Brzoskwiniowe dezodoranty. Z tego, co pamiętam, kupiłem dwa. Tyle miał mi do zaoferowania uspołeczniony handel Niemieckiej Republiki Demokratycznej. I to w stolicy! Podróż metrem z Berlina Zachodniego do Wschodniego na przełomie 1988 i 1989 roku – z widmowymi stacjami po drodze – była jak podróż w czasie. Jakbyśmy cofali się o kilka dekad. Ze świata, gdzie jest wszystko (i wszystko działa doskonale), do świata, gdzie nie ma nic (i nie działa nawet uliczne oświetlenie). Z RFN-owskiego Ku’dammu błyskającego neonami, kolorami i nieprzebraną obfitością towarów (na które przybyszów z Polski nie było stać) do wymarłej i ciemnej NRD-owskiej Unter den Linden.
Czytaj więcej
To, że na forum Parlamentu Europejskiego będzie nas reprezentował Grzegorz Braun, ma wymiar symboliczny. To potwierdzenie, że w polskiej polityce docenia się hejterów i że większości obywateli to nie przeszkadza.
Polska miała być jak RFN. Nie ja jeden tak to sobie wyobrażałem przez lata
NRD to nie były prawdziwe Niemcy. Nikt ich tak wtedy nie traktował. Niemiecki porządek i zamożność to był RFN. I to one robiły na każdym chyba Polaku imponujące wrażenie. Pamiętam np. swoje zdumienie, kiedy podczas pobytu w Monachium w roku 1993 przekonałem się, że całe miasto oplecione jest siecią ścieżek rowerowych. Co Warszawie, mimo niewątpliwych postępów, nie udało się do dziś. Albo kolejny wyjazd, tym razem na stypendium Instytutu Goethego, do Berlina, który na przełomie wieków zacierał ślady po murze. Zbudowano wtedy nowe, imponujące city na placu Poczdamskim, historyczne centrum odzyskiwało blask, a w klubach spotykało się zafascynowanych tempem zmian ludzi z całego świata. Tak, przez lata punkt docelowy ustrojowej transformacji Polski wyobrażałem sobie na podobieństwo RFN. Nie ja jeden.
NRD to nie były prawdziwe Niemcy. Nikt ich tak wtedy nie traktował. Niemiecki porządek i zamożność to był RFN. I to one robiły na każdym chyba Polaku imponujące wrażenie.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Niemcy nie są już tymi Niemcami, wobec których powinniśmy mieć kompleksy. Mówiąc żartem, ich reprezentacja ostatnio gra ładnie i nieskutecznie. Zupełnie nie po niemiecku. Może i kiedyś miała wdzięk buldożera, ale nieustannie zwyciężała. Za to w ostatniej dekadzie nieustannie przegrywa. I to nawet z Polską (przed rokiem na Stadionie Narodowym). A przyznają państwo, że naprawdę nie jest łatwo przegrać z naszą reprezentacją. Udaje się to zwykle rywalom klasy Wysp Owczych.