Listopad to dla Polski niebezpieczna pora” – powiada Wyspiański. Od razu znać, że wieszcz. Niby miał na myśli powstanie z 1830 roku, a przewidział Marsz Niepodległości. Szczerze mówiąc, nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że 11 listopada na warszawskich ulicach nie będzie zbyt bezpiecznie. Może krew się nie poleje, inny poeta słusznie zauważył, że Polakom brakuje do tego brutalności. Ale jakaś szarpanina pewnie będzie. Jak zwykle, kiedy władze Warszawy próbują uniemożliwić marszowi przejście.
Czytaj więcej
Poza zamykaniem w aresztach i straszeniem, że się będzie zamykać, jedynym sukcesem gabinetu Tuska jest akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec minister Nowackiej.
Najciekawsze wątki w historii Marszu Niepodległości. Pałka w rękach miłośników tolerancji
Scenariusz zwykle jest podobny. Ratusz szuka pretekstu, żeby zakazać marszu, po czym w ostatniej chwili sądy stają w jego obronie. To znaczy opowiadają się po stronie wolności i przeciwko zamordyzmowi. Natomiast przedstawiciele stołecznego samorządu, a wraz z nim znakomita część dziennikarzy z mediów głównego nurtu, najchętniej marszu by zabronili. Co prawda nikt teoretycznie nie ma nic do niepodległości, ale już do narodowców wszyscy coś mają. I co z tego? Mnie też nie podobają się race i niektóre, nie zawsze parlamentarne, okrzyki czy transparenty. Jak słyszę, że ludzie chodzą na Marsz Niepodległości z dziećmi, to zaczynam się zastanawiać, czy na pewno są to ludzie odpowiedzialni. Ale prawdziwa wolność polega na tym, że zgadzamy się na wyrażanie poglądów innych od naszych i przyjmujemy do wiadomości, że będą wyrażane w formie, która nie musi się nam podobać.
W kilkunastoletniej historii Marszu Niepodległości najciekawsze wydają się dwa wątki. Pierwszy dotyczy wolności właśnie. Oto środowiska, które najgłośniej domagają się tolerancji dla inności, tej akurat inności tolerować nie zamierzają. Co mogłoby prowadzić do wniosku, że nie o inność im chodzi, tylko o pałkę. Taką, którą można okładać tych, co nie zgadzają się z ich poglądami. A jak się nie zgadzają, to należy ich usunąć poza nawias debaty publicznej. Marsz jest zwalczany najróżniejszymi środkami. Czy to administracyjnymi, gdy próbuje się co roku uniemożliwić albo utrudnić jego przejście. Czy to przez sądy, że przypomnę próby delegalizacji stowarzyszania. Czy to metodami policyjnymi – uczestnicy nie są tu może bez winy, ale służby obchodziły się z nimi wyjątkowo brutalnie.