Bogusław Chrabota: Przyspieszać integrację czy nie

Jak integrować? To najważniejsze pytanie. I odpowiedź na nie trzeba formułować na wielu forach. Bez wątpienia tu, nad Wisłą. Ale również w Brukseli.

Publikacja: 27.10.2023 17:00

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz MZi Maciej Zieniewicz

Polacy po raz kolejny wybrali Unię. Nic w tym specjalnie dziwnego – można było być pewnym, że gdy na szali wyborczej stanie sprawa naszego związku z Unią Europejską, decyzja nie będzie budziła wątpliwości. Trzeba było tylko przekonać, że w tych wyborach chodzi o nasze uczestnictwo w Unii, a potencjalną stawką jest polexit. Znów temat niedoceniony przez partię Kaczyńskiego. PiS, nawet jeśli odcinał się od polexitu, robił to niedostatecznie dosadnie. Wyraźnie stawiano na przepływy z elektoratu eurosceptycznej Konfederacji. To miało dać tych kilka dodatkowych punktów procentowych poparcia. Przegrzano jednak z tym kursem na prawo i otwarto przestrzeń demokratom do ostrego argumentowania, że wybory 2023 to bitwa o polskie miejsce w Europie.

Z jednej i drugiej strony zwykły spin. To on rządzi kampanią i nawet jeśli jesteśmy świadomi tego, że narracja wyborcza rządzi się prawem skrótu i przesady, stawka zawsze jest najpoważniejsza na świecie. To władza. Jesienią 2023 roku partia prezesa Kaczyńskiego zrobiła wszystko, by stracić swoją naturalną przewagę i przegrać. Wygrała opozycja, powiewając nad głową oboma sztandarami, polskim i europejskim. Dziś, kiedy opadł wyborczy kurz, warto sobie zadać pytanie: czy w istocie PiS jest partią antyeuropejską? Chyba nie, z różnych przyczyn. O ile bowiem w niezbyt homogenicznej partii Kaczyńskiego można znaleźć ludzi, którzy szczerze nienawidzą, czy boją się, europejskiego „wykorzenienia” i „lewactwa”, oraz takich, którzy – skądinąd słusznie – uważają, że łatwiej byłoby rządzić bez brukselskich kaprysów i ograniczeń, o tyle w kręgu ludzi PiS dochodzi do głosu także pragmatyzm i logika.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Urodziny Lecha Wałęsy, opatrzność i rola przywódcy

Zacznijmy od pierwszego: pragmatyzm to kurs na korzyści. A te są oczywiste, przynajmniej dopóki nie jesteśmy płatnikami netto. Tak długo jak polski bilans finansowy z Brukselą jest na naszą korzyść, to się po prostu opłaca. Zarówno PiS-owskim dołom w prywatnych firmach, fundacjach i samorządach, jak i górze, pasącej się na życiowym biznesie, jakim jest europarlament czy instytucje unijne. Ludziom bez specjalnych umiejętności czy talentów, a to PiS-owska większość, oferuje się tam pieniądze, jakich ani nigdy wcześniej w życiu nie widzieli, ani później nie zobaczą. Dzięki tamtejszym dietom i zarobkom stawiają domy, wyposażają dzieci, kupują kryształy do salonów, a i lokalnym proboszczom coś kapnie. Żyć nie umierać. Żegnać się więc z tym gotówkowym rajem? Nikomu nie jest to na rękę, a i prezes ma dzięki Brukseli cały gabinet smacznych konfitur dla najwierniejszych.

Dziś, kiedy opadł wyborczy kurz, warto sobie zadać pytanie: czy w istocie PiS jest partią antyeuropejską? Chyba nie, z różnych przyczyn.

A teraz drugie: logika. Wiem, że to dziedzina, która jest nieco bardziej wymagająca od zwykłego cwaniactwa, ale dla wielu ludzi „dobrej zmiany” dostępna. Nie-Unia, czyli co? Kraj, w którym rządzić może za chwilę lokalny Łukaszenko o rysach Zbyszka Ziobry czy Przemka Czarnka? Bodaj jeszcze Morawiecki, ale tacy jak on nie mają dostatecznego przełożenia w polityce. Bez Unii będzie groźniej, ubożej i chociaż z pewnością bardziej katolicko, to jednak smutniej. Życie bez LGBT, dowożących żarcie Hindusów czy Biedronia musi stracić swój smak. No i Ameryka. Czy na pewno wyżywi i obroni takiego sojusznika? To nie jest pewne. Logika podpowiada więc, że jednak lepiej w Europie niż bez niej. Innymi słowy: partia prezesa Kaczyńskiego gra europejskością, kłóci się z zasadami integracji, straszy niemieckim neokolonializmem, ale przeciwko Brukseli w jakimś zawadiackim piruecie się raczej (na razie) nie obróci. I dobrze, bo to gwarancja, że dopóki zwariowani przywódcy Konfederacji (mówię o wariatach, nie o ludziach poważnych jak Krzysztof Bosak) nie przejmą kontroli po prawej stronie sceny politycznej, możemy się czuć bezpiecznie.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Mieszkania? Nie tylko wolny rynek

A teraz o Europie, by było jasne, że tematu integracji nie sprowadzam do żartu. Jest kwestią otwartą, jak nawigować przyszłością Europy. Bo to, że powinna w jakiejś formie być jednością, jest oczywiste. Otóż jest ważne pytanie, czy integracja powinna się odbywać w sposób naturalny, w zgodzie i dzięki naturalnym biegom czterech wolnościowych rzek: swobody przepływu towarów, usług, ludzi i kapitału, czy też trzeba szukać sztucznych akceleratorów? W pierwszym przypadku zdajemy się na wiarę, że naturalne procesy zjednoczą nasz kontynent. W drugim zakładamy, że wolny rynek to za mało i powinniśmy, w imię wspólnego dobra, rozwiązywać problem na drodze unifikacji instytucjonalnej. Pierwszy scenariusz odwołuje się do konieczności zachowania narodowych ojczyzn i powolnego tworzenia wspólnoty. Drugi stawia kwestię braku czasu i żyje obawą, że naturalny proces zniszczą nacjonalizmy. Jak integrować? To najważniejsze pytanie. I odpowiedź na nie trzeba formułować na wielu forach. Bez wątpienia tu, nad Wisłą. Ale również w Brukseli. Mamy do tego prawo. A nawet taki obowiązek. Mam nadzieję, że teraz, po wyborach, będzie to w końcu możliwe.

Polacy po raz kolejny wybrali Unię. Nic w tym specjalnie dziwnego – można było być pewnym, że gdy na szali wyborczej stanie sprawa naszego związku z Unią Europejską, decyzja nie będzie budziła wątpliwości. Trzeba było tylko przekonać, że w tych wyborach chodzi o nasze uczestnictwo w Unii, a potencjalną stawką jest polexit. Znów temat niedoceniony przez partię Kaczyńskiego. PiS, nawet jeśli odcinał się od polexitu, robił to niedostatecznie dosadnie. Wyraźnie stawiano na przepływy z elektoratu eurosceptycznej Konfederacji. To miało dać tych kilka dodatkowych punktów procentowych poparcia. Przegrzano jednak z tym kursem na prawo i otwarto przestrzeń demokratom do ostrego argumentowania, że wybory 2023 to bitwa o polskie miejsce w Europie.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi