Kataryna: Patopatriotyzm

Jan Żaryn: „Panie Robercie, niestety, może pan być jedną z pierwszych ofiar nowych bolszewików. Proszę się trzymać mocno. Pozdrawiam serdecznie”.

Publikacja: 10.11.2023 17:00

Kataryna: Patopatriotyzm

Foto: PAP/Rafał Guz

Te ciepłe słowa Jan Żaryn, dyrektor powołanej przez PiS instytucji hojnie rozdającej publiczne pieniądze w ramach tzw. Funduszu Patriotycznego, skierował do jednego z największych beneficjentów tego funduszu i niedoszłego posła Zjednoczonej Prawicy Roberta Bąkiewicza. Bąkiewicz jest bowiem prześladowany przez prokuraturę, która każe mu się tłumaczyć z obnoszenia się z wizerunkiem belgijskiego faszysty Léona Degrelle’a i wznoszenia okrzyków „Christus Rex”, które wbrew pozorom nie są wcale świadectwem gorliwej wiary, a nazwą faszystowskiego ugrupowania założonego przez tegoż Degrelle’a.

Czytaj więcej

Kataryna: Zwierzęcy wdzięk dziewczynki

Jan Żaryn jest profesorem historii, więc musi wiedzieć, kim był Léon Degrelle, dość powiedzieć, że sam Adolf Hitler, odznaczając go w 1945 r. wysokim odznaczeniem, powiedział, że „gdyby miał syna, chciałby, aby był on taki jak Degrelle”. I to właśnie wizerunek hitlerowskiego kolaboranta miał na sobie Robert Bąkiewicz na demonstracji, podczas której zdaniem prokuratury nawoływał do nienawiści wobec Żydów.

Nie mnie oceniać, czy za paradowanie z wizerunkiem faszysty powinno się Bąkiewicza ścigać, nie wiem, czy to wypełnia prawną definicję karalnego propagowania ustroju faszystowskiego. Nie w tym rzecz. Prawdziwy problem polega bowiem na tym, że niedoszły poseł „obozu patriotycznego” jeszcze niedawno publicznie składał swoisty hołd kolaborantowi Hitlera, a dzisiaj się tego na tyle nie wstydzi, że zdecydował się publicznie wypłakiwać na polityczne prześladowanie go. A wspiera go w tym wdrapywaniu się na pluszowy – choć ewidentnie brunatny – krzyż były członek władz Instytutu Pamięci Narodowej, a obecnie dysponent Funduszu Patriotycznego. I nie jest w tym odosobniony.

Jan Żaryn jest profesorem historii, więc musi wiedzieć, kim był Léon Degrelle, dość powiedzieć, że sam Adolf Hitler, odznaczając go w 1945 r. wysokim odznaczeniem, powiedział, że „gdyby miał syna, chciałby, aby był on taki jak Degrelle”.

W każdym kraju był jakiś Degrelle. W każdym są też dziesiątki Bąkiewiczów. Ale chyba w żadnym nie robi się patrioty z kogoś, kto ma choćby cień szacunku dla kolaboranta największego oprawcy swojej własnej ojczyzny. W kraju choć trochę szanującym swoją bolesną historię ludzie pokroju Bąkiewicza tkwiliby sobie na politycznym marginesie jako zbyt obciachowi dla normalnej prawicy. My daliśmy sobie wmówić, że wystarczy odpalenie biało-czerwonych rac na rocznicę powstania warszawskiego, żeby dostać certyfikat patrioty i móc tę swoją głośną miłość do ojczyzny monetyzować. Na chwilę chowając do szuflady przypinkę z hitlerowskim kolaborantem.

Te ciepłe słowa Jan Żaryn, dyrektor powołanej przez PiS instytucji hojnie rozdającej publiczne pieniądze w ramach tzw. Funduszu Patriotycznego, skierował do jednego z największych beneficjentów tego funduszu i niedoszłego posła Zjednoczonej Prawicy Roberta Bąkiewicza. Bąkiewicz jest bowiem prześladowany przez prokuraturę, która każe mu się tłumaczyć z obnoszenia się z wizerunkiem belgijskiego faszysty Léona Degrelle’a i wznoszenia okrzyków „Christus Rex”, które wbrew pozorom nie są wcale świadectwem gorliwej wiary, a nazwą faszystowskiego ugrupowania założonego przez tegoż Degrelle’a.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi