Może uzależnienie byłoby takim powodem?
Pytanie, co to w praktyce znaczy. Uzależnieni jesteśmy w równym stopniu także od elektryczności czy miejskiej kanalizacji. O tym się nie mówi, a przecież również na nich polegamy, bo są bardzo przydatne. Moglibyśmy oczywiście wrócić do epoki kamienia łupanego, gdzie bylibyśmy praktycznie niezależni, ale co wówczas moglibyśmy z tą niezależnością zrobić?
Piotr Zychowicz: Wojna w Ukrainie? Polska nie najgorzej rozegrała tę partię
Pomagaliśmy Ukrainie na piękne oczy, licząc na dozgonną wdzięczność Kijowa. Dlatego wystąpienie Wołodymyra Zełenskiego w ONZ – gdy powiedział, że Polska gra w obozie rosyjskim – było takim szokiem. Nasi politycy poczuli się urażeni i zdradzeni. To było śmieszne - mówi Piotr Zychowicz, publicysta historyczny.
Sztuczna inteligencja znacznie inteligentniejsza od nas? „Święty Graal AI. To rzecz jasna odległa przyszłość”
Dlaczego doprowadziliśmy do tego, że nasze własne wytwory nas zastępują?
Najprostsza odpowiedź brzmiałaby: bo są użyteczne. Przydatnym jest mieć inteligentnego asystenta. To prawda nienowa, bo podobnie było podczas rewolucji przemysłowej, kiedy również maszyny zastępowały człowieka w jakichś czynnościach. Sztuczna inteligencja wyręcza nas w przeglądaniu setek tekstów, bo możemy ją po prostu o jakiś fakt zapytać. Jeśli jednak boimy się, że AI zastąpi nas w pracach bardziej zaawansowanych, to wchodzimy na poziom zagrożenia egzystencjalnego. Człowiek jako gatunek jest przecież bardzo dumny z tego, że jest najinteligentniejszą istotą na Ziemi, a coś, co byłoby i użyteczne, i inteligentniejsze, zepchnęłoby go z piedestału.
Człowiek nie jest użyteczny?
Oczywiście, że jest. Dlatego wciąż istnieje, znajduje zatrudnienie itd. Możemy sobie oczywiście zadać pytanie, kto zyska na automatyzacji, jaką w imię użyteczności rewolucja AI przyniesie. Na pewno zyskają konsumenci, bo możliwości produkcyjne się zwiększą, ale jest też szeroka gama poszkodowanych, czyli tych, których praca albo zostanie ograniczona, albo przestanie istnieć. Jest jeszcze najmniejsza grupa beneficjentów, czyli właściciele kapitału. Clou naszego systemu gospodarczego opiera się na nierówności.
Podobnie będzie chyba z zawodami kreatywnymi, bo przecież ci, którzy będą mieli dostęp do najnowszych, usprawniających pracę narzędzi, znajdą się na znacznie lepszej pozycji niż osoby bez takich możliwości.
Faktycznie w przeszłości było tak, że aby korzystać na automatyzacji, którą przyniosła rewolucja przemysłowa, trzeba było mieć jakiś kapitał. Dziś dostęp do sztucznej inteligencji jest znacznie bardziej zdemokratyzowany. Środowisko informatyczne wykształciło sobie model rozwoju open source, który polega na tym, że za darmo dzielimy się kodami, które mogą trenować modele AI, jak i samymi modelami. To zakłada, że nie kierujemy się krótkoterminowym interesem finansowym, a pewnego rodzaju dobrem ogółu. Co więcej, bezpłatne modele nie są duże gorsze niż te komercyjne. Każdy więc, kto opanował podstawowe programowanie, jest w stanie z nich korzystać.
O ile opanował. To nie jest powszechna umiejętność.
Zgoda, ale nie uważam, by była poza zasięgiem przeciętnego człowieka. Programowanie wymaga solidnych podstaw z logiki i matematyki, np. prawdopodobieństwa. Na razie nasza edukacja tego nie uczy. Trudno zresztą kogoś, kto się tym nie pasjonuje, zachęcić do takiej aktywności. Potrzeba do tego rygoru. Wiedzowe dziedziny mają to do siebie, że otrzymujemy bezpośrednią gratyfikację – czegoś się dowiedzieliśmy i możemy się tym podzielić. Matematyka i informatyka działają w logice bardziej abstrakcyjnej i przez to nagroda w postaci umiejętności przychodzi dużo później. Sztuczna inteligencja to szczyt tego zjawiska, bo stanowi ukoronowanie rozmaitych teoretycznych przełomów z zakresu informatyki.
Te wiedzowe dziedziny w ogóle będą potrzebne w dobie sztucznej inteligencji, która wypluwa fakty na zawołanie?
Już o tym mówiliśmy. Im dalej wychodzimy poza to, co już zostało zrobione, czyli potencjalnie znajduje się w danych treningowych, tym mniej powinniśmy się czuć zagrożeni.
Człowiek w ogóle ma jakąś kontrolę nad tym, co jest w tych danych?
Bezpośrednio nie. Musimy jednak pamiętać, że wytrenowanie takiego modelu jest relatywnie tanie. Jeśli mamy zbiór danych i algorytm, to stworzenie np. GPT-3, czyli dość mądrego pierwowzoru ChatGPT, kosztuje około 5 mln dolarów. Dla biznesu nie jest to astronomiczna suma. Nie jest więc tak, że korporacje mogą w pełni zmonopolizować ten obszar.
Do jakiego momentu może się posunąć technologizacja życia człowieka?
Świętym Graalem sztucznej inteligencji jest tzw. AGI, czyli sztuczna inteligencja ogólna. Szczyt marzeń ludzi od AI to w gruncie rzeczy opracowanie czegoś, co byłoby jedynie trochę gorsze od człowieka albo – w wariancie skrajnym – wynalezienie czegoś, co byłoby znacznie inteligentniejsze od nas. To rzecz jasna odległa przyszłość, bo na razie mamy problem z najbardziej podstawowymi zdolnościami kognitywnymi.
Co to znaczy „odległa przyszłość” w skali rozwoju sztucznej inteligencji?
Są problemy, do których nie do końca wiadomo, jak podejść, więc kilka przełomów musiałoby jeszcze nastąpić. To właśnie za ich pomocą można obserwować proces rozwoju AI. W 2018 roku pojawiła się architektura transformer, która sprawiła, że trening sieci neuronowych stał się kilkaset razy bardziej wydajny. To duży krok. Pytanie, co dalej. Nieodgadnionym działem jest matematyka. W tej dziedzinie, podobnie jak w przypadku ludzkiej myśli, mnogość „trików”, możliwości, których dałoby się użyć, jest niezliczona. Sądzę, że AI wymyśli kiedyś, jak znaleźć do tego klucz, ale trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi.
Juliusz Straszyński
Wykładowca Natural Language Processing na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW, pracuje w zespole Gemma Code Assist w Google’u. W 2023 roku obronił na Uniwersytecie Warszawskim doktorat z informatyki w dziedzinie algorytmów tekstowych. Wicemistrz świata i mistrz Europy w zawodach sztucznej inteligencji C1Games Terminal.