Wielkie wymieranie ukraińskich zwierząt

Kijów szacuje, że straty wynikające ze zniszczenia przyrody w czasie rosyjskiej inwazji przekraczają już 50 mld euro. Cierpień zwierząt domowych i tych żyjących dziko, które straciły właścicieli, domy czy naturalne siedliska, nie da się wycenić. A nadchodząca zima tylko pogorszy sytuację.

Publikacja: 03.11.2023 17:00

Psy i koty giną w wybuchach min, a inne zabijają rosyjscy żołnierze. – Te bliżej linii frontu znajdu

Psy i koty giną w wybuchach min, a inne zabijają rosyjscy żołnierze. – Te bliżej linii frontu znajdują się pod ciągłym ostrzałem, a ich los jest straszny – mówi Julia Ignatienko, wolontariuszka organizacji Animal SOS Odessa

Foto: organizacja Animal SOS Odessa

Mężczyzna przedziera się przez mętną brudną wodę, która zalała część ulic Chersonia, gdy Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce. W pewnym momencie podchodzi do zniszczonego muru, w załomie którego ukrył się mały przestraszony kot. Leonid Stojanow bierze zwierzę na ręce i z coraz większym trudem brnie dalej przez wodę, która sięga mu już do klatki piersiowej. Nagle słyszy przeraźliwe miauczenie. Weterynarz idzie za tym dźwiękiem i znajduje przemoczone rude kociątko dwiema łapkami kurczowo trzymające się dziury w murze. Mężczyzna delikatnie i powoli podnosi je i kładzie na ramieniu.

Na następnym ujęciu widać, jak jego żona Walentina wyciera i głaszcze uratowane już kotki. Nagranie z czerwca 2023 roku, które w krótkim czasie obejrzało kilkanaście milionów ludzi, stało się hitem ukraińskiego internetu. Wśród komentujących przeważa zachwyt nad postawą małżeństwa. I choć ludzi gotowych ratować zwierzęta są w Ukrainie setki, to nie są w stanie pomóc wszystkim, szczególnie że wraz z toczącymi się walkami coraz więcej z nich, zarówno tych domowych, jak i dzikich, cierpi.

Właściciel nie wraca

Na zdjęciu widać dużego brązowego psa siedzącego w ruinach domu. Zwierzę jest ranne i całe pokryte pyłem. Fotografia przedstawia czworonoga o imieniu Krym, który cudem przeżył uderzenie rosyjskiej rakiety w dom w Dnieprze. W ataku zginęła właścicielka 12-letniego psa oraz jej dwójka dzieci. Według ratowników, którzy go znaleźli, Krym nie chciał się ruszyć z miejsca i cały czas szczekał.

Mimo leczenia zwierzę odeszło. Jego historia obiegła ukraińskie media, stając się kolejnym symbolem okropności rosyjskiej inwazji. Na podstawie danych z 2014 r. szacuje się, że w momencie wybuchu wojny w ukraińskich domach żyło 5,5 mln kotów oraz ponad 750 tys. psów. Ile z nich, podobnie jak Krym, padło ofiarą inwazji? Dokładnych informacji brak, ale o skali mogą świadczyć inne liczby. W rozmowie z „New York Timesem” założyciel jednego ze schronisk we Lwowie mówi, że przed rosyjskim atakiem było ono domem dla 200 zwierząt. Obecnie jest ich ponad 500. Z kolei rzecznik organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt UAnimals, na łamach Harbingers Magazine alarmuje, że „na pewno możemy powiedzieć, że liczba zwierząt w schroniskach wzrosła dwu-, a nawet trzykrotnie”.

Jedna z wolontariuszek UAnimals podkreśla z kolei, że gdy jadą pomóc jednemu zwierzęciu, nagle okazuje się, że na miejscu jest ich nawet 20. Nierzadkim widokiem, szczególnie na wschodzie Ukrainy, są całe stada psów i kotów chodzące między ruinami wiosek i miasteczek. W niektórych miejscach jest ich więcej niż mieszkańców.

Gdy zaczął się rosyjski atak, Ukraińcy rzucili się do ucieczki, często zostawiając swoje zwierzęta. Niektórym powiedziano, by się nie martwili o nie, bo ewakuacja potrwa tylko kilka dni. Wielu właścicieli zginęło, a ich czworonogi zostały same.

Czytaj więcej

Był minister i nie ma ministra. Czy Chiny szykują się do inwazji na Tajwan?

Ocalał jeden niedźwiedź

Psy i koty też padają ofiarą wojny. Część ginie w wybuchach min, a inne zabijają rosyjscy żołnierze. – Te bliżej linii frontu znajdują się pod ciągłym ostrzałem, a ich los jest straszny. Psy tworzą stada, szukają jedzenia, głodują i umierają. Wiele z nich choruje – mówi „Plusowi Minusowi” Julia Ignatienko, wolontariuszka organizacji Animal SOS Odessa. 

Aktywiści przyznają, że gdy tylko położą gdzieś jedzenie, nagle, nie wiadomo skąd, pojawiają się wygłodniałe zwierzęta. Dużą popularnością w ukraińskim internecie cieszy się nagranie z września 2022 r. z Kramatorska, gdzie bezpańskie psy same z siebie ustawiły się w kolejkę, czekając na jedzenie.

Wojna odbija się również na stanie psychicznym zwierząt. – Psy są zestresowane eksplozjami i częstymi przeprowadzkami. Udzielają im się też emocje ich opiekunów – opowiada „Plusowi Minusowi” Anastasia Saakjan, trenerka i behawiorystka psów z Kijowa. Ten sam los spotyka koty, ale też króliki, chomiki, świnki morskie czy zwierzęta gospodarcze. Jak pisze magazyn branżowy „Poultry World”, firma Awangard, czyli jeden z największych producentów jajek w Ukrainie, informuje o tym, że Rosjanie zniszczyli kilka należących do niego kurzych ferm. W wyniku powodzi wywołanej wysadzeniem przez Rosjan tamy w Nowej Kachowce zginąć miały też setki krów, kóz i świń.

Wojna nie oszczędza także dzikich zwierząt. Atakując Ukrainę, rosyjskie wojska zajęły ponad jedną trzecią terenów znajdujących się pod ochroną. – Działania zbrojne wpłynęły na siedliska zwierząt, począwszy od lasów, przez stepy, po tereny podmokłe. Unikalny step Askania-Nowa, będący domem rzadkich zwierząt kopytnych, został zajęty, splądrowany i najpewniej przekształcony przez Rosjan w tereny łowieckie. Niszczenie siedlisk i niedobór pożywienia skłania dzikie zwierzęta do zbliżania się do obszarów zamieszkanych, gdzie mogą zostać ranne albo potrącone przez samochód. Oddziały stacjonujące w lasach również mają zwiększony kontakt z dzikimi zwierzętami. W internecie jest wiele filmów przedstawiających ukraińskich żołnierzy karmiących np. lisy albo bardzo rzadkie tchórze marmurkowe, będące endemicznym gatunkiem na wschodzie Ukrainy. Ich populację szacuje się na 100–200 par. Ponadto częste kontakty między ludźmi, zwierzętami domowymi i tymi dzikimi mogą powodować rozprzestrzenianie się chorób odzwierzęcych – tłumaczy „Plusowi Minusowi” Iryna Babanina, ukraińska badaczka z organizacji Conflict and Environment Observatory, zajmującej się oceną wpływu wojny na środowisko naturalne.

Z powodu walk cierpią również ptaki. Ukraińscy żołnierze znajdują je z połamanymi skrzydłami albo ranami od wybuchów. „Sowy, orły i sokoły, które mają świetny słuch, spadają na ziemię z powodu fal uderzeniowych. Jest wiele takich przypadków”, mówi w rozmowie z niezależnym rosyjskim portalem Inisder wspomniany już Leonid Stojanow. – Jesteśmy świadkami masowej śmierci delfinów w Morzu Czarnym, wymierania ptaków w rezerwatach i spalonej ziemi, na której żyły lisy, dziki i jelenie – podkreśla Ignatienko. Po zniszczeniu tamy w Nowej Kachowce, w zatoce odeskiej znaleziono mnóstwo ciał jeleni, bobrów, dzików, salamander i żółwi.

Choć nie wydaje się to oczywiste, z powodu rosyjskiej inwazji zagrożonych jest także mnóstwo egzotycznych zwierząt. – W Ukrainie popularne jest trzymanie i rozmnażanie egzotycznych gatunków, szczególnie dużych kotów, w prywatnych ogrodach zoologicznych. Podczas ostrzału Charkowa wiosną 2022 r. tamtejsze prywatne zoo zostało uszkodzone. Zginęło pięciu pracowników, którzy próbowali ewakuować zwierzęta. Uratowane tygrysy do teraz mają objawy stresu pourazowego. Z kolei w ogrodach w Sumach i Kramatorsku podczas ucieczki przed Rosjanami porzucono lwy – zauważa Babanina.

Zoo znajdowało się także w Jampilu w obwodzie donieckim. Po wycofaniu się stamtąd rosyjskich wojsk wolontariusze znaleźli zastrzelone zwierzęta, w tym wielbłądy, lamy i żubry. Przeżył tylko jeden niedźwiedź. Na nieodległej fermie strusi padło ponad tysiąc tych ptaków. Jak informuje UAnimals, po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce zagłada spotkała również ogród zoologiczny „Kazkowa Dibrowa” położony pod Chersoniem. „Ludzie przez miesiące próbowali utrzymywać zwierzęta przy życiu. A potem w jeden dzień z powodu rosyjskich działań 260 zwierząt utonęło”, opowiadała szefowa organizacji Olga Czewganiuk na łamach magazynu Politico.

Lwiątko w sportowej torbie, cesarka kameleona

Niemal od razu po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji dziesiątki wolontariuszy, weterynarzy i pracowników organizacji zajmujących się ochroną zwierząt ruszyły, by je ratować. Niektórzy zapłacili za to najwyższą cenę. 26-letnia Anastazja Jalanskaja zginęła, gdy dostarczała pożywienie do schroniska w Kijowie. Inna aktywistka Natasza Derkacz straciła życie podczas ostrzału Dniepru, gdzie pomagała chorym zwierzętom.

Mimo ryzyka ludzi gotowych pomagać nie brakuje. – Od pierwszych dni wojny staramy się działać w kilku obszarach. Udzielamy pomocy kotom i psom, które potrzebują pilnego leczenia i operacji. Część z nich znajdujemy sami, a inne dostarczają nam żołnierze z terenów frontowych. Potem przewozimy je do klinik weterynaryjnych, zbieramy środki na leczenie i rehabilitację. Staramy się też sterylizować bezdomne zwierzęta, ponieważ liczba kociąt i szczeniąt na ulicach gwałtownie wzrosła. Nasz „normalny” dzień pracy składa się z przyjmowania dziesiątek próśb o pomoc płynących z różnych stron. Wolontariusze często jeżdżą na linię frontu i niejednokrotnie znajdowali się pod rosyjskim ostrzałem – opowiada Ignatienko.

Obrońcy praw zwierząt odwiedzają też mieszkańców terenów przyfrontowych, najczęściej starszych ludzi, którzy pozostali w swoich domach i przygarnęli dziesiątki psów, kotów i innych zwierząt należących wcześniej do sąsiadów. Dostarczają im karmę i leki oraz szczepią czworonogi. Jak mówią, to praca na pełen etat.

„Dostajemy wiele telefonów od naszych żołnierzy, którzy próbują ratować zwierzęta. Trudno powiedzieć, ile razy jechaliśmy z pomocą. Prawdopodobnie ponad sto, a liczba uratowanych zwierząt idzie już w tysiące”, opowiada Insiderowi pracownica UAnimals.

