Rywalem piłkarzy Pogoni Szczecin w Lidze Konferencji Europy był niedawno belgijski klub KAA Gent, który dwa lata temu stanął także na drodze Rakowa Częstochowa. Wielu polskich kibiców przy okazji tych meczów było zapewne zaskoczonych, kiedy na ekranie telewizorów ujrzało herb klubu z Gandawy przedstawiający Indianina z imponującym pióropuszem. To zrodziło oczywiste pytanie: „Skąd, u licha, taki logotyp w klubie z Belgii?”.
Herb jest efektem cyrkowego widowiska Buffalo Billa, które przed ponad 120 laty dotarło również do Belgii. Sam Buffalo Bill (a tak naprawdę William Frederyck Cody), czyli zwiadowca armii amerykańskiej, nie był Indianinem – przeciwnie, walczył z nimi, a wcześniej brał udział w wojnie secesyjnej. Później zajął się jednak organizacją pokazu Wild West Show, którego nieodłączną częścią byli Indianie, na czele z wodzem Siedzącym Bykiem. W 1906 roku cyrk trafił do Europy, występował także na terenach dzisiejszej Polski – w Przemyślu, Rzeszowie, Tarnowie, Krakowie, Białej (dzisiaj Bielsko-Biała) i Cieszynie. Wizyta grupy wzbudziła sensację, było to bowiem egzotyczne, a zarazem monstrualne przedsięwzięcie. W Polsce pozostały po nim artykuły w ówczesnych gazetach, a w Belgii herb klubu z Gandawy. Przed meczami drużyny po murawie tamtejszego stadionu przechadza się odziany po indiańsku Buffalo Ben, czyli maskotka klubu.
Czytaj więcej
Nasze imię przyklejone na boku auta nie jest dla nas zaszczytem - twierdzą przedstawiciele plemienia.
Nie wzbudza to wielkich emocji, na co zwrócił uwagę reporter „New York Timesa” w artykule opublikowanym pięć lat temu. Kiedy dziennikarz chciał porozmawiać o herbie i maskotce z przedstawicielami klubu, nie znalazł się nikt chętny, a umówione wcześniej spotkanie z człowiekiem, który przed meczami przywdziewa strój Indianina, zostało odwołane. Dziś belgijski klub na swojej stronie internetowej zamieszcza obszerne wyjaśnienie, skąd wziął się taki herb, a w osobnej zakładce, zatytułowanej „Native Americans”, można przeczytać dokładne informacje o historii oraz współczesności Indian w Stanach Zjednoczonych.
Niezbyt rozmowni byli również działacze Exeter Rugby z Anglii oraz hokejowego HC Pilzno z Czech. Ten ostatni przywłaszczył sobie indiańskie symbole stosunkowo niedawno, bo w 2009 roku. Rzeczniczka klubu wyjaśniła jedynie, że logo „zostało zaprojektowane po części jako ukłon w stronę insygniów 2. Dywizji Piechoty Armii Stanów Zjednoczonych, która wyzwoliła Pilzno pod koniec II wojny światowej”. Przed każdym meczem w Pilznie odbywa się swoisty indiański show – podobno zawsze z głębokim szacunkiem dla kultury, choć Paul Chaat Smith, czyli kustosz w Narodowym Muzeum Indian Amerykańskich w Waszyngtonie, twierdzi, że „przebieranie się za Indian jest prawie zawsze błędem”.