Facet wyżywa się w sieci

Alfa male, beta-provider, incel, sigma, red pill. Witamy w świecie, gdzie to kobiety sprawują władzę, a mężczyźni są uciskani i prześladowani. Zapraszamy do manosfery.

Publikacja: 10.05.2024 10:00

Według manosfery kobiety się wyemancypowały, co spowodowało rozpad podstawowych więzi społecznych. M

Według manosfery kobiety się wyemancypowały, co spowodowało rozpad podstawowych więzi społecznych. Mężczyźni są nową klasą uciskaną, bitą po głowie przez ideologię feministyczną, która używając kłamliwych tez o „patriarchacie” i „toksycznej męskości”, chce zabetonować przywileje, jakie osiągnęła płeć piękna

Foto: John Lamb/Getty Images

Incele są produktem ginocentrycznego porządku świata. Istnieją, ponieważ kobiety uzyskały dostęp do globalnego rynku seksualnego, a społecznie wymuszana monogamia poleciała do śmietnika. W świecie dziewczyn może funkcjonować zasada, że dla każdego znajdzie się druga połówka, bo wystarczy obniżyć swoje wymagania. W świecie chłopców to nie będzie miało miejsca. FBI ostatnio zaczęło obserwować inceli i wyszukiwania haseł związanych z czerwoną pigułką pod kątem namierzania potencjalnego terroryzmu. Ja bym był z tym ostrożny. Na dzień dzisiejszy ci mężczyźni są bardzo zatomizowani. Interesuje ich tylko, by zarobić na przeżycie, oglądać porno, grać w gry i by inni dali im święty spokój. Jednak jeżeli społeczeństwo im tego świętego spokoju nie da, to da im coś na kształt wspólnego projektu, przy którym mogliby działać. Wtedy zorientujecie się, jak wygląda reakcja mężczyzn, kiedy razem zaczynają działać. Tu rodzi się prawdziwa siła. Może to być siła bardzo kreatywna, ale nim się taką stanie, będzie to poprzedzone niezłą rozpier… sami wiecie czym”.

Powyższe słowa nie są tworem wyobraźni jakiegoś kreatywnego scenarzysty próbującego stworzyć coś na kształt „Fight clubu” 2.0. Wypowiedział je polski vloger działający pod pseudonimem Roman Warszawski, przedstawiciel charakterystycznego dla manosfery ruchu red pill. Kanał na YouTube: 24,7 tys. subskrybentów. Mało? To prawda. Natomiast nie dajcie się zwieść. Jego zagraniczni odpowiednicy – by nie powiedzieć pierwowzory – są zdecydowanie popularniejsi. Również wśród Polaków.

„Żyjemy teraz w świecie, w którym, jeśli przyjdę i powiem, że kobiety lepiej radzą sobie z dziećmi, a mężczyźni lepiej w walce, to wyjdzie na to, że jestem cholernie seksistowski, choć jest to oczywista prawda” – to z kolei słowa Andrew Tate’a, człowieka, którego zna co piąty mężczyzna z pokolenia Z. Oskarżany o handel kobietami czy zmuszanie ich do pracy seksualnej. Zasięgi jego twórczości to liczby już nie rzędu tysięcy, nawet milionów odsłon, lecz… miliardów. Liczba wyświetleń jego materiałów na TikToku, zanim platforma zbanowała jego konto, wynosiła 11,6 mld.

Mężczyźni są samotni, skazani na pornografię i gry wideo. Kobiety się wyemancypowały, co spowodowało rozpad podstawowych więzi społecznych. Mężczyźni są nową klasą uciskaną, bitą po głowie przez ideologię feministyczną, która używając kłamliwych tez o „patriarchacie” i „toksycznej męskości”, chce zabetonować uprzywilejowanie, jakie osiągnęła płeć piękna. Tak przedstawia się świat manosfery.

Męski bunt przeciw mainstreamowi. Zaczęło się na 4chan, a potem była redpill jak z „Matrixa”

Manosfera (od angielskiego manosphere – męska strefa) nie jest jednorodnym ruchem, nie jest też związana z jakąś konkretną przestrzenią w internecie. Jest siecią nieformalnych blogów, forów internetowych, mających swój początek w USA, na portalu społecznościowym Reddit oraz na platformie 4chan, służącą do dzielenia się obrazkami, zdjęciami i memami. To właśnie 4chan stał się nośnikiem specyficznej „ikonografii” manosfery – nieodłącznego od ruchu zestawu memów kodujących w sobie wizję świata charakterystyczną dla tej grupy. Jeżeli zobaczycie gdzieś memy używające takich pojęć jak „chad”, „simp” czy „alfa”, wiedzcie, że ich pierwowzór musiał narodzić się właśnie na 4chanie.

Jaka jest to wizja? Tak jak wspominałem, manosfera nie jest jednorodna, natomiast można wyróżnić pewne wspólne idee charakterystyczne dla większości ludzi, którzy udzielają się w tych przestrzeniach. Według przedstawicieli manosfery żyjemy w świecie ginocentrycznym. Takim, w którym potrzeby i aspiracje kobiet stawia się ponad potrzebami mężczyzn. Struktura społeczna i kulturowa sprzyja przede wszystkim przedstawicielkom płci pięknej. Kobiety się wyemancypowały, co skazało mężczyzn na samotność. Społeczny habitus nie jest w stanie wymusić na kobietach pozostawania w związkach. Mężczyźni są upodlani przez feministki oskarżające ich o całe przeszłe i obecne zło tego świata. Wszystkie tezy o zmianie prawnej definicji gwałtu mają za swój wyłączny cel jeszcze większe wyemancypowanie się kobiet od mężczyzn, co tylko pogłębi osamotnienie płci męskiej.

Ujawnienie tego stanu rzeczy przedstawiciele manosfery określają metaforycznie jako zażycie „czerwonej pigułki” („the red pill”). Ta metafora nawiązuje do słynnej sceny z filmu „Matrix”, w której Morfeusz kreśli przed Neo możliwość pójścia dwiema alternatywnymi ścieżkami symbolizowanymi przez dwie pigułki: niebieską i czerwoną. Zażycie niebieskiej oznacza pozostanie w Matriksie – symulacji świata wygenerowanej przez maszyny. Zażycie czerwonej – uwolnienie się z iluzji i dotknięcie brutalnej prawdy o świecie. Prawdą zaś – według manosfery oczywiście – jest to, że cała ta narracja, że świat, w którym żyjemy, jest patriarchalny i wykorzystujący kobiety, że to jedno wielkie kłamstwo. To matrix. Jest bowiem zupełnie na odwrót. To mężczyźni są dziś wykluczani i uciskani.

Manosfera odznacza się używaniem specyficznego języka, który ma w klarowny sposób opisywać wizję świata podzielaną przez ludzi partycypujących w tym środowisku. Mężczyzn dzieli się na samców alfa (silnych, niezależnych, o wysokim statusie i/lub mocnym charakterze), którzy wzbudzają wśród kobiet silne pożądanie i fascynację, oraz samców beta (często miłych i ugodowych facetów, traktowanych przez kobiety jako jak plan „b”). Dzielą się oni na beta orbiterów, zabiegających o kobiety przez dostarczanie im atencji, oraz na beta providerów – tych, których kobiety, niepotrafiące usidlić samca alfa, wykorzystują jako dostarczycieli materialnej podstawy dla nich i niejednokrotnie dla spłodzonego uprzednio potomstwa. A wszystko to często jest podlewane sosem quasi-naukowości z gatunku psychologii ewolucyjnej – wątpliwej metodologicznie dziedziny nauki, która na bazie teorii ewolucji wyciąga ogólne wnioski co do natury działania jednostek i społeczności ludzkich.

Większość reprezentantów manosfery wpisuje się w szerszy trend, obecny przede wszystkim na amerykańskich forach internetowych, a który to znany jest pod nazwą alt-rightu – skrajnej alternatywnej prawicy amerykańskiej. Jej przekaz można skrócić do tezy o tym, że dziś głównym zagrożonym i uciskanym jest biały heteroseksualny mężczyzna. Środowisko to charakteryzuje niechęć do migrantów, globalizmu, liberalizmu czy – co świetnie zagospodarowuje manosfera – feminizmu.

Roman Warszawski radzi: weź się za siebie, a MGTOW: przestań zabiegać o kobiety

Różnice pomiędzy poszczególnymi ruchami wewnątrz manosfery znajdziemy przede wszystkim na poziomie ustosunkowania się do faktu życia w ginocentrycznym matriksie. I tak tzw. obrońcy praw mężczyzn swój przekaz kierują przede wszystkim do rozwodników, którym w toku postępowania sądowego nie przyznano prawa do sprawowania opieki nad dziećmi. Można więc powiedzieć, że to oferta dla tych, którzy weszli już w relację z kobietą, ale zakończyła się ona porażką i pozostawiła mężczyznę z poczuciem krzywdy, niesprawiedliwości i osamotnienia. Obrońcy praw mężczyzn pomagają takim osobom szukać rozwiązań prawnych pozwalających wywalczyć im większe prawa do opieki nad dzieckiem.

Kolejną grupą są tzw. artyści podrywu (Pick up artist). To właśnie do nich można zaliczyć ludzi takich jak Roman Warszawski, Rollo Tommasi, autor najsłynniejszego bloga na reddicie o red pillu zatytułowanego „The Rational Male”(200 tys. subskrybentów) czy też Andrew Tate. Choć podzielają oni tezę o ginocentrycznym porządku współczesnego świata, to wszyscy (no może z wyjątkiem Tate’a) sugerują, że rozwiązanie tego problemu nie jest czymś z gatunku „rocket science”, lecz znajduje się na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wziąć się odrobinę za siebie, zainwestować czas w samorozwój fizyczny lub intelektualny, nie traktować kobiety jak bogini i priorytetu (czyli nie być „simpem” czy „beta-orbiterem”), a prędzej czy później uda się znaleźć kobietę z podobnej „półki statusowej” co mężczyzna. To przedstawiciele tej działki najczęściej odwołują się do psychologii ewolucyjnej jako uzasadnienia dla stawianych przez nich twierdzeń odnośnie do natury ludzkiej

Kolejną grupą jest ruch MGTOW (Men going their own way – Mężczyźni idący własną drogą). Zalecają, by w ogóle przestać zabiegać o kobiety, wyemancypować się z ginocentrycznego porządku świata i stać się niezależnym oraz samowystarczalnym facetem, który nie potrzebuje kobiety do szczęścia i codziennego funkcjonowania. Zalecają unikanie stałych związków z kobietami oraz posiadania dzieci. Po prostu, we współczesnym świecie relacja z kobietą, o małżeństwie już nawet nie wspominając, najzwyczajniej się nie opłaca. Do tej grupy należą tzw. Volcele (voluntary celibacy – żyjący w dobrowolnym celibacie), którzy opierając się na wniosku o całkowitym zepsuciu współczesnych kobiet, rezygnują z poszukiwania partnerki.

W końcu przechodzimy do ostatniej grupy, za sprawą której opinia publiczna w ogóle usłyszała o manosferze – są to tzw. incele (involuntary celibacy – żyjący w mimowolnym celibacie). Głośno o tej grupie stało się za sprawą masakry w Isla Vista w 2014 r., kiedy to 22-letni Eliott Rodger zamordował sześć osób, a następnie popełnił samobójstwo. Nagrał film, w którym wyjaśnił motywy swojego postępowania – a było nim mimowolne dziewictwo, o co obwiniał kobiety. Eliott próbował dostać się do żeńskiego akademika w celu urządzenia tam masakry, ale ostatecznie nie udało mu się tego dokonać. Łącznie w USA incele powodowani podobnymi co Rodger motywami dokonali ośmiu zamachów, w których zginęło łącznie 61 osób.

Incele nie mają jednorodnej narracji co do prób rozwiązania swojego problemu. Idą drogą MTOW albo starają się wcielić w życie zalecenia proponowane przez PUA (Pick up artist). W tym sensie można pokusić się o stwierdzenie, że te grupy pełnią jakąś funkcję pozytywną. Dają im inną narrację niż ta zachęcająca do autodestrukcji i terroryzmu.

Agnieszka Graff o upokorzonych samcach. „Groteskowe założenie” 

Najważniejsza jednak jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest? Czemu niemała liczba mężczyzn – z liczb wynika, jak wspomnieliśmy, że co piąty młody chłopak ogląda Andrew Tate’a – w mniejszym lub większym stopniu podziela wizję świata suflowaną przez przedstawicieli manosfery?

Problem jest złożony. Agnieszka Graff w artykule „Manosfera, czyli bunt upokorzonych samców” wskazuje kilka możliwych przyczyn tego stanu rzeczy, a dwie z nich wydają mi się szczególnie interesujące. Z jednej strony widać korelację pomiędzy pojawieniem się fenomenu męskich forów internetowych a kryzysem ekonomicznym z 2008 r. Jak zauważa Graff, 78 proc. miejsc pracy w USA utraconych z powodu kryzysu należało właśnie do mężczyzn. Co więcej, mężczyźni nie tylko częściej niż kobiety tracili pracę, ale też o wiele trudniej ją odzyskiwali. A zatem to oni byli głównymi ofiarami wielkiej recesji gospodarczej z roku 2008.

Z drugiej strony, jak przyznaje Graff, rzeczywiście jest tak, że rewolucja seksualna i związana z nią emancypacja kobiet od przymusu wchodzenia w tradycyjne role żony i matki sprawiły, że pojawiła się większa liczba mężczyzn, którzy mają problem z odnalezieniem jakiejkolwiek partnerki seksualnej. „Opowieść o odrzuceniu przez kobiety jest w pewnym stopniu wynikiem… odrzucenia przez kobiety[…] Groteskowe w tej opowieści jest tylko założenie, że mężczyźni mają prawo do seksu, i oczekiwanie, że społeczeństwo pozbawi kobiety autonomii, by mogli to prawo realizować”.

Drew dorzuca również postęp technologiczny. Jak zauważył na swoim blogu After Babel Jonathan Haidt, słynny amerykański psycholog społeczny, mężczyźni wychowujący się w świecie premiującym kobiety – czy to w szkole przez fakt, że jako normę wskazuje się zachowania charakterystyczne dla przeciętnych dziewczynek, czy też na rynku pracy, gdzie po przejściu z dominacji przemysłu na usługi również umiejętności miękkie charakterystyczne dla kobiet stały się bardziej doceniane – chłopcy stopniowo zaczęli wycofywać się z rzeczywistości.

Najpierw alternatywnym światem stały się dla nich popularne w USA od lat 70. gry wideo, gdzie mogli realizować daleko bardziej niż w rzeczywistości swoje męskie tendencje do przemocy czy rywalizacji. Z kolei po pojawieniu się powszechnego dostępu do internetu ta tendencja niepomiernie się wzmocniła. Gry wideo, łatwy dostęp do pornografii, platformy sex-workingowe typu Only Fans pogłębiły izolację mężczyzn, upośledzając ich zdolność do funkcjonowania w normalnym świecie, wchodzenia w relacje i pełnienia odpowiedzialnych ról społecznych.

To wpychanie mężczyzn w rolę katów i szersza moda na definiowanie się przez kategorię ofiary (woke culture) sprawiło, że część mężczyzn postanowiła zrobić to samo, tylko à rebours. To mężczyźni są ofiarami, świat jest ginocentryczny, incele są mniejszością wykluczoną seksualnie. Mamy więc do czynienia z kolejną odsłoną definiowania swojej tożsamości przez rolę ofiary i licytowanie się na krzywdy.

Niewątpliwie problemem jest także to, że lewicowo-liberalny mainstream, suflując narrację o ucisku kobiet i toksycznej męskości, stawiając kobiety w roli ofiar, a mężczyzn przedstawiając jako katów, nie proponuje im żadnej pozytywnej narracji oprócz bycia wspierającym partnerem dla leczących się ze skutków patriarchatu kobiet. Jak zauważył w debacie Klubu Jagiellońskiego Marcin Giełzak, współautor podcastu „Dwie Lewe Ręce”, trudno się dziwić, że mężczyźni nie głosują na lewicę. Kto by chciał identyfikować się ze środowiskiem, gdzie cały czas się słyszy, że jest się toksycznym, potencjalnym gwałcicielem i przemocowcem?

Straszne skutki luki edukacyjnej. „Część kobiet i mężczyzn nigdy nie wejdzie w stały związek” 

Ajak sytuacja wygląda w Polsce? Choć problem incelizmu i aktów terroryzmu na razie do nas nie zawitał, to podobne jak w USA tendencje już się pojawiają. Według raportu Instytutu Pokolenia „Poczucie samotności wśród dorosłych Polaków” nad Wisłą najbardziej samotną grupą są młodzi mężczyźni. Aż 55 proc. z nich doświadcza samotności. Niemała ich część chętnie oddaje głos na quasi alt-rightową Konfederację, gdy tymczasem ich rówieśniczki częściej głosują na Lewicę. Rozjazd pomiędzy kobietami i mężczyznami dotyka więc też Polskę.

