Michał Szułdrzyński: Prawo nigdy nie będzie przezroczyste. W kwestii aborcji również

Przekonywanie, że mamy tak budować prawo, by nikomu nic nie narzucać, jest szkodliwą fikcją.

Publikacja: 19.07.2024 10:00

Michał Szułdrzyński: Prawo nigdy nie będzie przezroczyste. W kwestii aborcji również

Foto: Adobe Stock

Odrzucenie przez Sejm projektu lewicy, który miał zlikwidować karę za pomoc w przeprowadzeniu aborcji, sprawiło, że nagle w środku wakacji wybuchły na nowo spory o aborcję i związki partnerskie. Po części to też efekt decyzji Donalda Tuska, który ogłosił, że koalicja rządząca przechodzi z fazy dyskusji w fazę działania i poprzez tzw. ustawę depenalizacyjną zgłoszoną przez lewicę, a ustawa o związkach partnerskich uzyska status projektu rządowego.

Oba te projekty łączy niebywała wprost stronniczość, z jaką są przedstawiane przez liberalnych komentatorów. Weźmy choćby próbkę dyskusji w popularnym medium o ustawie o związkach partnerskich, gdzie liberalne dziennikarki chwalą minister Katarzynę Kotulę (oczywiście z lewicy) za to, że w ramach konsultacji społecznych treść ustawy opiniowała u środowisk LGBT. I niemal na tym samym wdechu klęły na posłów PSL za to, że się związkom partnerskim przeciwstawiają. Dlaczego? Bo pewnie boją się proboszczów. To zarzut zupełnie nietrafiony, ale o tym za chwilę.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Polskie wybory we Francji

Aborcja. „Nie chcesz, to jej nie rób!” – czy to etyczne postawienie sprawy? 

Po przegranym głosowaniu w sprawie aborcji pojawił się dokładnie ten sam argument. Ci, którzy ustawę o depenalizacji poparli, to oświeceni, postępowi ludzie, wsłuchujący się rzekomo w głos kobiet, a w istocie w dość duże krzyki środowisk proaborcyjnych, które obwieściły się reprezentantkami pań. Ci zaś, którzy głosowali przeciwko, są wsteczni i słuchają (co za skandal!) Kościoła. Jak mantra wraca argument o obskuranckich konserwatystach, którzy rzekomo chcą innym meblować życie i rozkazywać, co wolno, a czego nie wolno. I wraca tu argument: jak uważasz, że aborcja jest zła, to jej nie rób. Jak nie chcesz związków partnerskich, to ich nie zawieraj, ale pozwól żyć innym.

Postępowy liberalizm opiera się bowiem na skrajnym indywidualizmie. Każdy jest najpierw jednostką, której przysługują rozmaite prawa, a dopiero potem obywatelem. Indywidualizm wyprowadza więc jakiekolwiek kwestie etyczne od jednostki. 

I tu docieramy do sedna całej dyskusji. Postępowy liberalizm opiera się bowiem na skrajnym indywidualizmie. Każdy jest najpierw jednostką, której przysługują rozmaite prawa, a dopiero potem obywatelem. Indywidualizm wyprowadza więc jakiekolwiek kwestie etyczne od jednostki. W takiej wizji matka jest najwyższą instancją, która może decydować o życiu lub nie własnego nienarodzonego dziecka.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Suwerenność informacyjna jest kluczowa dla funkcjonowania demokracji

Czym różni się kodeks karny od katechizmu?

Wizja konserwatywna jest zgoła inna. Konserwatyzm zakłada, że nikt nie jest samotną wyspą, żyjemy w pewnym otoczeniu społecznym. Moralność jest kwestią wspólnotową. W takim ujęciu obowiązki matki wobec bezbronnego dziecka, które pojawia się w jej ciele, są czymś co najmniej równie ważnym, jak jej prawo do decyzji. Analogicznie koncepcja małżeństwa jako pewnego kontraktu społecznego, związanego z przywilejami i obowiązkami, jest właśnie kwestią takiej wspólnotowej konwencji. Nie istnieje żadne abstrakcyjne prawo do zawarcia małżeństwa czy związku partnerskiego. Małżeństwo czy związek partnerski to pewne instytucje, które spełniają stosowne społeczne funkcje. Podobnie jak kształt kodeksu karnego jest wyrazem pewnych przekonań moralnych danej wspólnoty.

Przekonywanie więc, że mamy tak budować prawo, by nikomu nic nie narzucać, jest szkodliwą fikcją. Państwo, prawo, zwyczaje zawsze zawierają pewną wizję normatywną, przekonanie o tym, co dobre i co złe, wizję tego, jak ludzie powinni żyć, a czego nie robić. Istnieją różne źródła takich przekonań. Choć Kościół z roku na rok ma coraz mniejszy wpływ na Polaków, wciąż dla wielu jest istotnym punktem odniesienia aksjologicznego. Nawet jeśli nie wszyscy podzielają całość jego nauczania, szeroko rozumiane dziedzictwo chrześcijańskie jest wciąż pewną ramą etyczną, z której wyrasta duża część naszej tradycji. Jednak – jak mówi konstytucja – istnieją również inne źródła, z których ludzie wywodzą najważniejsze wartości. Dlatego na szczęście Katechizm Kościoła Katolickiego to nie to samo, co kodeks karny. Ale to jeszcze nie znaczy, że prawo jest aksjologicznie przezroczyste. Nie jest i nie będzie, bez względu na to, jak stronniczo będzie to przedstawiane przez środowiska lewicowe.

Odrzucenie przez Sejm projektu lewicy, który miał zlikwidować karę za pomoc w przeprowadzeniu aborcji, sprawiło, że nagle w środku wakacji wybuchły na nowo spory o aborcję i związki partnerskie. Po części to też efekt decyzji Donalda Tuska, który ogłosił, że koalicja rządząca przechodzi z fazy dyskusji w fazę działania i poprzez tzw. ustawę depenalizacyjną zgłoszoną przez lewicę, a ustawa o związkach partnerskich uzyska status projektu rządowego.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi