Za miesiąc, 17 listopada, skończy 81 lat. Trudno w to uwierzyć, gdy patrzy się, jak żwawo chodzi po czerwonych dywanach, z jaką swadą odpowiada na pytania dziennikarzy na konferencjach prasowych, a przede wszystkim jak pracuje. Martin Scorsese wciąż porywa się na wielkie tematy, nie boi się ryzyka, nie idzie na kompromisy. I nawet, gdy ubiera aktorów w historyczne kostiumy, zawsze mówi coś ważnego o współczesności, tym razem w produkcji Apple TV+.
Skarb w jałowej ziemi
Nad adaptacją książki Davida Granna „Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Osagów i narodziny FBI”, wydanej także w Polsce, pracował od 2017 roku. W wywiadach mówił, że zrobiła na nim kolosalne wrażenie, a czytając ją, widział już kadry filmu. Ostateczna wersja scenariusza powstała w czasie pandemii. Napisał ją razem z Erikiem Rothem.
Czytaj więcej
„Killers of the Flower Moon” to wielkie dzieło o historii, chciwości, zbrodni.
Osagowie, rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej, mieszkali na terenach między rzekami Missouri i Kansas. Ale wyparli ich stamtąd osadnicy. Wypędzone z własnych terytoriów plemię w latach 70. XIX wieku na mocy układu z rządem trafiło na skaliste, nieprzyjazne ziemie, które potem włączono do nowo powstającego stanu Oklahoma. Wkrótce się jednak okazało, że jałowa, wydawałoby się, ziemia kryje skarb: ropę naftową. W jednej chwili Osage stali się nieprawdopodobnie bogaci. W „Czasie krwawego księżyca” Martin Scorsese pokazuje ich domy pełne białej służby, luksusowe samochody z kierowcami. Jednak pieniędzmi zarządzają biali pełnomocnicy, przed którymi muszą się tłumaczyć z każdego wydatku. I jeszcze coś: do miasta przyjeżdżają chmary ludzi, którzy polują na dziewczyny i chłopaków z plemienia, by poprzez małżeństwa z nimi stać się bogaczami.