Dorosły człowiek ma 206 kości i każda z nich coś o nim mówi: od płci po poziom stresu, jaki przeżywa. Taki jest punkt wyjścia książki Moniki Głąbińskiej, która jest antropologiem sądowym, czyli biologiem, który na potrzeby sądów bada ludzkie szkielety. Autorka np. analizuje zdjęcie rentgenowskie całującej się pary. Widać na nim, że kobiece oczodoły są kwadratowe i wąskie, a męskie szersze i prostokątne. Czytelnik dowiaduje się też, jaką rolę w ustalaniu szczegółów zbrodni odgrywają owady. Zajmuje się tym entomologia sądowa, która sprawdza, po jakim czasie od śmierci na zwłokach pojawiają się dane larwy.
W książce jest też historia o tym, jak na podstawie szczątków złożonych we włoskim Bari zrekonstruowano wygląd Świętego Mikołaja (167 centymetrów wzrostu, chorował na zapalenie stawów i był zdecydowanie szczuplejszy niż pulchny dziadek z reklam).
Czytaj więcej
28 naukowców prognozuje, jak przez dwie kolejne dekady zmienią się polska wieś i jej mieszkańcy.
Monika Głąbińska tłumaczy też, czym jest odontologia, która pozwala ustalić wiek człowieka na podstawie uzębienia. Zastanawia się, czy możliwa jest zbrodnia doskonała, i wyjaśnia, dlaczego antropolodzy nie pracują w garniturach i butach na obcasie, zwłaszcza gdy muszą jeździć do lasów i w okolice jezior, bo tam najczęściej znajdowane są szczątki.
„Zbrodnie odczytane z kości” zainteresują miłośników seriali i programów o niewyjaśnionych sprawach, takich jak „Anatomia prawdy” czy „997”. Mankamentem tej książki jest to, że informacje, które pobudzą wyobraźnię czytelników, są często ukryte wśród technicznych szczegółów rekonstrukcji czaszek i innych zadań antropologa.