Gdyby wtedy tego nie zrobił, to by minister Piotr Gliński nie miał czego w 2016 r. wykupywać na własność państwa polskiego. Tego arcydzieła nie byłoby w Polsce.
Estreicher miał idée fixe, by w komunistycznej Polsce stworzyć coś wielkiego, realny powód do narodowej dumy. Postanawia w średniowiecznym Collegium Maius, gdzie znajduje się kolebka polskiej nauki, zorganizować muzeum. Wówczas nazwano je Muzeum Nauki Polskiej, a później przemianowano na Muzeum UJ. Estreicher postanawia cały gmach – po przebudowie w stylu neogotyckim w XIX w. – ponownie przebudować (dzisiaj by mu takiego zamiaru nie „klepnął” żaden konserwator zabytków!). Uważał bowiem, że neogotyk był przejawem germanizacji. Collegium Maius miało teraz architektonicznie wrócić do wyglądu z XV wieku, czyli do czasów największej świetności Uniwersytetu Krakowskiego. W biednej powojennej Polsce premier Cyrankiewicz wpisuje przebudowę Collegium Maius w ramy planu sześcioletniego. Warszawa w tym samym czasie odbudowuje swoją Starówkę w wyniku ciężkiej pracy i zabiegów profesorów Jana Zachwatowicza i Stanisława Lorentza, ale nie taką, jaka była tuż przed wojną, a według obrazów Canaletta – również odzyskanych dla Polski właśnie przez Estreichera. W dodatku jest to „gigantomania” sprzeczna z ideami Polski Ludowej, kiedy mamy w polityce nie tylko stalinizm, ale i w sztuce socrealizm. A rekonstrukcje starej architektury są z nim programowo sprzeczne.
Puste byłyby dziś polskie muzea, gdyby nie on. Kolejny paradoks jego życia polegał na tym, że w najczarniejszych latach stalinizmu on miał się dość dobrze, natomiast znacznie cięższe czasy przyszły dla niego wraz z odwilżą Gomułkowską…
Estreicher nie był karierowiczem. To nie jest tak, że – jak wielu innych – po wojnie poczuł wznoszącą falę. Zdystansowany od władz PRL, został w roku 1964 sygnatariuszem tzw. Listu 34, gdzie jako członek PEN Clubu i przyjaciel Antoniego Słonimskiego ujął się za nim, sekowanym i niszczonym, oraz za polską kulturą dławioną przez cenzurę i reglamentację papieru (zarezerwowanego w głównej mierze dla publikacji zgodnych z linią ówczesnej władzy).
Na koniec musimy porozmawiać o Berlince… Dlaczego to właśnie Estreicher chciał Niemcom oddać?
Nie chodziło o to, by wszystko, co niemieckie, stało się polskie, tylko by niemieckie wróciło do Niemiec, ale… gdy oni oddadzą wszystko, co zrabowali w okupowanej Polsce oraz po wypłaceniu ekwiwalentu (w dziełach sztuki) za dobra kultury celowo niszczone, szczególnie w Warszawie po upadku powstania warszawskiego. Sprawa do niedawna jeszcze powracała, a oburzenie Karola Estreichera wywołało przede wszystkim nanoszenie znaków własnościowych Biblioteki Jagiellońskiej na ten szczególny księgozbiór. Berlinka była zbiorem rękopisów i starodruków pochodzących z Pruskiej Biblioteki Państwowej. Niemcy pod koniec wojny ukryli księgozbiór w budynku poklasztornym w Krzeszowicach. Polacy odnaleźli porzucony księgozbiór i przetransportowali do Biblioteki Jagiellońskiej. Do dzisiaj Berlinka jest depozytem!
Estreicherowi chodziło o to, aby tego zbioru nie rozkradać. Bo na przykład Edward Gierek zaczął z tych bezcennych dzieł (np. rękopisów Mozarta) robić okolicznościowe prezenty Erichowi Honeckerowi. A skoro Gierek wysyła jakiegoś „przybocznego”, żeby mu do Warszawy przywiózł coś z Berlinki na prezent dla kolegi, to zaraz przyśle po jakieś jagiellońskie skarby, chociażby z ukochanego Muzeum UJ. Rektorzy byli wtedy mianowani przez PZPR i zgoda na taki proceder mogła zostać udzielona. Estreicher celowo nie prowadził ksiąg inwentarzowych Muzeum UJ. On jeden i najbliżsi zaufani współpracownicy wiedzieli, co znajduje się w muzeum, dla bezpieczeństwa zbiorów. Jednocześnie miał charakter sprawiający, że wielu ludzi mu nie ufało. Na naszej wystawie jubileuszowej koncentrujemy się nie tylko na historii samego Muzeum UJ, ale i na osobie Karola Estreichera. Właśnie dlatego, że historyczną prawdę o nim trzeba odsiewać od mitów narosłych na temat „profesora-chuligana” ze względu na jego niełatwą osobowość i szczególny, niepasujący do profesorskiego Krakowa temperament.
Artur Wójcik
Historyk, pracownik Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Popularyzator historii, redaktor bloga „Sigillum Authenticum”, prowadzący podcast „Historie arturiańskie”. Kurator wystawy „Pan na Collegium Maius. Dziedzictwo Karola Estreichera młodszego”, dostępnej do 30 sierpnia 2024 r. w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tajemniczy słój, czyli mistyfikacja Karola Estreichera. Słój ten miał zawierać resztki średniowiecznych pergaminów fundacyjnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dziś wiemy, że w słoiku jest trochę trocin i niemieckich gazet z czasów okupacji
Foto: Karol Kowalik (Muzeum UJ)