Bardzo złą robotę w kwestii kryzysu relacji i demografii, robi luka edukacyjna pomiędzy mężczyznami a kobietami. Jak zauważył dr Mateusz Łakomy, ekspert ds. demografii: „Zdecydowanie najczęściej w pary łączą się osoby o podobnym poziomie ukończonej edukacji – to tzw. homogamia edukacyjna. Tymczasem w Polsce istnieje jedna z najwyższych luk edukacyjnych w Europie, czyli przewaga odsetku młodych kobiet z wyższym wykształceniem nad odsetkiem mężczyzn. Ponad 50 proc. kobiet w wieku 25–34 lata skończyła studia, a wśród mężczyzn nieco ponad 30 proc. To oznacza, że część kobiet i mężczyzn, dla których zabrakło pary z ich poziomem wykształcenia, nigdy nie wejdzie w trwały związek”.

Slavoj Žižek: „toksyczna męskość” może być czymś pozytywnym

Jak więc rozwiązać problemy mężczyzn? Godne pochwały są z pewnością takie inicjatywy jak chociażby Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn, zainicjowane m.in. przez Michała Gulczyńskiego, które z jednej strony podnosi trudności, z jakimi zmagają się współcześni przedstawiciele „płci brzydkiej”, a z drugiej unika reakcyjnych narracji o restauracji patriarchatu, natomiast proponuje systemową pomoc w odnalezieniu się chłopcom i mężczyznom w nowych warunkach społecznych.

Z pewnością należałoby też w jakiś sposób uporać się z faktem ujemnych skutków postępu technologicznego. Jak zauważa Jean Twenge, jest to główny korelat kryzysu psychicznego pokolenia Z odnotowywanego w USA. Również wśród mężczyzn, którzy kierowani przez algorytmy Google’a trafiają na fora podsycające ich frustrację i samotność oraz oferujące nieograniczony wręcz dostęp do pornografii, który niszczy ich „gospodarkę dopaminową” oraz wypacza postrzeganie relacji międzyludzkich. Wydaje się zatem, że rozsądne ograniczenie dostępu do technologii byłoby czymś zasadnym.

Ale należałoby przede wszystkim zmienić narrację i odzyskać pozytywną opowieść o męskości. Jakiś czas temu Slavoj Žižek stwierdził, że cechy określane w dyskursie feministycznym jako „toksyczna męskość” mogą być czymś pozytywnym. Odwaga, zdecydowanie, zdolność do rywalizacji czy męska agresja – to wszystko nie musi być z góry czymś negatywnym. W sytuacji, gdy trzeba stanąć po stronie słabszych, pójść na wojnę – potrzebujemy tak rozumianej męskości. Jeżeli lewica i liberałowie nie chcą mieć przeciw swojej sprawie tabunu sfrustrowanych mężczyzn, to może zamiast powtarzać narrację o toksycznej męskiej sile, wskaże, że ta siła potrafi być również kreatywna oraz więziotwórcza, a nie wyłącznie destruktywna.

Cezary Boryszewski jest redaktorem portalu opinii Klubu Jagiellońskiego oraz redaktorem naczelnym czasopisma idei „Pressje”. Koordynator warszawskiego oddziału Klubu Jagiellońskiego.

Incele są produktem ginocentrycznego porządku świata. Istnieją, ponieważ kobiety uzyskały dostęp do globalnego rynku seksualnego, a społecznie wymuszana monogamia poleciała do śmietnika. W świecie dziewczyn może funkcjonować zasada, że dla każdego znajdzie się druga połówka, bo wystarczy obniżyć swoje wymagania. W świecie chłopców to nie będzie miało miejsca. FBI ostatnio zaczęło obserwować inceli i wyszukiwania haseł związanych z czerwoną pigułką pod kątem namierzania potencjalnego terroryzmu. Ja bym był z tym ostrożny. Na dzień dzisiejszy ci mężczyźni są bardzo zatomizowani. Interesuje ich tylko, by zarobić na przeżycie, oglądać porno, grać w gry i by inni dali im święty spokój. Jednak jeżeli społeczeństwo im tego świętego spokoju nie da, to da im coś na kształt wspólnego projektu, przy którym mogliby działać. Wtedy zorientujecie się, jak wygląda reakcja mężczyzn, kiedy razem zaczynają działać. Tu rodzi się prawdziwa siła. Może to być siła bardzo kreatywna, ale nim się taką stanie, będzie to poprzedzone niezłą rozpier… sami wiecie czym”.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi