczynam się zastanawiać, czy na pewno są to ludzie odpowiedzialni. Ale prawdziwa wolność polega na tym, że zgadzamy się na wyrażanie poglądów innych od naszych i przyjmujemy do wiadomości, że będą wyrażane w formie, która nie musi się nam podobać.

W kilkunastoletniej historii Marszu Niepodległości najciekawsze wydają się dwa wątki. Pierwszy dotyczy wolności właśnie. Oto środowiska, które najgłośniej domagają się tolerancji dla inności, tej akurat inności tolerować nie zamierzają. Co mogłoby prowadzić do wniosku, że nie o inność im chodzi, tylko o pałkę. Taką, którą można okładać tych, co nie zgadzają się z ich poglądami. A jak się nie zgadzają, to należy ich usunąć poza nawias debaty publicznej. Marsz jest zwalczany najróżniejszymi środkami. Czy to administracyjnymi, gdy próbuje się co roku uniemożliwić albo utrudnić jego przejście. Czy to przez sądy, że przypomnę próby delegalizacji stowarzyszania. Czy to metodami policyjnymi – uczestnicy nie są tu może bez winy, ale służby obchodziły się z nimi wyjątkowo brutalnie.

I tylko jedno w tym wszystkim zastanawia. Jak to się dzieje, że mamy tylko Marsz Niepodległości? Że przez 35 lat wolnej Polski nie potrafiliśmy zorganizować innego wydarzenia, które byłoby okazją do celebrowania narodowej dumy?

Ale jeszcze bardziej interesująca jest kwestia 11 listopada. Oto przez dobrych 20 lat po odzyskaniu suwerenności w roku 1989 temat leżał na ulicy. Również politycy PiS, używający w każdej wypowiedzi słowa patriotyzm, nie wpadli na pomysł, żeby zorganizować wydarzenie, które byłoby okazją do manifestowania dumy z odzyskanej niepodległości. Spróbowali dopiero w reakcji na sukces Marszu Niepodległości. Z marnym skutkiem. Nie udał się też antymarsz zorganizowany swego czasu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Jak coś leży na ulicy, to zwykle znajdzie się ktoś, kto się po to schyli. Tym kimś byli narodowcy. Ówczesna (i jednocześnie dzisiejsza) władza oraz znaczna część mediów atakowały imprezę zaciekle, a jej popularność rosła z roku na rok. Dzięki Marszowi Niepodległości dowiedzieliśmy się, że dziesiątki tysięcy ludzi mają potrzebę manifestowania swojego patriotyzmu i dumy z polskości. Nie jestem wcale przekonany, że wszyscy maszerujący mają takie poglądy, ale wydaje się, że bez marszu nie byłoby wyborczych sukcesów Konfederacji.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Szkoła walczy z wysiłkiem. Uczeń ma być zadowolony, a nie nauczony

Dlaczego mamy tylko Marsz Niepodległości? Przez 35 lat nie potrafiliśmy zorganizować innego wydarzenia do celebracji narodowej dumy 

Dziś role są już podzielone. Bohaterski prezydent Warszawy (a niedługo być może Polski) broni nas przed „faszystami”, choć jako żywo nikt nigdy nie udowodnił, że uczestnicy marszu to faszyści. Media polskie i zachodnie mają czarnego luda, którym mogą straszyć, a PiS udaje, że imprezy nie zauważa. No bo ktoś przelicytował Jarosława Kaczyńskiego oraz jego ludzi w patriotyzmie.

I tylko jedno w tym wszystkim zastanawia. Jak to się dzieje, że mamy tylko Marsz Niepodległości? Że przez 35 lat wolnej Polski nie potrafiliśmy zorganizować innego wydarzenia, które byłoby okazją do celebrowania narodowej dumy? Co jest z nami nie tak, że twarzami polskiego patriotyzmu stali się chłopcy w kominiarkach?

Listopad to dla Polski niebezpieczna pora” – powiada Wyspiański. Od razu znać, że wieszcz. Niby miał na myśli powstanie z 1830 roku, a przewidział Marsz Niepodległości. Szczerze mówiąc, nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że 11 listopada na warszawskich ulicach nie będzie zbyt bezpiecznie. Może krew się nie poleje, inny poeta słusznie zauważył, że Polakom brakuje do tego brutalności. Ale jakaś szarpanina pewnie będzie. Jak zwykle, kiedy władze Warszawy próbują uniemożliwić marszowi przejście.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Jędrzej Pasierski: Dobre kino dla 6 widzów