Unijna kotwica konstytucyjna, o której pisałem dwa miesiące temu („Plus Minus” nr 128 z 3–4 czerwca 2023 r.), staje się kluczowym elementem zapewnienia bezpieczeństwa Polsce. Dziś wyjścia z UE dokonać można zwykłą ustawą. Nie są potrzebne ani referendum, ani większość konstytucyjna.
Możliwy jest scenariusz, w którym ze względów oportunistycznych powstałaby konstelacja głosująca za opuszczeniem UE. Tak było przecież w Wielkiej Brytanii, gdy do grupki radykałów w Partii Konserwatywnej dołączył Boris Johnson, pociągając za sobą innych. Możliwy jest też scenariusz, w którym prośba o wyjście padłaby w Europie na żyzny grunt. Wyczuwalne zmęczenie sporami było klimatem, w jaki trafiła petycja Wielkiej Brytanii w 2016 r.
Jesteśmy jednym z najbardziej prounijnych krajów we Wspólnocie. Według badania Eurobarometru z czerwca 2023 r. dwa razy więcej Polek i Polaków ufa instytucjom unijnym (57 proc.) niż polskiemu rządowi (31 proc.). To rząd, a nie część polskiego społeczeństwa, żyje w urojonej rzeczywistości, nie zauważając, gdzie ulokowane są sympatia i zaufanie tegoż społeczeństwa. Kotwica unijna byłaby więc wyrazem istniejącej już woli Polek i Polaków. Budowałaby barierę dla wyjścia ze Wspólnoty proporcjonalną do poparcia członkostwa w UE i do wagi problemu.
Naturalne jest, że jest się zarazem nowosądeczanką, góralką i Polką. Jeśli jednak Beskid Sądecki chciałby odłączyć się od Polski, nie mógłby dokonać tego zwykłą ustawą. Niepodzielność terytorium kraju jest zapisana w Konstytucji RP (art. 5, 26 i 126).
Nie dziwi również, że ktoś jest poznaniakiem, Wielkopolaninem, Polakiem i Europejczykiem. Wielość tożsamości – a dochodzą do tego inne społeczne role: mąż, żona, tato, mama itd. – nie stawia ich w sprzeczności. Bycie ojcem nie koliduje z byciem mężem. Bycie góralką z byciem Polką. Bycie Polakiem z byciem Europejczykiem. Stawianie polskości jako najwyższej, najważniejszej, jedynej, dominującej i ostatecznej tożsamości jest sztuczne i szkodliwe. Nad wszystkimi tożsamościami góruje bowiem jeszcze pierwsza i najważniejsza, ta, z którą jesteśmy od pierwszego uderzenia serca – tożsamość bycia człowiekiem. Stawianie narodowości na szczycie piramidy jest więc – choć nie wprost – stawianiem etnicznej przynależności ponad naszym człowieczeństwem.