Koszulka oznaczona liczbą 68 już w niedzielę, tuż przed meczem Penguins z Los Angeles Kings, zawiśnie pod kopułą hali w Pittsburghu. Co prawda Jagr grywał w innym obiekcie, zwanym malowniczo „Igloo” – faktycznie tak wyglądał – ale ten już dawno zburzono. To ma znaczenie mniejsze. Ważne, że numer zostanie zastrzeżony i już nikt w barwach Penguins z nim nie zagra. To najwyższa forma uznania dla sportowców występujących w amerykańskich ligach zawodowych. Tego samego wieczoru kibice zapewne zobaczą na wielkim ekranie w hali najwspanialsze akcje czeskiego napastnika w barwach drużyny z „miasta stali”, spodziewana jest owacja na stojąco. Fani przypomną sobie, jak ich ulubieniec o twarzy dziecka, z charakterystyczną fryzurą (w Polsce określaną jako „czeski metal”), sunął po lodowisku, mijał kolejnych rywali i zdobywał piękne bramki. Kto wie – może pojawią się łzy wzruszenia u bohatera wieczoru?
Jagr zapowiadał kiedyś, że będzie grał w hokeja do pięćdziesiątki. Słowa nie dotrzymał, bo ma już 52 lata i wciąż wyjeżdża na lód. Jest zawodnikiem drużyny z Kladna, a także właścicielem tego klubu. Jego zespół występuje w najwyższej czeskiej klasie rozgrywkowej, obecnie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. To właśnie w liczącym około 70 tys. mieszkańców Kladnie, położonym 25 km na zachód od Pragi, urodził się Jagr. Tam zaczęła się jego przygoda z hokejem, tam wracał na krótko, kiedy nie mógł występować w NHL, oraz wreszcie tam wrócił na stałe, gdy jego kariera w najlepszej hokejowej lidze świata dobiegła końca. Od tego czasu, czyli od 2018 roku, przyciąga do hali w Kladnie tłumy kibiców.
Czytaj więcej
Nazwy drużyn sportowych odnoszące się do Indian nie są właściwą formą dbania o ich dziedzictwo. Tak przynajmniej uważają w Ameryce, bo w Europie na razie nikt nie widzi w tym problemu.
Niech ktoś uciszy to dziecko
Wlistach przesyłanych na adres domu, w którym mieszkał w Pittsburghu, można było znaleźć bieliznę od fanek zakochanych w umięśnionym nastolatku z Czech oraz batony Kit Kat, gdy w którymś z wywiadów zdradził, że je lubi. – Było trochę tak, jakby Elvis przyjechał do miasta – mówił obrazowo Phil Bourque, były kolega Jagra z drużyny, cytowany przez DK Pittsburgh Sports.
Portal opisał kiedyś szczegółowo historię czeskiej rodziny, u której mieszkał młody Jagr. Stefan i Olga Nemcowie przeprowadzili się z Czechosłowacji do Stanów Zjednoczonych w 1968 roku. Zbudowali domek na przedmieściach i nie mogli przewidzieć, jakie szaleństwo zostanie kiedyś ich udziałem. Byli po pięćdziesiątce, kiedy zdecydowali się przyjąć pod dach młodego Czecha. On miał 18 lat i wielki talent, ale nie mówił słowa po angielsku, a w drużynie nie było innych Czechów. No i przyjeżdżał do innego świata – z kraju, gdzie dopiero co upadł komunizm.