Na razie wysyłane są sygnały, czasem tak dwuznaczne jak ten Donalda Tuska, że przejęcie telewizji publicznej odbędzie się „zgodnie z prawem, tak jak my je pojmujemy”. Politycy PiS protestują, wiedząc, że nowa koalicja będzie musiała w tej operacji co najmniej nagiąć prawo. Zarazem można odnieść wrażenie, że faktycznie wszyscy pogodzili się z takim oto prawidłem: każda nowa władza odbiera media publiczne, zwłaszcza TVP, ludziom władzy poprzedniej.
Na marginesie tego nieuchronnego starcia z wiadomym finałem rodzą się dodatkowe pytania. Nowy przewodniczący sejmowej Komisji Kultury Bogdan Zdrojewski w rozmowie z Wirtualnymi Mediami roztrząsał rozmaite warianty akcji zmian w mediach publicznych. Jego zdaniem to będzie oznaczało, że w najbliższą Wigilię TVP ma szansę „przemówić ludzkim głosem” . Były minister kultury (w latach 2007–2014) za udział w tej operacji ma podobno obiecany powrót do europarlamentu, podobnie zresztą jak przyszły minister tego resortu Bartłomiej Sienkiewicz.
Czytaj więcej
Jego wiersze są precyzyjne, a zarazem pełne czułości wobec ludzi. W tym duchu reżyserował zawsze radiowe spektakle. I tak samo opisuje w książce ludzkie spotkania.
Mniej pieniędzy dla mediów
Zdrojewski powiedział we wspomnianej rozmowie coś jeszcze. Zaanonsował likwidację radiowo-telewizyjnego abonamentu. Ma sporo racji, opisując go jako niesprawiedliwy. Płacą go dziś już nieliczni, nie tak jak kiedyś, a państwo nie ma recepty na jego egzekwowanie. Różne grupy społeczne na czele ze zwykle najbardziej karnymi w płatnościach emerytami zostały z niego zwolnione. Z drugiej strony to wciąż dodatkowe kilkaset milionów do telewizyjnego i radiowego budżetu. Jeśli chce się z niego zrezygnować, warto by pokazać, co w zamian.
I tu mamy wielką niewiadomą. Zdrojewski bowiem zapowiada jednocześnie wycofanie się z „wielomilionowych dotacji dla TVP”. Trzeba pamiętać, że w projekcie budżetu na 2024 rok ekipa Mateusza Morawieckiego wpisała aż 2,7 mld zł na media publiczne. Takie dopłaty stosowano od 2016 r., więc za rządów PiS, przedstawiając je jako rekompensatę za utracone dochody z abonamentu.