Robert F. Kennedy Jr. Czarna owca wchodzi w szkodę Bidenowi

Może zdobyć zwolenników w skrajnych skrzydłach obu partii. Twierdzi, że chce wygrać z Joe Bidenem, gdyż marzy mu się przywrócenie Partii Demokratycznej z dawnych lat i dawnych wartości.

Publikacja: 28.07.2023 17:00

Demokrata, który często mówi jak republikanin. Można się o tym przekonać np. w prawicowej stacji Fox

Demokrata, który często mówi jak republikanin. Można się o tym przekonać np. w prawicowej stacji Fox News. Na zdjęciu Robert F. Kennedy Jr. w jej nowojorskim studiu, 14 lipca 2023 r.

Foto: John Lamparski/Getty Images

Jeśli wystartuję, moim priorytetem będzie zakończenie skorumpowanej fuzji władzy państwowej i korporacyjnej, która zrujnowała naszą gospodarkę, rozbiła klasę średnią, zanieczyściła nasze krajobrazy i wody, zatruła nasze dzieci i ograbiła nas z naszych wartości i wolności. Razem możemy przywrócić demokrację w Ameryce” – tak pisał w marcu tego roku Robert F. Kennedy Jr. (RFK Jr.), kiedy jeszcze nie zgłosił oficjalnie swojej kandydatury.

Czytaj więcej

„Chłopki”: Po cztery klasy i obrazy religijne

Nasz rząd nas okłamuje

Prawybory Partii Republikańskiej zapowiadają się ciekawiej choćby ze względu na mnogość kandydatów. I nawet jeśli faworyt jest jeden, Donald Trump, nic nie jest rozstrzygnięte. A czy na pewno jest już wszystko rozstrzygnięte u demokratów? Czy na pewno głównym kandydatem do Białego Domu będzie Joe Biden?

Robert F. Kennedy Jr. mógł się cieszyć, gdy po wypełnieniu papierów wyborczych i oficjalnym zgłoszeniu kandydatury w sondażach dostrzegał 15 proc. poparcia. Po trzech miesiącach, według sondażu Rasmussena, ma 35 proc. A to już sporo.

Być może to poparcie bierze się stąd, że wychodzi poza schematy. „Tylko 22 proc. Amerykanów ufa teraz rządowi, a około 22 proc. ufa mediom. To najniższy poziom w naszej historii” – powiedział. „A powodem tego jest – to bardzo dobry powód – że rząd i media, media głównego nurtu, media będące własnością korporacji, kłamią, tak po prostu. Z tego powodu ludzie szukają innych źródeł informacji. A kiedy te inne źródła kwestionują rządową ortodoksję, odpowiedzią rządu jest cenzurowanie ich lub określanie ich jako dezinformacja i mówienie, że są niebezpieczne”.

I dodał, zwracając uwagę na rząd: „A więc teraz macie terror, szczególnie na lewicy, bo dezinformacja w jakiś sposób zniszczy naszą demokrację. I jest to rodzaj przynęty i zamiany, ponieważ prawdziwym zagrożeniem dla naszej demokracji jest to, że nasz rząd nas okłamuje. A ludzie nie ufają już instytucjom naszej demokracji i mają powody”.

Słynna rodzina

Kennedy junior dał się poznać szerszej publiczności nie tylko dzięki nazwisku. Owszem, jest siostrzeńcem byłego prezydenta Johna F. Kennedy’ego i synem byłego senatora Roberta F. Kennedy’ego. Ale na swoją rozpoznawalność zapracował – jak to się ładnie ujmuje – niekonwencjonalnymi poglądami.

Stoi na czele Children’s Health Defense, organizacji antyszczepionkowej, która często promuje „niesprawdzone teorie na temat bezpieczeństwa szczepionek”. Sprzeciwia się szczepionkom zwłaszcza dla dzieci. Krytykuje się go za szerzenie w związku z tym spiskowych teorii i dezinformacji. Faktem jest, że jego organizacja w czasie tzw. pandemii Covid-19 podwoiła zyski, kiedy wiele osób zaczęło wahać się co do bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki. Usunięto go z Instagrama i Facebooka. I właśnie zaangażowanie w propagowanie teorii antyszczepionkowych zrobiło go znanym w Ameryce, a nawet bardzo dobrze znanym. A organizacja cały czas zyskuje zwolenników i… pieniądze.

W swoim pierwszym po zgłoszeniu kandydatury wystąpieniu, które miało miejsce w Bostonie, Kennedy potępił „skorumpowaną fuzję władzy państwowej i korporacyjnej”, ponownie atakując leki i szczepionki. „Grozi nam narzucenie nowego rodzaju korporacyjnego feudalizmu, to grozi naszemu krajowi” – powiedział. Stwierdził, że celem jest „utowarowienie naszych dzieci”, „zatrucie ludzi chemikaliami i lekami”.

Jeszcze rozważając swoją kandydaturę na prezydenta, ostro zganił przemysł farmaceutyczny i rząd za niepowodzenie w regulowaniu dużego biznesu. „Konsumujemy trzy razy więcej farmaceutyków niż inne kraje zachodnie, a mamy najgorsze efekty zdrowotne” – oświadczył.

Czytaj więcej

Depeche Mode i polscy „depesze”. „Jadę na 12 koncertów”

Republikański demokrata

Mało tego, często mówi jak republikanin. Opowiada się za „populistyczno-nacjonalistycznym” podejściem do gospodarki Stanów Zjednoczonych, obiecując nałożenie ceł na import z zagranicy w celu ochrony amerykańskich pracowników i przemysłu przed nieuczciwą konkurencją handlową.

Jeśli chodzi o przeciwdziałanie spadkowi wzrostu dochodów klasy robotniczej i średniej, Kennedy powiedział, że USA powinny nałożyć cła na import z zagranicy. Konkretnie po to, aby chronić swoją siłę roboczą i krajowy przemysł przed powszechnym przenoszeniem produkcji za granicę przez międzynarodowe korporacje.

Atakuje rosnący wpływ chińskich inwestycji na amerykańską gospodarkę, koncentrując się zwłaszcza na wykupywaniu przez Chińczyków gruntów rolnych w całym kraju. „Szaleństwo ich kupowania przez gigantyczne fundusze hedgingowe z Wall Street i Chin zamienia krajobraz rolniczy Ameryki i świata w korporacyjne lenna, a rolników w poddanych” – napisał kiedyś. „Wiele osób nie rozumie, że małe gospodarstwa w rzeczywistości przewyższają produkcję dużych gospodarstw przemysłowych”.

Junior Kennedy, często nazywany „czarną owcą” legendarnego klanu, nie mieści się w głównym nurcie Partii Demokratycznej. Poza jedną grupą tematów: ekologią, ochroną środowiska, „zieloną energią”, ochroną lasów i gruntów. Tutaj może liczyć na zwolenników nawet z najbardziej lewego skrzydła.

Jest jeszcze może kolejna rzecz, dzięki której RFK Jr. jest w stanie pozyskać nawet skrajną lewicę swojej partii: „populistyczne” poglądy gospodarcze. Bardzo bowiem łatwo trafia się do „progresywistów” antykorporacyjnym przekazem. Jego stanowisko, aby rząd nie ratował upadających banków, znajdowało poklask.

Lewica go lubi, bo chce zalegalizowania narkotyków psychodelicznych, także marihuany, jednocześnie budując „ośrodki leczenia” uzależnień.

Prawica też go lubi, bo: „Sprzeciwiam się osobom uprawiającym sporty kobiet, które są biologicznie mężczyznami. Myślę, że kobiety pracowały zbyt ciężko, aby rozwijać kobiecy sport przez ostatnie 30 lat; widziałem, jak to się dzieje, i nie sądzę, żeby to było sprawiedliwe”.

Kiedy na początku kampanii RFK Jr. poparcie dla niego oscylowało w granicach 10–15 proc., można było przypuszczać, że zawdzięcza to tylko znanemu nazwisku. Kiedy poparcie przekroczyło 30 proc., przyczyny mogą być dwie: demokraci chcą kogoś młodszego od Bidena (RFK Jr. ma 69 lat, o 11 mniej od obecnego prezydenta) lub też przekonują ich jego „awangardowe” poglądy. Nie zapominajmy choćby, że jedna czwarta wszystkich Amerykanów (nie tylko demokratów) ma antyszczepionkowe przekonania.

Winne USA i NATO

Uczestnicząc w czerwcowej dyskusji z wyborcami w Chicago, RFK Jr. odniósł się do wojny w Ukrainie. „Zaprzepaściliśmy wiele, wiele okazji do pokojowego rozstrzygnięcia” – wyjaśniał. „Myślę, że sposób, w jaki prowadziliśmy wojnę, jest zły… jest okropny dla narodu ukraińskiego”. Nie sprecyzował, jak konflikt miałby się zakończyć, jak wyglądałby proces negocjacji i czy Ukraina musiałaby zrzec się jakiejś części swojego terytorium.

Winę za stworzenie warunków do wojny zrzucił na prowadzoną przez dziesięciolecia politykę USA i NATO wobec Rosji. „Wciągnęliśmy naród do wojny zastępczej (proxy war) – jesteśmy pionkiem w wojnie zastępczej między Rosją a Stanami Zjednoczonymi” – oznajmił. „Powiedziano nam, że to ćwiczenia humanitarne… Ale kiedy prezydent Biden został zapytany, dlaczego tam jesteśmy, powiedział, że po to, aby zmienić reżim Władimira Putina”.

Odniósł się ponadto do wypowiedzi sekretarza obrony Lloyda Austina, który twierdził, że głównym celem udzielania Ukrainie pomocy jest „osłabienie Rosji”: „To przeciwieństwo misji humanitarnej, mamy bowiem misję wojenną na wyniszczenie, w której umierają Ukraińcy”.

Koniec otwartych granic

Podczas tego samego spotkania poruszył temat liberalnego podejścia Białego Domu do imigracji i skrytykował prezydenta Bidena za masowe wpuszczanie w głąb Ameryki osób przekraczających granice i nielegalnych imigrantów.

„Meksykańskie kartele narkotykowe rządzą teraz amerykańską polityką imigracyjną i wszyscy o tym wiedzą” – powiedział. „Kartele reklamują na całym świecie, że granice są otwarte, i sprowadzają ludzi. Pokazują ludziom filmy o tym, co dokładnie mają robić, oni lecą do Meksyku, tam dają im wizy… lecą potem z Mexico City samolotem do Mexicali; są następnie ładowani do autobusów, a potem… przekraczają granicę. Jedyną rolą Straży Granicznej jest stemplowanie dokumentów i sprawdzanie, czy są karani. Jeśli nie, są przewiezieni na lotnisko i otrzymują bilet do dowolnego miasta w Stanach Zjednoczonych, do którego chcą pojechać”.

Dodał: „Mówię o nielegalnej imigracji – wszyscy wchodzą. Widziałem to. Przybyło siedem milionów ludzi… żaden naród nie przetrwa, jeśli nie będzie w stanie chronić swoich granic”.

Miesiąc temu wziął w obronę farmerów, kiedy udał się do miasteczka Yuma w Arizonie. Jego zdaniem bezprecedensowy poziom nielegalnej imigracji zagraża zaopatrzeniu kraju w żywność, ponieważ przekraczający granice niszczą uprawy na farmach wzdłuż granicy między USA a Meksykiem.

„Tsunami migrantów spacerujących po polach uprawnych i wypróżniających się w kanałach irygacyjnych zagraża bezpieczeństwu zaopatrzenia w żywność. W zeszłym roku jeden z farmerów musiał zaorać brokuły na 88 akrach i osobiście ponieść koszty 10 tys. dolarów za akr, gdy migranci zanieczyścili wodę do nawadniania” – opowiadał.

Na tym się jednak problem nie kończy, gdyż nielegalna imigracja nakłada nie tylko obciążenia ekonomiczne, lecz także powoduje wiele problemów związanych z jakością życia. Jak powiedzieli mu bowiem urzędnicy z Yumy, ich lokalny system szpitalny jest tak przeciążony ciężarnymi imigrantkami, że w rezultacie Amerykanki muszą opóźniać zaplanowane porody.

Czytaj więcej

Wiktoria Jędroszkowiak: Kto odpowie na wkurzenie młodych matek

Co dalej?

Jest niewielkie prawdopodobieństwo, że RFK Jr. pokona urzędującego prezydenta, aby zdobyć nominację, zwłaszcza biorąc pod uwagę skrajne stanowiska w większości kwestii” – pisał na portalu The Hill Douglas E. Schoen, były doradca Billa Clintona i Baracka Obamy. „To powiedziawszy, wejście RFK Jr. do wyścigu może zaszkodzić i tak już osłabionemu prezydentowi Bidenowi przed wyborami powszechnymi”.

Stanie się tak, jeśli RFK Jr. postawi na agresywną oraz negatywną kampanię prawyborczą i będzie mocno uderzał w Bidena. Tak było w wyborach 2016 r., kiedy poobijana z prawyborów wyszła Hillary Clinton i nie sprostała Donaldowi Trumpowi w wyborach głównych.

Nie dziwią opinie, że RFK Jr. ma hipotetyczne szanse na wygranie prawyborów. Poważnie jednak należy traktować założenie, że jest możliwe, aby zgromadził wokół siebie sporą liczbę demokratów, którzy z różnych względów nie chcą Bidena. Jest ponadto w stanie zgromadzić wokół siebie wyborców niezależnych, skłaniających się ku demokratom. Jeśli da mu to łącznie 25 proc. w prawyborach, to choć ich nie wygra, poważnie zaszkodzi Bidenowi. Przypominana jest czasami historia ostatniej poważnej walki w prawyborach, która dotyczyła urzędującego prezydenta. Ponad 40 lat temu niepopularnym prezydentem był Jimmy Carter, któremu ciążyły wysoka inflacja i kryzysy światowe. Wyzwanie rzucił mu wujek RFK Jr., senator Ted Kennedy, demokrata z Massachusetts. Carter przeszedł w prawyborach, ale tylko na to było go stać. Przegrał z Ronaldem Reaganem jak znokautowany bokser – zdobył zaledwie sześć stanów i 49 głosów elektorskich.

Ted Kennedy z kolei zapisał się w historii jako polityk o potężnych wpływach i jest w sumie zapamiętany pozytywnie. Dzisiaj byłby nazywany politykiem progresywnym, lecz jednocześnie zręcznym graczem potrafiącym wypracować kompromis i dogadać się z dwiema partiami.

Daleko RFK Jr. do pozycji i wpływów wujka. Nigdy ich nie osiągnie, lecz może próbować pójść w jego ślady, a na pewno jest w stanie zdobyć takie poparcie, aby skomplikować już i tak trudną sytuację Joe Bidena. Jest w stanie potrząsnąć Partią Demokratyczną.

Zapytany niedawno, czy poprze Bidena, jeśli ten wygra prawybory, stwierdził: „Nie wiem, co zrobię. Zobaczmy, co wydarzy się w tej kampanii. Zobaczmy, co będzie. Mój plan to wygrać te wybory i nie mam planu B”.

Na koniec pozostaje mu jeszcze jeden manewr, jeśli przegra prawybory – wystartować w wyborach głównych jako niezależny. A wtedy już na pewno odbierze głosy Bidenowi. Do tego jednak droga daleka.

„Ludzie mówili mi, dlaczego nie kandydujesz jako niezależny, a ja odpowiadam: »Ponieważ jestem demokratą«. Taki właśnie jestem. To jest moja tożsamość. Chcę mieć z powrotem moją partię. Chcę, żeby moja partia była partią, w której dorastałem. Partią Johna Kennedy’ego. Partią Roberta Kennedy’ego. Partią Roosevelta i Harry’ego Trumana” – mówi to ciągle i zyskuje w sondażach.

Jeśli wystartuję, moim priorytetem będzie zakończenie skorumpowanej fuzji władzy państwowej i korporacyjnej, która zrujnowała naszą gospodarkę, rozbiła klasę średnią, zanieczyściła nasze krajobrazy i wody, zatruła nasze dzieci i ograbiła nas z naszych wartości i wolności. Razem możemy przywrócić demokrację w Ameryce” – tak pisał w marcu tego roku Robert F. Kennedy Jr. (RFK Jr.), kiedy jeszcze nie zgłosił oficjalnie swojej kandydatury.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi