Fentanyl może zniszczyć relacje między USA a Chinami

Fentanyl kładzie się cieniem na relacjach Waszyngtonu z Pekinem. Narkotyk, który zabija setki tysięcy Amerykanów, powstaje ze środków produkowanych głównie w Chinach. To rodzi pytanie, czy nie podsycają one specjalnie tego kryzysu.

Publikacja: 17.05.2024 10:00

Ludzie uzależnieni od fentanylu – narkotyku 100 razy silniejszego niż morfina i 50 razy niż heroina

Ludzie uzależnieni od fentanylu – narkotyku 100 razy silniejszego niż morfina i 50 razy niż heroina – nierzadko mieszkają w namiotach rozstawionych na ulicach miast w USA.

Foto: AdobeStock

Na chodniku walają się butelki, papierowe kubki, reklamówki i strzykawki. Wśród tych śmieci stoją ludzie zgięci w pół ze zwisającymi bezwiednie rękami. Większość w ogóle się nie rusza i nie reaguje na to, co dzieje się wokół. Inni poruszają się powoli, jak w transie. Przypominają żywe trupy z horrorów i dlatego są nazywani „zombie”. Niektórzy mają odsłonięte gnijące rany. Na rogu pod sklepem młody mężczyzna powoli osuwa się ze schodów na ziemię. Obok na skwerku dziewczyna wbija sobie igłę w rękę. „Widziałam kobiety, które miały amputowane kończyny i dalej się nakłuwały” – mówi w rozmowie z CNN Samantha Griffin, podopieczna fundacji Savage Sisters pomagającej narkomanom w Filadelfii.

Tak wyglądają ulice coraz większej liczby amerykańskich miast. W niektórych z nich owi „zombie” zajmują już całe dzielnice. Wszystkiemu winny jest fentanyl, wyjątkowo silny i niezwykle zabójczy narkotyk syntetyczny. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to wyłącznie wewnętrzny problem Stanów Zjednoczonych, to jego skutki wpływają też na rywalizację mocarstw i ich politykę. Pod koniec kwietnia kongresowa komisja ds. Chin wprost oskarżyła Pekin o to, że ponosi odpowiedzialność za to, co dzieje się m.in. na ulicach Filadelfii.

Czytaj więcej

Fentanyl, oksykodon, kryzys w USA. Seriale i kino opioidowego niepokoju

Fentanyl zajmuje miejsce heroiny

Na rozmowę z „Financial Timesem” Alma Sanchez przyniosła zdjęcie swojego syna. Dziennikarzom zwierza się, że nigdy nie zapomni ostatniego telefonu, jaki otrzymała od 19-latka. Deenilson zadzwonił do niej z centrum odwykowego, by zapewnić ją, że ma się dobrze i wróci do domu, gdy tylko skończy leczenie. Dwa dni później chłopak nagle wypisał się z ośrodka i ruszył w podróż do rodzinnego San Bernardino w Kalifornii. Nigdy tam jednak nie dotarł. Na nagraniach z kamer widać, jak nastolatek rozmawia z kimś na stacji kolejowej, a potem upada na ziemię. Pięć dni później w szpitalu stwierdzono śmierć mózgu.

Deenilson jest jedną z tysięcy ofiar przedawkowania narkotyków w USA. Eksperci mówią o największym kryzysie zdrowotnym w historii. Tylko w 2023 r. z tego powodu w całym kraju zmarło ponad 111 tys. osób, a rok wcześniej – niewiele mniej. Większość z nich była w wieku od 18 do 45 lat. – Ok. 70 proc. tych śmierci było spowodowane zażyciem fentanylu. Obecnie z powodu przedawkowania w USA umiera więcej ludzi niż w wypadkach samochodowych – mówi „Plusowi Minusowi” prof. Regina LaBelle, ekspertka ds. uzależnień z Georgetown University. By zabić dorosłego, dobrze zbudowanego człowieka wystarczą 2 miligramy fentanylu. Porcja mniejsza niż grafitowy czubek ołówka. Szacuje się, że ten syntetyczny narkotyk jest 100 razy silniejszy niż morfina i 50 razy mocniejszy niż heroina.

– Fentanyl jest często mieszany z innymi narkotykami, ale nikt na nielegalnym rynku o tym nie ostrzega. Stąd część „konsumentów” nie ma o tym pojęcia i to dodatkowo wpływa na rosnącą liczbę zgonów – tłumaczy „Plusowi Minusowi” prof. David Herzberg, autor książek i badacz z Uniwersytetu Buffalo zajmujący się historią narkotyków. Coraz częściej do fentanylu dodawana jest też Ksylazyna. To lek na uspokojenie podawany koniom. Zażycie przez człowieka może prowadzić do powstawania otwartych ran prowadzących do amputacji. Według danych Agencji do Walki z Narkotykami (DEA) w jednej czwartej wszystkich zabezpieczonych w 2022 r. dawek fentanylu znaleziono ten środek.

Fentanyl, czyli syntetyczny lek przeciwbólowy, został opracowany w latach 60. XX wieku przez belgijskiego lekarza Paula Janssena. I choć został dopuszczony do użytku w Stanach, to przez lata wykorzystywany był wyłącznie w medycynie i tylko w niewielkiej liczbie przypadków, gdy ból u pacjentów był tak silny, że nie uśmierzała go nawet morfina. Na ulice amerykańskich miast trafił dopiero w okolicach 2014 r. Do tego czasu głównym winowajcą rosnącej liczby śmierci z przedawkowania były inne opioidy, takie jak niesławny OxyContin. Gdy władze zaczęły rozprawiać się z tym problemem, uzależnieni zaczęli się przerzucać na inne środki.

– Na początku fentanyl zaczął się pojawiać w heroinie albo wykorzystywano go jako jej zamiennik. Obecnie niemal całkowicie wyparł ją z większości amerykańskich rynków narkotykowych – mówi „Plusowi Minusowi” proszący o zachowanie anonimowości urzędnik ONZ zajmujący się zwalczaniem narkotyków. W efekcie tego o ile w latach 1990–2020 z powodu przedawkowania opioidów w całych Stanach Zjednoczonych zmarło 564 tys. osób, o tyle w samym roku 2020 syntetyki, w tym głównie fentanyl, doprowadziły do śmierci ponad 56 tys.

Na popularność fentanylu wpłynęła m.in. jego „siła”. „Heroina przestała już wystarczać, bo jest zbyt słaba” – mówi portalowi The Wire China Andrew Robinson, były dyrektor centrum odwykowego w St. Louis w stanie Missouri. Znaczenie ma również relatywna łatwość jego produkcji. Wytwarzany ze środków chemicznych w laboratorium, w odróżnieniu od maku czy koki nie wymaga terenów pod uprawę, długich zbiorów albo zaangażowania całej masy ludzi. Wystarczy niewielkie pomieszczenie i nieduża ilość „zasobów”. Ważna jest też niska cena. Już za 800 dol. można kupić związki chemiczne potrzebne do produkcji ok. 415 tys. tabletek fentanylu. Minimalna cena u ulicznych dilerów wynosi 50 centów za sztukę. W Nowym Jorku trzeba np. zapłacić 3 dol. W efekcie w ostatnich latach „rynek” został zalany tym syntetykiem. W grudniu 2022 r. DEA przejęła ponad 4,5 tony fentanylu w sproszkowanej formie, co wystarczyłoby do stworzenia ponad 379 mln śmiertelnych dawek. Wystarczająco dużo, by zabić całą populację Stanów Zjednoczonych.

Zorganizowana przestępczość zainteresowała się fentanylem także z uwagi na to, że można go bez trudu ukryć i przemycić. „By zaopatrzyć na pewien czas duże miasto w heroinę, potrzeba kilku bardzo dużych ciężarówek. W przypadku syntetyków wystarczy bagażnik jednego samochodu” – mówi dziennikarzom „Financial Timesa” Bradley Stein, analityk ds. polityki narkotykowej w Rand Corporation. Te wszystkie „plusy” dostrzegły meksykańskie kartele, szczególnie Sinaloa i Nowa Generacja Jalisco, które stały się głównym dostawcą fentanylu do USA. Według danych amerykańskiej Służby Celnej i Ochrony Granic napływ tego środka do leżącego na granicy San Diego w latach 2019–2022 wzrósł o 323 proc. Kartele masowo produkują syntetyk w ukrytych laboratoriach rozsianych po całym Meksyku. Niezbędne środki chemiczne dostarczają im natomiast Chińczycy.

Chińczycy eksportują półprodukty potrzebne do stworzenia fentanylu

Chiński przemysł chemiczny od lat przeżywa boom i jest jednym z największych na świecie. Jego rozwój zapoczątkowano w latach 60. z polecenia Mao Zedonga, który chciał, by stał się on jednym z filarów promowanej przez niego samowystarczalności Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL). Jego następca Deng Xiaoping uczynił z niego kluczowy punkt swojej „polityki otwartych drzwi” mającej na celu przyciągnięcie do kraju zagranicznego kapitału. Jak pisze portal The Wire China, w 2001 r. chiński przemysł chemiczny był wart ponad 14 mld dol., a w kolejnych latach rósł o 8–9 proc. rocznie. W 2008 r. Pekin wprowadził nawet ulgi podatkowe, by rozwijał się jeszcze szybciej. W efekcie w 2020 r. osiągnął wartość ponad 1,5 bln dol. W większości składa się z małych i średnich przedsiębiorstw, których w 2022 r. było ponad 160 tys.

W tym „torcie” 17 proc. udziałów należy do producentów farmaceutyków. Od 1985 r. obok tysięcy leków produkują także fentanyl do celów medycznych. Przez lata chińskie zakłady eksportowały go także do Stanów Zjednoczonych. Zmiana nastąpiła w 2019 r., gdy pod naciskiem administracji Donalda Trumpa Pekin zakazał sprzedaży gotowego syntetyku do Ameryki. Rynek nie znosi jednak próżni. – Wpisanie środka na listę substancji kontrolowanych przez państwo spowodowało, że firmy znalazły różne metody, by na większą lub mniejszą skalę obchodzić ograniczenia celne i kontrole związane z przesyłką – mówi „Plusowi Minusowi” dr Marcin Przychodniak, ekspert ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Przede wszystkim zamiast gotowego fentanylu Chińczycy zaczęli eksportować prekursory, czyli półprodukty potrzebne do jego stworzenia. – Sprzedaż przeniosła się częściowo do internetu. Co więcej, te prekursory na pierwszy rzut oka nie jest tak łatwo rozpoznać, a część z nich może być używania do produkcji legalnych leków – dodaje Przychodniak. Jeden z producentów z Wuhanu w środkowych Chinach eksportował półprodukty potrzebne do wytworzenia fentanylu jako karmę dla psów, orzechy albo oleje. Inni produkują zarówno prekursory, jak i leki, a potem zamieniają ich etykiety. Zdarza się, że zmieniają skład chemicznych fentanylowych półproduktów, dodając do nich „maskujące molekuły”, które są potem łatwe do usunięcia. Jeszcze inni wyspecjalizowali się w zmienianiu substancji wykorzystywanych do produkcji lekarstw albo innych środków chemicznych w prekursory fentanylu.

W ten proceder najczęściej nie angażują się najwięksi producenci. Ci mniejsi, by ukryć swoją działalność, tworzą całe sieci powiązanych ze sobą podmiotów, nierzadko firm wydmuszek, oficjalnie mieszczących się w magazynach, centrach handlowych albo prywatnych mieszkaniach. Nierzadko te przedsiębiorstwa słupy są oficjalnie zarejestrowane jako firmy z branży biotechnologicznej. – Wiele z nich, by uniknąć kontroli, często zamyka się i otwiera na nowo już pod inną nazwą – tłumaczy urzędnik ONZ. Sprzedaż odbywa się najczęściej przez internet. Początkowo producenci reklamowali się w mediach społecznościowych, takich jak Facebook albo platforma WeChat. Z czasem przenieśli się strony chronione hasłem, do których dostęp mają tylko zaufani kupcy.

Po 2019 r. głównym odbiorcą prekursorów fentanylu zostały wspomniane już meksykańskie kartele. Relacje między nimi a Chinami sięgają początku XXI wieku. Wówczas kartel z Sinaloa zaczął współpracować z mafią z Hongkongu, która miała dostęp do prekursorów metamfetaminy produkowanych przez zakłady chemiczne na południu Chin. Najpierw Chińczycy wysyłali półprodukty niezbędne do wytworzenia fentanylu bezpośrednio do meksykańskich portów, gdzie odbierały je kartele. Towar (często oznaczony jako lekarstwa) był wysyłany w ciągu 48 godzin przy użyciu firm kurierskich. Odbiorca miał nawet możliwość śledzenia paczki. Ale gdy meksykańskie służby zaczęły przejmować kolejne partie, przestępcy zmienili strategię. Kartel z Sinaloa rejestruje firmy wydmuszki, które oficjalnie zajmują się handlem produktami chemicznymi. To one następnie zawierają umowy z dostawcami.

Jak pisze „Financial Times”, wiele chińskich firm reklamuje swoje produkty w mediach społecznościowych, zachęcając kartele do zakupu. Oferują m.in. „gorące meksykańskie przeceny” i gwarantują „dyskretny transport”. Pod koniec 2023 r. brytyjski portal śledczy Elliptic znalazł 90 przedsiębiorców z Państwa Środka gotowych sprzedać w sieci prekursory fentanylu. Jeden z nich wysłał drogą morską do Meksyku 43 kg półproduktów, z których można by stworzyć 15 mln dawek. Płatności odbywają się coraz częściej za pomocą kryptowalut. Według ustaleń Elliptic, tylko w maju 2023 r. 90 chińskich firm otrzymało na swoje wirtualne portfele ponad 27 mln dol. „Tradycyjne metody płatności wciąż są preferowane przez kartele, ale kryptowaluty stają się ważną alternatywą dla transakcji, które wymagają anonimowości” – mówi „Financial Timesowi” dyrektor Elliptic. Zdarza się też, że chińscy producenci do realizowania płatności wykorzystują Chińczyków mieszkających w Meksyku i prowadzących tam interesy.

Po otrzymaniu półproduktów Sinaloa przesyła je do sieci podziemnych laboratoriów poukrywanych na ranczach albo pod domami należącymi do członków kartelu. Tam chemicy łączą prekursory tak, by powstał z nich fentanyl. Jednego dnia są w stanie wyprodukować nawet 100 tys. tabletek. Następnie łodziami, dronami, samolotami i tunelami trafiają one do Stanów Zjednoczonych. Chiński fentanyl i prekursory potrzebne do jego stworzenia w ostatnim czasie zalewają także Nową Zelandię i Australię. Jak pisze portal Diplomat, docierają tam z ChRL najczęściej przemycane przez Fidżi. Z tego powodu również to małe wyspiarskie państwo padło ofiarą syntetyków.

Czytaj więcej

Ameryka ma problem. Opiaty przebiły kokainę

Kongres USA oskarża Chiny o celowe działanie na ich szkodę

Jak już wspomnieliśmy, w połowie kwietnia 2024 r. komisja Kongresu USA wprost oskarżyła Chiny, że wspierają eksport prekursorów fentanylu, by zaostrzać kryzys opioidowy w Stanach Zjednoczonych. Pracujący dla komisji śledczy ustalili, że Pekin subsydiuje sprzedaż niektórych półproduktów syntetyku, o ile trafiają one poza granice kraju. I tak np. producenci części prekursorów mogą liczyć na 13-proc. ulgę podatkową. Wsparcie od władz otrzymują też wytwórcy dwóch prekursorów wykorzystywanych przez kartele – NPP i ANPP. Śledczy dotarli do rządowego portalu, na którym firmy mogą składać odpowiednie wnioski o subsydia. Zeznając przed Kongresem, były prokurator generalny William Barr stwierdził, że przedstawione informacje zawierają przekonujący materiał dowodowy.

Odnosząc się do tych doniesień, część komentatorów w USA zaczęła pisać, że fentanyl stał się kolejnym narzędziem chińskiej wojny hybrydowej przeciwko Waszyngtonowi. „To konflikt prowadzony poniżej poziomu wojny, którego celem jest zaszkodzenie USA oraz innym zachodnim rządom” – mówi w rozmowie z „The Wire China” John Walters, w przeszłości doradca prezydenta George’a W. Busha ds. polityki narkotykowej.

Na początku maja część republikańskich kongresmenów wezwała Joe Bidena do uznania fentanylu za broń chemiczną i uderzenia w ChRL sankcjami. Sytuację podgrzewają jeszcze słowa niektórych jastrzębi z Komunistycznej Partii Chin (KPCh), którzy sugerują, że epidemia fentanylu to zemsta za wojny opiumowe. W XIX wieku ówczesne potęgi imperialne – Francja i Wielka Brytania – siłą zmusiły osłabione Chiny, by pozwoliły na sprzedaż opium na swoim terytorium, co doprowadziło do uzależnienia wielu mieszkańców kraju.

Eksperci tłumaczą jednak, że choć Pekin wykorzystuje fentanyl w swojej polityce, to rzeczywistość jest bardziej zniuansowana. – Dla chińskich władz to jest pewien element rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Wykorzystują problem dostaw prekursorów jako kartę przetargową działającą na korzyść ChRL. To, że Chiny mogą podjąć bardziej zdecydowane działania wobec producentów półproduktów fentanylu, ale tego nie robią, to argument wobec Waszyngtonu w kwestiach politycznych. Wszyscy wiedzą, że mają środki, których nie używają. Trudno jednak twierdzić, że jest to przemyślana strategia, by specjalnie wpływać na sytuację w Ameryce. Do pewnego stopnia może tak być, ale poszczególni producenci mają swoich protektorów wśród lokalnych urzędników, co tolerują władze centralne. To daje im możliwość funkcjonowania z powodów korupcyjnych, biznesowych i politycznych – tłumaczy dr Przychodniak z PISM.

Wpływ na działania Pekinu ma także słabość chińskich służb zwalczających handel narkotykami. Od 2018 r. tamtejszy odpowiednik amerykańskiej Agencji Żywności i Leków nie opublikował ani jednego raportu o sytuacji w kraju. Co więcej, według danych z 2017 r. w Chinach było tylko 2 tys. inspektorów zajmujących się kontrolą sektora chemicznego. – Zatrzymanie produkcji i sprzedaży prekursorów w nowoczesnej, zglobalizowanej gospodarce jest bardzo trudne. Tak wiele produktów przemieszcza się tak szybko, że znalezienie niewielkiej ilości proszku jest prawie niemożliwie. To jak szukanie igły w stogu siana, tylko w sytuacji, gdy stóg jest w ciągłym ruchu i ciągle wymienia się z innymi stogami – zauważa prof. Herzberg.

Fentanylu nie da się oddzielić od innych problemów w relacjach USA i Chin

Fentanyl był jednym z tematów spotkania prezydenta Joe Bidena z Xi Jinpingiem w listopadzie 2023 r. Obaj przywódcy zgodzili się wznowić zawieszoną rok wcześniej współpracę w celu zwalczania produkcji i handlu narkotykami. Bezpośrednim skutkiem tych ustaleń było powołanie w styczniu 2024 r. chińsko-amerykańskiej grupy roboczej, której zadaniem ma być praca nad ograniczeniem napływu fentanylu do Stanów Zjednoczonych. Waszyngton oczekuje także lepszej wymiany informacji z chińskimi służbami.

Po upływie czterech miesięcy od powstania grupy widać jednak, że osiągnięcie znacznego postępu w walce z produkcją fentanylu będzie trudne i konieczna będzie ściślejsza współpraca obu państw, chociażby przy opracowywaniu listy środków chemicznych mogących służyć do produkcji fentanylu. O problemie przypomniał podczas swojej kwietniowej wizyty w Chinach sekretarz stanu Antony Blinken. Pekin najczęściej odpiera wszelkie zarzuty, twierdząc, że jest to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych.

Zdaniem ekspertów skłonienie ChRL do zdecydowanych kroków przeciwko handlarzom prekursorami będzie bardzo trudne, jeśli w ogóle możliwe. Wszystko przez to, że ta kwestia stała się zakładnikiem tego, jak kształtują się relacje na linii Pekin–Waszyngton, a te z powodu wojny w Ukrainie i chińskiego wsparcia dla Rosji są trudne. „Nie wierzę, że Państwo Środka będzie współpracowało z USA przy zwalczaniu narkotyków, dopóki relacje dwustronne się nie polepszą” – mówi „Financial Timesowi” Vanda Felbab-Brown, analityczka think tanku Brookings Institution.

Cieniem kładą się także ostatnie oskarżenia Kongresu. – Fentanylu nie da się oddzielić od innych problemów w relacjach USA i Chin. Amerykanie mają pewne narzędzia, w tym sankcje, by podjąć bardziej zdecydowane działania, ale mają one ograniczony zasięg, szczególnie że Pekin z powodów politycznych i  gospodarczych wspiera swój sektor chemiczny – mówi Marcin Przychodniak. Amerykańskie służby oczywiście nie składają broni. W październiku 2023 r. Waszyngton oskarżył osiem chińskich firm o uczestniczenie w procederze sprzedaży fentanylu. Trzy miesiące wcześniej agenci DEA aresztowali na Fidżi dwóch dyrektorów chińskiej firmy Amarvel Biotech. Mieli oni wysłać do USA 200 kg prekursorów.

Czytaj więcej

Marcin Łuniewski: Gwiazda, której boi się Donald Trump

Eksperci są jednak zgodni, że skupianie się wyłącznie na „chińskiej” części problemu to za mało. – To oryginalnie jest amerykański problem. Nie możemy całkowicie powstrzymać napływu narkotyków. Nawet gdyby Chiny przestały wysyłać prekursory, to produkcja przeniosłaby się do Indii albo jeszcze gdzieś indziej. Pekin powinien zrobić więcej, ale Amerykanie muszą się skupić na własnym społeczeństwie i wydawać pieniądze na ochronę zdrowia, a nie tylko powstrzymywanie ChRL – mówi „Plusowi Minusowi” Ben Westhoff, dziennikarz śledczy i autor książki „Fentanyl, Inc.”.

Przekonuje, że środki powinny pójść m.in. na odpowiednie leki dla uzależnionych. – Najlepszym sposobem jest ułatwienie dostępu do leczenia np. metadonem albo buprenorfiną. W kilku miastach, takich jak Seattle, San Francisco czy Nowy Jork, już wdrożono takie programy. Te leki mogą wspierać długoterminowy powrót do zdrowia i zmniejszyć śmiertelność nawet o połowę. Aby zapobiec uzależnianiu następnego pokolenia, musimy się zająć zdrowiem psychicznym i dać młodym ludziom i ich rodzinom lepsze narzędzia do radzenia sobie z bólem fizycznym i psychicznym – tłumaczy „Plusowi Minusowi” dr Caleb Banta-Green, specjalista ds. przeciwdziałania narkomanii z Uniwersytetu Waszyngtońskiego.

Ważne są także programy socjalne. – Obowiązkiem państwa jest nie tylko tworzenie programów leczenia, ale także wsparcia w powrocie do zdrowia chociażby poprzez pomoc w zatrudnieniu albo znalezieniu mieszkania – dodaje prof. LaBelle z Georgetown University. W innym przypadku, nawet gdy uda się powstrzymać epidemię fentanylu, ludzie po prostu przerzucą się na inny, być może jeszcze bardziej śmiertelny środek.

Na chodniku walają się butelki, papierowe kubki, reklamówki i strzykawki. Wśród tych śmieci stoją ludzie zgięci w pół ze zwisającymi bezwiednie rękami. Większość w ogóle się nie rusza i nie reaguje na to, co dzieje się wokół. Inni poruszają się powoli, jak w transie. Przypominają żywe trupy z horrorów i dlatego są nazywani „zombie”. Niektórzy mają odsłonięte gnijące rany. Na rogu pod sklepem młody mężczyzna powoli osuwa się ze schodów na ziemię. Obok na skwerku dziewczyna wbija sobie igłę w rękę. „Widziałam kobiety, które miały amputowane kończyny i dalej się nakłuwały” – mówi w rozmowie z CNN Samantha Griffin, podopieczna fundacji Savage Sisters pomagającej narkomanom w Filadelfii.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi