Stefan Szczepłek: Pan trener się bawi

Coś się skończyło, więc można to ocenić bez posądzeń o sypanie piachu w tryby. Jakie tryby? W tej reprezentacji nic nie trybi od dawna.

Publikacja: 19.11.2024 12:37

Gołym okiem od roku widać, że do maszyny wmontowano nieodpowiednie części, a oleju brak. Tyle że jak to w piłce, jest sporo nielogiczności, więc trzeba uważać, co się pisze, żeby jakiś zabłąkany strzał, oddany z zamkniętymi oczami, nie odmienił nastrojów i nie naraził autora na posądzenie, że się nie zna.

Na tej reprezentacji rzeczywiście się nie znam. Od kiedy trenerem przestał być Jerzy Brzęczek, nie bardzo wiem, co pisać, bo mimo że po boisku biega kilka atrap piłkarzy w koszulkach z orłem, to człowiek zawsze będzie miał nadzieję. W końcu to reprezentacja mojego kraju.

Reprezentacja Polski. Nigdy nie wiadomo, co trener wymyśli

Po Brzęczku Paulo Sousa przegrał Euro 2020 i uciekł do Brazylii. Po nim Czesław Michniewicz miał prostą drogę na mundial, bo uniknęliśmy meczu z Rosją w Moskwie. Polscy piłkarze stali się beneficjentami wojny w Ukrainie. W Katarze potwierdziły się obawy, że trener tak pasuje do finałów mundialu, jak słoń do baletu. A do tego okazało się, że nie potrafi się zachować. Fernando Santos chyba się zorientował, że w Warszawie straci tylko zdrowie, i też się pożegnał przed czasem. Krótko mówiąc: trzy lata stracone.

Czytaj więcej

Polska - Szkocja. Polacy nie pasują do elity, smutne pożegnanie z Ligą Narodów

Nasza reprezentacja składa się z zawodników bardzo przeciętnych, którzy w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności znaleźli się w elicie Ligi Narodów. Z wyjątkiem zaledwie kilku wybitnych pozostali nie grają na poziomie, który wzbudzałby zachwyt. Nie przewracają się na piłce, ale i nie tworzą dzieł wielkich. Takich są w Europie setki.

Przed laty, kiedy nasza reprezentacja grała na europejskim poziomie, można było podać prawdopodobny skład długo przed meczem. Można się było pomylić o dwa–trzy nazwiska. Dziś proporcje są odwrotne. Nigdy nie wiadomo, co trener wymyśli.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: Witaj druga ligo

Skoro nie mamy 11 wybitnych piłkarzy, to zatrudnijmy chociaż jednego wyjątkowego trenera, który wiedziałby, jak wznieść trwały gmach z pustaków. Michał Probierz nie jest najlepszym nawet w Polsce. Jego nominacja wynikła bardziej z bliskiej znajomości z prezesem PZPN niż z niezwykłych dokonań, bo przecież tylko takie powinny dawać prawo ubiegania się o najważniejsze stanowisko w polskiej piłce. Trochę to przypomina dialog sędziego Laguny z Bolo Łącznikiem w „Piłkarskim pokerze”: „Teraz to my możemy wszystko”.

Michał Probierz sobie nie radzi

Michał Probierz odnosił sukcesy z Jagiellonią i Cracovią, więc Cezary Kulesza miał formalne podstawy, żeby go zatrudnić. Tyle że praca selekcjonera jest czymś innym niż codzienne zajęcia z tymi samymi zawodnikami w klubie. Probierz powiększa liczną grupę szkoleniowców, którzy nie dają sobie z tym rady.

 Najgorsze jest jednak to, że ma o sobie nieuzasadnioną wysoką opinię. Jeśli na konferencji po porażce ze Szkocją mówi, że nie zamierza podać się do dymisji, bo „ma pomysł na tę drużynę, a mimo tego wyniku idziemy w dobrą stronę”, to można spytać, dlaczego tego pomysłu do tej pory nie zrealizował, choć miał rok, a w jego trakcie nieograniczone możliwości pracy, doboru współpracowników, wyjazdów na mecze, obserwacji setek zawodników.

Czytaj więcej

Polska – Szkocja 1:2. Z kim Polska zagra w Dywizji B?

PZPN ma pieniądze, ale to może się zmienić

Szczęście miał tylko na początku, gdy o awansie do Euro 2024 zadecydował obroniony przez Wojciecha Szczęsnego rzut karny w meczu z Walią. W finałach Polacy nie wygrali żadnego meczu, a w Lidze Narodów – jeden, a i tak spadli.

Im dłużej selekcjoner pracuje, tym gorzej. Do dymisji się nie poda, bo to sprawa honoru. W jego przypadku ten honor ma wartość około 200 tysięcy złotych miesięcznie, tak podaje przynajmniej „Business Insider”. Gdyby w PZPN była rada nadzorcza, prezes związku mógłby zostać wezwany, żeby wytłumaczył się z tej niegospodarności. Spytano by go, co takiego daje selekcjoner PZPN, że jego pracę ocenia się tak wysoko. I prezes mógłby mieć problem z odpowiedzią. Nietrudno byłoby przecież znaleźć trenerów, którzy przegrywaliby za znacznie mniejsze pieniądze.

PZPN jest jednak niezależnym stowarzyszeniem liczącym pieniądze tak, jak mu się podoba. Tym bardziej że na razie ma ich dużo. To się może zmienić, jeśli nadal reprezentacja będzie grać jak do tej pory.

Gołym okiem od roku widać, że do maszyny wmontowano nieodpowiednie części, a oleju brak. Tyle że jak to w piłce, jest sporo nielogiczności, więc trzeba uważać, co się pisze, żeby jakiś zabłąkany strzał, oddany z zamkniętymi oczami, nie odmienił nastrojów i nie naraził autora na posądzenie, że się nie zna.

Na tej reprezentacji rzeczywiście się nie znam. Od kiedy trenerem przestał być Jerzy Brzęczek, nie bardzo wiem, co pisać, bo mimo że po boisku biega kilka atrap piłkarzy w koszulkach z orłem, to człowiek zawsze będzie miał nadzieję. W końcu to reprezentacja mojego kraju.

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Co czeka Andrzeja Dudę? Mógłby jeszcze oddać jakieś przysługi Polsce