W czasie, kiedy debata nad związkami partnerskimi i małżeństwami jednopłciowymi nabrała dynamiki w związku z pracami nad ustawą o tych pierwszych, wśród krytyków wciąż pojawia się argumentacja, że homoseksualizm sam w sobie stanowi zaburzenie. Czy rzeczywiście? I jak w ogóle doszło do wykreślenia homoseksualności z klasyfikacji zaburzeń psychicznych oraz seksualnych?
Czytaj więcej
Czy ekorolnictwo uratuje planetę? Albo chociaż Unię Europejską? Lepiej, żeby nie próbowało tego robić. Wymagana przez Zielony Ład redukcja chemicznych środków ochrony roślin o 50 proc. uczyni rolnictwo UE zacofanym. A uprawy ekologiczne gorzej niż te konwencjonalne wpływają na globalną bioróżnorodność i klimat.
Zaburzenie psychiczne i seksualne?
Do wykreślenia homoseksualności z listy zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (APA), znanej pod akronimem DSM (ang. „Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders”, czyli „Diagnostyczny podręcznik zaburzeń psychicznych”), doszło w latach 70. XX wieku. Natomiast Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) usunęła homoseksualizm z klasyfikacji zaburzeń ICD (ang. International Statistical Classification of Diseases – Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób) w latach 90. XX wieku. Kto, w jaki sposób i na jakiej podstawie zadecydował o tych zmianach? Czy homoseksualizm faktycznie nie jest zaburzeniem?
Kontakty i związki homoseksualne przez długie lata były penalizowane, a zarazem często uznawane również za zaburzenie psychiczne bądź seksualne (parafilię seksualną, kiedyś nazywaną dewiacją seksualną). Społeczeństwa zachodnie widziały, że zwłaszcza mężczyźni w więzieniach uprawiają ze sobą seks, i na tej podstawie wysuwano wnioski, że homoseksualizm to cecha typowa nie tylko dla kryminalistów, ale też ludzi ciężko zaburzonych, gdyż nieraz właśnie tacy, mający cechy psychopatii, narcyzmu lub tego, co dziś nazywamy zaburzeniem borderline, trafiali do ośrodków penitencjarnych.
Badacze XIX- i XX-wieczni do swoich badań nad homoseksualizmem pozyskiwali ludzi głównie z więzień i „przytułków dla obłąkanych”, dziś nazywanych ośrodkami psychiatrycznymi. Działo się tak m.in. dlatego, że z powodu karalności homoseksualizmu jako takiego mało kto otwarcie się do niego przyznawał. W więzieniach zaś nietrudno było zaobserwować strażnikom, kto przejawia kontakty homoseksualne, i wskazać te osoby naukowcom. To wyjaśnia, dlaczego ówczesne badania naukowe faktycznie pokazywały korelację pomiędzy homoseksualnością a chorobami umysłowymi i kryminalnymi zachowaniami.