Są też sytuacje naprawdę wyjątkowe. „Kiedy ich matka zginęła w ostrzale, zabraliśmy z zoo małe lwiątka. Przewieźliśmy je w sportowych torbach. Opiekowaliśmy się nimi przez dłuższy czas. Musiałam spać z jednym z nich, ponieważ miało problemy z brzuchem i trzeba go było masować”, zwierza się Insiderowi Walentina, żona Leonida Stojanowa.

Od wybuchu wojny małżeństwo weterynarzy stało się sławne z niesienia pomocy nawet najbardziej egzotycznym zwierzętom. W rozmowie z dziennikarzami Insidera Leonid opowiada, jak wiele razy w ciemnościach tylko przy pomocy latarki czołówki musiał z pomocą cesarskiego cięcia wydobywać jajka od samic kameleonów, które miały problemy z porodem naturalnym. „Wykluło się z nich potem wiele kameleonów”, dodaje weterynarz. Nie do wszystkich udaje się dotrzeć. Rosjanie nie wpuszczają wolontariuszy na kontrolowane przez siebie tereny.

Czytaj więcej

Ukraina ma problem. Jak rozliczyć kolaborantów i ocalić wspólnotę

Nowy dom za granicą

Uratowanie zwierząt przed bezpośrednim zagrożeniem nie kończy pracy wolontariuszy. Wiele stworzeń po przewiezieniu w bezpieczne miejsce wymaga długiej rehabilitacji i dalszej pomocy.

– Jestem trenerką psów i behawiorystką, dlatego swoją wiedzę staram się wykorzystywać, współpracując ze schroniskami. Pomagam też w adopcji psów i doradzam właścicielom, którzy zabrali psy z ulic, ze strefy działań wojennych – mówi Anastasia Saakjan. Wiele czworonogów, które przeżyły ostrzały, panicznie reaguje na każdy głośniejszy dźwięk. Inne po krzywdzie, której doświadczyły, są nieufne w stosunku do ludzi. W całym kraju powstały tymczasowe schroniska i azyle, gdzie znalazło się mnóstwo zwierząt, od świnek morskich zaczynając, przez krowy i jelenie, na krokodylach kończąc. Pod Lwowem działa np. farma, gdzie wolontariusze opiekują się ponad 170 owcami, lamami i kozami, które pochodzą z opuszczonego zoo w Zaporożu. Jewgienija Molczanowa, która pod Dnieprem prowadzi gospodarstwo rolne, wzięła pod opiekę wiele porzuconych zwierząt, w tym dwa emu.

– Ukraińcy ciągle adoptują psy. Na ulicach widzę więcej ludzi z kundelkami niż przed wojną. W określonych porach ludzie przychodzą do schronisk, żeby wyprowadzać mieszkające tam psy – mówi Saakjan. Ponieważ jednak Ukraina wciąż znajduje się pod ciągłym rosyjskim ostrzałem, a liczba miejsc dla potrzebujących jest ograniczona, od początku wojny wolontariusze starają się też szukać zwierzętom nowych domów w Europie.

– Wiele uratowanych zwierząt czeka w naszych domach na adopcję, w tym te niepełnosprawne po poważnych obrażeniach. Staramy się znaleźć im nowych właścicieli – opowiada Ignatienko.

W tym miejscu należy wspomnieć o ogromnej pomocy ze strony wolontariuszy m.in. z Polski i Niemiec, którzy dzięki złagodzeniu przepisów na granicach pomogli przewieźć i znaleźć domy dla ponad 5 tys. ukraińskich zwierząt.

Przekroczone możliwości

Mimo poświęcenia, z jakim działają wolontariusze i weterynarze, im bardziej przedłuża się wojna, tym gorsza staje się sytuacja zwierząt. – Schroniska są przepełnione, rośnie liczba zwierząt potrzebujących pomocy, a znalezienie nowego domu m.in. dla psów i kotów staje się trudne, ponieważ wiele osób boi się teraz brać odpowiedzialność za zwierzęta. Wojna pozbawiła środków do życia wiele schronisk i ludzi, którzy wcześniej mogli pomagać. Co więcej, część naszych wolontariuszy poszła na front, aby bronić Ukrainy – tłumaczy Ignatienko.

W wyniku powodzi wywołanej wysadzeniem przez Rosjan w czerwcu tamy w Nowej Kachowce zginąć miały set

W wyniku powodzi wywołanej wysadzeniem przez Rosjan w czerwcu tamy w Nowej Kachowce zginąć miały setki krów, kóz i świń, potonęły kury na fermach, dziko żyjące stworzenia. Z zalanego Chersonia (zdjęcie z 8 czerwca 2023 r.) trzeba było ewakuować nie tylko ludzi, ale też liczne psy i koty

AFP

O spadającej w ostatnim czasie liczbie adopcji „New York Timesowi” opowiada też jedna z wolontariuszek Wiktoria Stasiw. Jej zdaniem ludzie zarówno z Ukrainy, jak i z zagranicy najczęściej poszukują szczeniaków, a w azylach przebywają w większości psy starsze, często ranne albo z traumami.

Sytuację zwierząt zdecydowanie pogorszą także zbliżające się mrozy. – Rosnące ceny żywności oraz energii w okresie zimowym mogą doprowadzić do dalszego pogorszenia warunków w schroniskach. Wiele zwierząt ewakuowanych z terenów przyfrontowych potrzebuje leczenia z powodu ran i chorób. Przepełnione azyle utrudniają kontrolowanie zakażeń – zauważa Babanina.

Dla dzikich i bezdomnych zwierząt zima oznacza z kolei trudności ze znalezieniem pożywienia i schronienia, co może tylko zwiększyć ich cierpienie. Mimo starań, by poprzez sterylizację zmniejszyć liczbę bezpańskich psów i kotów, te wciąż rozmnażają się w szybkim tempie. – Należy również wspomnieć, że liczba przypadków wścieklizny zarówno wśród zwierząt dzikich, jak i domowych wydaje się wzrastać z powodu niskich wskaźników szczepień – dodaje Babanina.

Piętrzące się problemy przekraczają możliwości finansowe ukraińskich wolontariuszy, i to mimo wsparcia od zagranicznych organizacji. Samo pożywienie dla wciąż rosnącej liczby przeróżnych stworzeń to znaczne obciążenie dla budżetów schronisk i ludzi. Do tego dochodzi zakup leków i opłaty za prąd. By zyskać niezbędne fundusze, jeden z lwowskich azylów w czasie świąt Bożego Narodzenia sprzedawał kalendarze ze zdjęciami swoich podopiecznych. Inne grupy, jak UAnimals albo założony przez małżeństwo Stojanowów zespół Vet Crew, apelują poprzez swoje strony internetowe o wpłaty, które zostaną przeznaczone na najpilniejsze potrzeby. Wraz z wyzwalaniem z rąk Rosjan kolejnych terenów te będą tylko rosły.

Czytaj więcej

Kreml na potęgę finansuje gry wideo. „Promocja prawdziwych wartości”

Jak Czarnobyl

Cierpienia zwierząt tu i teraz to niejedyny skutek rosyjskiej inwazji. Eksperci już ostrzegają przed długofalowym wpływem działań zbrojnych na ukraińską przyrodę. Walki, pożary, zanieczyszczenia i masowe umieranie zwierząt mogą zniszczyć ekosystem na całe dekady. – W dłuższej perspektywie wojna doprowadzi do utraty albo zmiany siedlisk i zakłóci migracje. Kiedy dotknięte zostają lokalizacje bogate w różnorodność ekologiczną, zwierzęta muszą się przenieść w inne miejsca. Na przykład w Parku Narodowym Dolnego Dniestru pracownicy zaobserwowali wiele ptaków wodnych, które przybyły tam, gdy walki wybuchły w rezerwacie przyrody Mierzeja Kinburnska znajdującym się pod Chersoniem. Porzuciły swoje gniazda i jaja z powodu częstych alarmów przeciwlotniczych i eksplozji.

Rezerwat przyrody Święte Góry w Doniecku, który powstał na unikalnych osadach kredowych i węglanowych, z powodu wojny został zniszczony w 80 proc. Wiele gatunków, zwłaszcza rzadkich, endemicznych lub o mniejszych zdolnościach adaptacyjnych, będzie coraz bardziej zagrożonych.

– Wciąż nie jest też jasne, w jaki sposób zanieczyszczenia i toksyczne pozostałości wojenne wpłyną na zdrowie zwierząt – zauważa Babanina. Wspomniana Mierzeja Kinburnska należy do Rezerwatu Biosfery Morza Czarnego, który jest domem nie tylko dla 120 tys. ptaków, ale także np. dla zagrożonych wyginięciem ssaków, jak ślepiec piaskowy albo delfin czarnomorski. Ponieważ teren ten okupują Rosjanie, Ukraińcy nie są w stanie oszacować strat dla środowiska. O katastrofie, jaka może tam mieć miejsce, świadczą jednak pożary widziane na zdjęciach satelitarnych. 

Szkody na wiele lat wyrządziła też wywołana przez Rosjan powódź. – Po zniszczeniu elektrowni wodnej w Kachowce zginęły tysiące zwierząt domowych i dzikich, a do rzek i morza trafiła ogromna ilość śmieci i odpadów – mówi Ignatienko. Według ukraińskiego Ministerstwa Środowiska „to największa katastrofa przyrodnicza w Europie od czasów Czarnobyla”.

Biorąc pod uwagę te wszystkie problemy, eksperci wskazują, że po wojnie zadbanie o środowisko i przywrócenie go do stanu naturalnego będzie nie mniej ważne niż odbudowa kraju. – Władze muszą zadbać o ochronę naturalnych siedlisk i reintrodukcję zwierząt tam, gdzie to możliwe. Konieczne będzie też lepsze egzekwowanie prawa, jeśli chodzi o przestępstwa przeciwko przyrodzie i okrucieństwo wobec zwierząt. Nie należy zapomnieć o tworzeniu dodatkowych obszarów chronionych, zwłaszcza tych, które poprawią spójność między różnymi siedliskami zwierząt i umożliwią ich migrację – wylicza Babanina.

Ponadto, odbudowując gospodarkę ze zniszczeń, Kijów powinien pamiętać, by nie wiązała się ona z dalszym niszczeniem środowiska naturalnego. Przykłady z historii, z których Ukraina może korzystać, pokazują, że ta praca ma szansę zakończyć się sukcesem. W Mozambiku udało się odtworzyć przyrodę po trwającej 20 lat wojnie domowej. W ogromnym Parku Narodowym Gorongosa odrodzono populację lampartów i dzikich psów.

To wymaga jednak odpowiednich funduszy. Już teraz Kijów szacuje, że straty poniesione w związku ze zniszczeniem przyrody przekraczają 50 mld euro. Pytanie, czy wydatki akurat na ten cel znajdą się na liście priorytetów, gdy wojna się skończy.

Mężczyzna przedziera się przez mętną brudną wodę, która zalała część ulic Chersonia, gdy Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce. W pewnym momencie podchodzi do zniszczonego muru, w załomie którego ukrył się mały przestraszony kot. Leonid Stojanow bierze zwierzę na ręce i z coraz większym trudem brnie dalej przez wodę, która sięga mu już do klatki piersiowej. Nagle słyszy przeraźliwe miauczenie. Weterynarz idzie za tym dźwiękiem i znajduje przemoczone rude kociątko dwiema łapkami kurczowo trzymające się dziury w murze. Mężczyzna delikatnie i powoli podnosi je i kładzie na ramieniu.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi