Liel Abada nie jest jeszcze zbyt znanym piłkarzem, ale całkiem możliwe, że takim zostanie. 22-letni prawoskrzydłowy, dziesięciokrotny reprezentant Izraela, gra od trzech lat w Celticu Glasgow, gdzie trafił z Maccabi Petach Tikwa. Wystąpił w jego barwach w ponad 100 meczach i strzelił 29 goli, co jest dorobkiem okazałym. Dostał nawet statuetkę dla najlepszego młodego piłkarza w Szkocji, dwukrotnie świętował też z Celtikiem mistrzostwo kraju. Ostatnio próżno jednak szukać Abady w składzie. Po raz ostatni pojawił się na boisku – jako rezerwowy – 7 lutego. Potem zaczęły się spekulacje nie tylko o tym, kiedy po raz kolejny założy biało-zieloną koszulkę z czterolistną koniczyną w herbie, ale czy w ogóle jeszcze to zrobi.
Nie chodzi o kontuzję czy słabszą formę. Nieobecność piłkarza urodzonego w Petach Tikwa, czyli mieście oddalonym 10 km od Tel Awiwu, wynika bowiem z tego, że część kibiców Celticu otwarcie manifestuje ostatnio poparcie dla Palestyny. Na meczach pojawiają się transparenty z hasłem „Free Palestine”. Podczas spotkania Ligi Mistrzów z Atlético Madryt w październiku ubiegłego roku – gdy konflikt izraelsko-palestyński znowu wybuchł z całą mocą – mieszczący 60 tys. kibiców stadion w Glasgow dosłownie zalały palestyńskie flagi. Prośby i groźby zarządu klubu, aby kibice powstrzymali się od pozasportowych manifestacji, przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego.
Czytaj więcej
W serwisie internetowym w domenie FIFA.com w jednej z sekcji dotyczącej Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze wśród dostępnych państw brak Izraela, były natomiast "okupowane terytoria palestyńskie", które po nagłośnieniu sprawy zostały usunięte z listy.
Zgodnie z przewidywaniami klub został ukarany przez UEFA, a sam pochylił się nad sankcjami dla kibiców. Inicjatorzy przedsięwzięcia, czyli grupa znana jako Green Brigade, otrzymali zakaz stadionowy. Można jednak być pewnym, że nie wycofają się z manifestowania swoich poglądów, a kolejne grupy kibicowskie już wyraziły z nimi solidarność. Przedstawiciele Green Brigade nie wykazują jednocześnie skłonności do jakichkolwiek negocjacji: „Jesteśmy politycznie świadomą, dumną grupą i nikt nam niczego nie będzie narzucał”. Wydaje się więc, że zarząd klubu z Glasgow stoi na straconej pozycji.
Najbardziej cierpi właśnie Abada, choć nie jest przecież obrażany przez kibiców, nie doświadcza też z ich strony żadnych nieprzyjemności. Wcześniej w Celticu grał przez dziewięć lat chociażby jego rodak Nir Bitton, a fani na pożegnanie z klubem nagrodzili go owacją. Abada musi się jednak mierzyć z demonstracyjnym wsparciem trybun dla Palestyny, co nie jest łatwe. Dla niego bowiem nie są to jedynie gesty. – Mieliśmy wiele rozmów. Tu chodzi wyłącznie o głowę. Jeśli nie jest w pełni gotowy, nie mogę podejmować żadnego ryzyka. Zawsze będziemy wspierać zawodnika i muszę także chronić drużynę. To młody chłopak, 22-latek, który jest bardzo daleko od domu. Ludzie mogą rozmawiać o tym, co się tam dzieje, ale potem zapomną, ale dla niego to rzeczywistość, to życie – wyjaśnia trener Brendan Rodgers.