Może na innych zasadach w ogóle nie doszłoby do tego zjednoczenia, bo np. Wiosna nie chciałaby być listkiem figowym dla starego Sojuszu?
Nie. Chodziło przede wszystkim o to, że przy równym udziale obu partii na kongresie Biedroń i Czarzasty mieli pewność, iż zostaną wybrani na współprzewodniczących, bo wystarczyło im obu poparcie przewartościowanej Wiosny i kilku zwolenników Czarzastego, by osiągnąć cel. To wtedy Leszek Miller po raz pierwszy powiedział, że Nowa Lewica jest partią sprywatyzowaną przez Biedronia i Czarzastego. Ja wtedy też się sprzeciwiałem połączeniu obu partii na takich zasadach i w rezultacie zacząłem oglądać politykę wyłącznie w telewizji.
Jak to?
Zostałem zawieszony, gdy na zarządzie krajowym SLD sprzeciwiłem się planom Czarzastego. Zresztą niejedynym, bo gdy Czarzasty przegrał pierwsze głosowanie na zarządzie w sprawie połączenia z Wiosną, to zaczął zawieszać tych, którzy nie chcieli zjednoczenia na takich zasadach. Mnie i Sebastiana Wierzbickiego zapytał np., czy w drugim głosowaniu zagłosujemy tak samo jak w pierwszym, przeciwko zjednoczeniu, czy ma nas zawiesić. Powiedziałem, że zagłosujemy tak samo. I w tym momencie Marek Dyduch złożył wniosek o moje zawieszenie, który został przegłosowany.
Dlaczego tak doświadczeni politycy dali się wziąć za twarz przewodniczącemu? Dlaczego opuściliście posiedzenia zarządu i w rezultacie politykę? Zostaliście wyrzuceni siłą?
Niemalże siłą. Włodzimierz Czarzasty zaangażował agencję ochroniarską, która pilnowała wejścia na posiedzenie zarządu i czuwała, aby żadna z zawieszonych osób nie mogła się dostać na obrady.
Mogliście sami zatrudnić silnych ludzi i postawić na konfrontację.
Nie przyszło nam to do głowy. Od początku lat 90. nie było takiej sytuacji w SLD, żeby władzę przejmować siłą. Nikt z nas nie przypuszczał, że w ten sposób można uprawiać politykę, stawiać ochroniarzy przed drzwiami, a drzwi do sali obrad zamykać na klucz. Gdy mnie wyrzucili z posiedzenia zarządu i drzwi się za mną zamknęły, to słyszałem chrzęst przekręcanego klucza. Nawet gdybym zmienił zdanie w sprawie głosowania nad połączeniem partii, to nie mógłbym wrócić na zarząd. Wielu ludzi zostało w ten sposób potraktowanych. A skutki tego są widoczne gołym okiem, bo Lewica jest dziś bardzo słaba. Dlatego Donald Tusk razem ze swoją partią, Platformą Obywatelską, skręca w lewo. Wie, że tutaj jest miejsce, które można zagospodarować. Tym bardziej że społeczeństwo się zmieniło, już nie drży, gdy usłyszy o małżeństwach homoseksualnych czy aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży. To powinien być nasz elektorat, a jest zagarniany przez Tuska.
Na razie Tusk nic nie zrobił dla tego elektoratu, tylko mówi. Wierzy pan w to, że nie potrafiłby skłonić PSL, żeby nie przyszło na głosowanie lub wstrzymało się od głosu w sprawie depenalizacji aborcji?
Pamiętam ogromną porażkę Donalda Tuska w sprawie związków partnerskich gdzieś w 2012, może 2013 roku. Sejm wtedy głosował nad taką bardzo umiarkowaną ustawą, jeżeli chodzi o proponowane rozwiązania. Przed głosowaniem Donald Tusk zaapelował do własnych posłów, żeby zagłosowali za nowymi przepisami. I mimo tego apelu ustawa została odrzucona. Myślę, że my sobie nie do końca zdajemy sprawę z tego, co się dzieje, gdy ci posłowie, zwłaszcza z małych miast i wsi, wrócą do swoich okręgów i spotkają się ze swoimi proboszczami, którzy na kazaniach mówią o tym, co się wyczynia w Sejmie. To musi być ogromna presja, skoro postanowili zlekceważyć apel własnego lidera i zagłosować przeciwko ustawie o związkach partnerskich.
Łukasz Gibała: W Krakowie zastosowano wobec mnie gangsterski chwyt
Polityka ogólnopolska stała się jeszcze bardziej brutalna, niż była. Przyznam, że ze zdumieniem obserwuję agresywne i bezpardonowe próby rozprawiania się z PiS, do których ucieka się Platforma. Na dodatek ta atmosfera odwetu przeniosła się na nastroje społeczne - mówi Łukasz Gibała, radny Krakowa, były poseł PO i Ruchu Palikota.
Włodzimierzowi Czarzastemu nie poszłoby tak dobrze bez pomocy Grzegorza Schetyny
Co by nie mówić o Czarzastym i Biedroniu, ich sposobie zarządzania partią, to okazali się skuteczni. Partia wróciła do parlamentu, teraz – po raz pierwszy od 2005 roku – uczestniczy we władzy. I wszyscy, którzy konsumują owoce tej władzy, są pewnie zachwyceni.
Pewnie są zachwyceni, ale co z tego, skoro z wyborów na wybory poparcie dla Nowej Lewicy jest coraz niższe? Nikt nie odbierze zasług Włodzimierzowi Czarzastemu, że wprowadził na powrót Lewicę do Sejmu, a potem do rządu. Zresztą zrobił to przy walnej pomocy Grzegorza Schetyny z PO.
Dlaczego akurat jego?
Włodzimierz Czarzasty był mocno zapatrzony w Schetynę. Podobała mu się jego skuteczność i zarządzanie silną ręką. Po dogadaniu się w sprawie jednej listy na wybory europejskie w 2019 roku Czarzasty był przekonany, że w wyborach parlamentarnych też będzie wspólna lista całej opozycji. Ale PSL się wyłamało, a Schetyna nie chciał startować tylko z SLD. Czarzasty bardzo długo namawiał Schetynę na wspólny start.
Zamieściłem wtedy na Facebooku apel do Czarzastego, aby tak długo nie przesiadywał w przedpokoju u Schetyny, za co mi się potężnie oberwało od przewodniczącego. No ale to wysiadywanie nic nie dało i Czarzasty musiał się dogadać ze środowiskami lewicowymi na wspólną listę. Efekt był spektakularny, bo lista zebrała ok. 12,5 proc. głosów. Dlatego uważam, że Grzegorz Schetyna może sobie przypisać cząstkę tego sukcesu. Tyle że w kolejnych wyborach parlamentarnych, w 2023 roku, Lewica uzyskała dużo gorszy wynik – 8,6 proc. głosów – i o połowę mniej mandatów poselskich niż w 2019 roku. Na dodatek Donald Tusk, wytrawny gracz polityczny, stara się podkopać jej pozycję i odebrać jej wyborców.
A Włodzimierz Czarzasty nie jest wytrawnym graczem?
Jest. Ale Tusk jest od niego lepszy. A już na pewno nie będzie starał się pomagać Lewicy, żeby odzyskała dawne poparcie.
To co teraz będzie z Lewicą? Czy w nadchodzących wyborach prezydenckich powinna wystawić własnego kandydata, czy może powinna poprzeć Rafała Trzaskowskiego? Bo z badań wynika, że lewicowi wyborcy i tak chcą na niego głosować.
Partia, która chce istnieć w polityce, nie powinna rezygnować z wystawienia własnego kandydata na prezydenta, bo znika wyborcom z oczu w czasie kluczowej kampanii wyborczej. We Wrocławiu Lewica jest w zaniku, bo kolejny raz popierała Jacka Sutryka na prezydenta miasta, zamiast promować własnego kandydata. Zatem należałoby wystawić kandydata. Ale jeżeli tak, to kampania musi być prowadzona na poważnie. Ten kandydat/kandydatka musi zrobić wszystko, by przekonywać elektorat, że powinien/powinna być następcą Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. Nie może to być osoba, której jedynym celem będzie budowanie własnej popularności. A na razie takiej kandydatki nie widzę. Kiedyś mówiło się o Magdalenie Biejat.
Ona jest z partii Razem, o której krążą plotki, że może opuścić klub Lewicy, zatem Włodzimierz Czarzasty raczej nie zechce wzmacniać tej formacji taką nominacją.
Nie wykluczam, że te pogłoski są prawdziwe. Wiem z przesłuchów, że w klubie Lewicy panuje nie najlepsza atmosfera. Natomiast w dzisiejszych czasach decyzje polityczne podejmowane są na podstawie sondaży. Z drugiej strony partia Razem w ostatnich latach się wzmocniła, a Nowa Lewica osłabła.