Kuba – magiczne miejsce, pełne muzyki i życia. Chcą, by wydawała się odległa, ale ona jest blisko. Można by tam dopłynąć”. To słowa, które Diana Nyad (Annette Bening) usłyszała w dzieciństwie od ojca i wzięła sobie do serca na tyle, że faktycznie postanowiła pokonać dystans pomiędzy wyspą a Key West na Florydzie. Wszak nazwisko – w mitologii greckiej oznaczające nimfę wodną – zobowiązuje.

Czytaj więcej

„Nie ocali cię nikt”: Inwazja na dom

Nie udało jej się, gdy była młoda i biła rekord za rekordem w pływaniu długodystansowym. Teraz, mając sześćdziesiątkę, próbuje ponownie. Z pomocą przyjaciółki Bonnie (Jodie Foster) i doświadczonego nawigatora (Rhys Ifans) wyrusza w podróż przez fale. Ona oraz jej ręce i nogi kontra woda, rekiny, meduzy i szereg niedowiarków. Do przebycia ma – w zależności od prądów i warunków pogodowych – około 160 km. „Nyad” w reżyserii dokumentalistów Elizabeth Chai Vasarhelyi i Jimmy’ego China, nagrodzonych Oscarem za „Free Solo: ekstremalną wspinaczkę” (2018), to ekranowa biografia powstała w dziesiątą rocznicę wyczynu bohaterki.

Od początku wiadomo, że jej się powiedzie. Takie są prawa konwencji. W przypadku „Nyad” to jednak problem. Twórcy odzierają opowieść z napięcia, koniecznego w przypadku tak ujętego kina sportowego. Dramaturgicznie film jest źle ustrukturyzowany, co widać choćby na przykładzie pojawiających się raz po raz sugestii tego, jakoby Diana była w młodości molestowana. Temat zasygnalizowany, ale potraktowany po macoszemu. Całość rekompensują finał oraz próba uchwycenia determinacji protagonistki, która – nomen omen – tonie, ale we własnym ego.