Rosyjski sposób na wojnę w Ukrainie – alkohol

Po inwazji na Ukrainę kremlowskie elity, począwszy od gubernatorów, a na najbliższym otoczeniu Putina kończąc, piją coraz więcej. Ponieważ z powodu sankcji drogie alkohole są w Rosji trudniej dostępne, do ich zakupów zaangażowano wywiad.

Publikacja: 07.07.2023 10:00

Głównym powodem, dla którego rosyjskie władze zaczęły nadużywać mocnych trunków, ma być stres związa

Głównym powodem, dla którego rosyjskie władze zaczęły nadużywać mocnych trunków, ma być stres związany z konsekwencjami wojny. Urzędnicy mają zapijać to, że w ich majątki uderzyły międzynarodowe sankcje i że nie mogą już wyjechać na francuską riwierę. U Władimira Putina (na zdjęciu, podczas rautu dla ambasadorów w lutym 2020 r.), który podobno gardzi alkoholikami, może to wywoływać ból głowy

Foto: Mikhail Svetlov/Getty Images

Władimir Putin ubrany w czarny garnitur pewnym krokiem wszedł do głównej sali domu pogrzebowego. Rosyjski prezydent złożył bukiet czerwonych róż na stole, na którym leżały ordery należące do zmarłego. Następnie stanął przy wystawionej obok trumnie Jewgienija Ziniczewa. Przeżegnał się i na chwilę dotknął jego ramienia, po czym usiadł obok wdowy po ministrze ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Według oficjalnej wersji Ziniczew zginął na początku września 2021 r. heroiczną śmiercią. W trakcie ćwiczeń w okolicach Norylska miał się rzucić na pomoc reżyserowi Aleksandrowi Mielnikowi, który od lat współpracował z jego resortem. Mężczyzna ześlizgnął się z urwiska i wpadł do rzeki. Minister skoczył, by go ratować, ale uderzył głową o kamień. Wszystko wskazuje jednak na to, że prawda wyglądała zupełnie inaczej. Jak pisze niezależny portal Wiorstka, powołując się na źródła w rządzie, Ziniczew i jego kompani byli kompletnie pijani i to polityk miał poślizgnąć się na kamieniu i runąć do wody, a na pomoc ruszył Mielnikow.

Minister od dawna był alkoholikiem. Podobne problemy ma mieć coraz więcej przedstawicieli rosyjskich władz. Mimo sankcji i ucieczki z kraju zagranicznego biznesu nie mają problemu z pozyskiwaniem ulubionych trunków, często tych z najwyższej półki.

Czytaj więcej

Asad rozgrzeszony. Syryjski dyktator wraca na salony

Rozsmakowana elita

Wwyniku inwazji na Ukrainę Rosja stała się państwem, na które nałożono najwięcej sankcji na świecie. Jak wyliczyli eksperci Atlantic Council, do tej pory jest ich niemal 13 tys. I choć wśród restrykcji nie znalazły się takie, które bezpośrednio dotyczą alkoholu, nie oznacza to jednak, że rosyjscy konsumenci nie odczuli skutków wojny. Ucieczka zagranicznych firm, praktyczne zerwanie relacji handlowych oraz szalejąca inflacja powodują, że dla fanów importowanych napojów wyskokowych nastały trudne czasy.

We wrześniu zeszłego roku dziennik „Kommiersant” pisał, że w zależności od kategorii ze sklepowych półek zniknęło od 40 do nawet 95 proc. zagranicznych alkoholi. Najbardziej brakuje trunków amerykańskich, kanadyjskich, nowozelandzkich i australijskich, ponieważ te kraje zakazały sprzedaży swoich wyrobów do Rosji. Unia Europejska zablokowała eksport towarów luksusowych, w tym win kosztujących powyżej 300 euro za butelkę. Chodzi np. o ekskluzywne wina z Bordeaux i Burgundii. W związku z inwazją część zagranicznych firm sama podjęła decyzję o wycofaniu się z rosyjskiego rynku. Na taki krok w czerwcu zeszłego roku zdecydował się koncern Diageo sprzedający m.in. whisky Johnnie Walker, rum Captain Morgan oraz likier Baileys. W maju tego roku jedno z największych na świecie przedsiębiorstw alkoholowych Pernod Ricard, po serii zawieszeń sprzedaży oraz powrotów do Rosji, ogłosiło, że definitywnie wstrzymuje eksport do tego kraju. Kompletne zaprzestanie eksportu może jednak potrwać jeszcze kilka miesięcy. Do francuskiej firmy należą m.in. marki wódki premium Absolut, whisky Chivas Regal oraz ginu Beefeater. W jej portfolio jest też słynna ormiańska brandy Ararat, czyli ulubiony trunek sowieckiej wierchuszki, na czele ze Stalinem.

– Największy problem mieli sprzedawcy piw. Tutaj asortyment znacznie się zmniejszył, ale nie równomiernie. Niedobory dotyczyły przede wszystkim piw z Wielkiej Brytanii i Irlandii – mówi „Plusowi Minusowi” Denis Puzyriew, ekspert rynku alkoholi oraz autor bloga „Pijany mistrz”. Jeśli chodzi o inne browary, to sprzedaż w Rosji zawiesił m.in. Pilsner oraz Paulaner.

Lukę powstałą po zagranicznych alkoholach próbują wypełniać rodzime firmy, ale nie zawsze odnoszą sukces. – Brakujące produkty są zastępowane przez te wytwarzane przez małe niezależne przedsiębiorstwa. Pojawiają się np. rosyjskie dżiny albo whisky. W większości nie są one jednak wysokiej jakości. W ślepych degustacjach przegrywają z napojami z krajów europejskich – tłumaczy Puzyriew. Jeśli chodzi o rosyjskich piwowarów, to mają oni jeszcze jeden problem, a mianowicie niedobory chmielu, który w większości był importowany.

W konsumentów, poza mniejszą dostępnością ulubionych trunków, uderzył także wzrost cen spowodowany inflacją i sankcjami. Za te zagraniczne alkohole, które jeszcze trafiają na rosyjskie półki, trzeba zapłacić nawet o 40 proc. więcej. Krajowe wyroby są droższe od 14 do 28 proc. Niektóre puby i restauracje, krótko po rozpoczęciu inwazji, przeczuwając, co może się stać, zaczęły gromadzić zapasy zagranicznych napitków. Jak piszą dziennikarze Agencji Reutera, po upływie mniej więcej stu dni zmagazynowany alkohol zaczął się jednak kończyć, co oczywiście wywindowało jego ceny.

Alkoholowe niedobory zaczęli odczuwać również członkowie kremlowskiej elity. – Boli ich to, że Rosję opuściły firmy dostarczające napoje luksusowe, do których przywykli. Ludzie na głębokiej prowincji mogą sobie pić samogon, ale klasa wyższa rozsmakowała się w single maltach i innych najlepszych alkoholach. Stąd też sprawą niemal wagi państwowej jest dostarczenie do kraju dobrych trunków. Bez patrzenia na cenę – mówi „Plusowi Minusowi” dr Agnieszka Bryc, ekspertka ds. Rosji z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. To zadanie spadło na Służbę Wywiadu Zagranicznego (SWR).

Pończochy dla wywiadowcy

SWR to praktycznie państwo w państwie. Wywiad ma własne nieruchomości w Rosji oraz za granicą, ośrodki medyczne i edukacyjne, obiekty wypoczynkowe oraz wiele gruntów. Posiada również swój departament handlowy, kryjący się pod nazwą Federalnego Państwowego Przedsiębiorstwa „Jasień”. Zostało ono założone w 2017 r. na mocy rozporządzenia rosyjskiego rządu, a swoją nazwę wzięło od dzielnicy Moskwy Jasieniewo, gdzie mieści się główna kwatera SWR. Na jego czele stoi obecnie Siergiej Władimirowicz Czurin, oficer najpewniej w stopniu pułkownika. Jego zadaniem, jak wynika ze statutu przedsiębiorstwa, jest „organizowanie pracy oraz strzeżenie państwowych sekretów”. – To struktura komercyjna, stąd też choć w jej władzach są oficerowie, to większość pracowników stanowią cywile – tłumaczy „Plusowi Minusowi” Siergiej Kanew, doświadczony dziennikarz śledczy pracujący dla portalu Insider.ru.

Oficjalnie do zadań przedsiębiorstwa należy m.in. sprzedaż mienia ruchomego nieużywanego już przez służby, handel żywnością, paliwami oraz meblami. Jak ustalili dziennikarze portalu Sobiesiednik, wywiad przez swoją firmę kupował jednak za granicą także np. ekskluzywne wody toaletowe Moschino z Włoch, japoński tusz do rzęs firmy StylingLife oraz mydła z ekstraktem ze śluzu ślimaka. Oczywiście, wszystko ku chwale ojczyzny. W ostatnich latach Jasień sprowadzał także do Rosji buty firmy Rieker, szlafroki zapinane na zamek oraz damskie tuniki z ramiączkami. Według Sobiesiednika tylko w ramach jednego kontraktu SWR wydała 1,5 mln rubli na zakup pończoch i rajstop oraz wody mineralnej Sarow, wydobywanej ze studni w okolicach klasztoru o tej samej nazwie. Firma wyspecjalizowała się także w pozyskiwaniu alkoholi z całego świata, które trafiają potem do oficerów wywiadu oraz kremlowskiej wierchuszki.

Zgodnie z informacjami pozyskanymi przez portal śledczy Centrum Dossier w 2018 r. poprzez Jasień Służba Wywiadu Zagranicznego kupiła trunki o wartości ponad 10 mln rubli (ok. 470 tys. zł przy obecnym kursie). Rok później wydała na ten cel „zaledwie” 500 tys. rubli mniej. W 2021 r. ta suma wzrosła z kolei do niemal 15 mln rubli.

Międzynarodowa izolacja Rosji w związku z inwazją na Ukrainę spowodowała, że zakup zagranicznych alkoholi stał się trudniejszy. SWR znalazła jednak na to sposób. – Jasień korzysta z pomocy pośredników i sprowadza napitki np. poprzez Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kazachstan czy Armenię albo wykorzystuje do tego podstawione firmy wydmuszki. Ustaliłem, że tylko w czerwcu w ten sposób kupił piwo warte 635 tys. rubli – mówi Kanew.

Dziennikarze Insider.ru w kwietniu dotarli do dokumentów potwierdzających, że Jasień z polecenia rosyjskich władz kupuje znaczne ilości litewskiego piwa Volfas Engelman. Dzieje się to za pośrednictwem importera firmy Pintaklab współpracującej z wywiadem od 2016 r. Producent Volfasa w rozmowie z portalem podkreśla, że wstrzymał sprzedaż swoich wyrobów do Rosji i sugeruje, że trafiają one do tego kraju poprzez tzw. import równoległy, czyli głównie przez pośredników. Dziennikarze zauważają jednak, że to konkretne piwo sprzedają również dwie inne litewskie firmy. Wygląda to tak, jakby producent chciał wydłużyć łańcuch dostaw i zmniejszyć polityczne ryzyko związane z prowadzenia biznesu z Moskwą.

Od lutego do września 2022 r. Rosjanie mieli kupić łącznie ponad 8 ton produktów Volfasa. Jasień sprowadza zagraniczny alkohol także w ramach współpracy z koncernem Agora, jednym z największych dystrybutorów trunków w Rosji.

Okazuje się, że oficerowie SWR mimo deklarowanego patriotyzmu i pogardy dla „zgniłego Zachodu” lubują się w napitkach ze Starego Kontynentu. Poprzez Agorę, która z kolei korzysta z hiszpańskich i łotewskich pośredników, mają oni kupować wina z hiszpańskiej winnicy Murviedro oraz węgierski tokaj. By ukryć, od kogo kupiono alkohol w miejscu, gdzie powinna być nazwa sprzedawcy, w kontraktach widnieje „0”. Według portalu Wiorstka Jasień dostarcza na kremlowskie stoły, do Dumy oraz do moskiewskiego Hotelu Prezydent zarządzanego przez administrację Putina ekskluzywny koniak Rémy Martin Louis XIII (karafka 0,7 litra kosztuje ponad 12 tys. zł) i drogie wina z Chateau Margaux, jednej z najlepszych winnic w okolicach Bordeaux (ceny za butelkę wahają się od 2 do 10 tys. zł). Rosyjska wierchuszka lubi podobno również francuską wódkę Grey Goose, polską Belvedere oraz przeróżne whisky, tequile, rumy i wermuty. W maju Jasień za 700 tys. rubli kupił wina z Macedonii Północnej.

Dużą popularnością wśród oficerów SWR cieszy się gruzińska brandy Sarajishvili oraz włoskie wino musujące. Jeden z kontraktów na jego zakup opiewa na sumę ponad 700 tys. rubli. Te zakupy są łatwiejsze dzięki temu, że w 2004 r. ówczesny szef Służby Wywiadu Zagranicznego Michaił Fradkow doprowadził do wydania przez rząd dekretu pozwalającego wywiadowi prowadzenie bez jakichkolwiek ograniczeń wszystkich rodzajów transakcji walutowych.

Czytaj więcej

Posłuchaj, Plus Minus: Dlaczego warto czasem pomyśleć o śmierci

Afrykański Guinness

Kreatywnością w dostarczaniu zagranicznych trunków do Rosji wykazuje się również prezydencka administracja oraz prywatny biznes. Jak ustalił Insider.ru, koniak i whisky firmy Pernod Ricard kupuje mieszcząca się w Petersburgu firma JSC Nesco. Od 2019 r. zapewnia ona alkohol Zarządowi Spraw Prezydenta, strukturze obsługującej Putina, szefa rządu i ministrów.

Prywatni przedsiębiorcy, próbując zaspokoić popyt na niedostępne trunki, korzystają najczęściej z pośredników oraz importu równoległego. – Koncern Ryatiko należący do właściciela giganta farmaceutycznego R-Pharm Aleksieja Repika do 2022 r. zajmował się dostawą do Rosji różnych produktów z Japonii. Po wprowadzeniu unijnych ograniczeń na drogie wina zaczął jednak sprowadzać do kraju wina francuskie. Najpewniej robi to przez Japonię, gdzie Repik ma partnerów biznesowych – mówi Puzyriew. Łącznie Ryatiko miało dostarczyć alkohol o wartości ponad 3 mln euro.

Zagraniczne trunki trafiają na półki rosyjskich sklepów także dzięki temu, że część biznesmenów jest właścicielami firm zarejestrowanych i działających w Europie. Do przedsiębiorcy Walerija Ipatowa, który ma również portugalskie obywatelstwo, należy znajdujący się w Serbii koncern Portwinestyle. Od kwietnia zeszłego roku eksportuje on do Rosji litewskie piwa. Podobnie sytuacja wygląda z łotewską Prodea New, której szefem jest Jurij Popow. – W rosyjskich sklepach wciąż można kupić niektóre amerykańskie czy australijskie alkohole, choć państwa te zaprzestały ich eksportu na tamtejszy rynek. Wynika to po części z faktu, że znaczna część win z tych krajów jest butelkowana dopiero w Europie. To stąd kupują je rosyjscy importerzy mający często spółki zależne porejestrowane w krajach europejskich – wyjaśnia Puzyriew.

Co ciekawe, mimo najazdu na Ukrainę Rosjanie wciąż mogą w miarę łatwo kupić ukraińską wódkę Nemiroff. Dociera ona do kraju na kilka sposobów. Według dziennikarzy Insider.ru w ostatnim czasie do Rosji z Łotwy trafiły wyroby Nemiroffa o łącznej wartości ponad 30 tys. dol. Jak to się stało? Firma eksportująca wódkę należy do tajemniczego obywatela Azerbejdżanu Oktaja Wejsowa, o którym niewiele wiadomo. Ukraińskie trunki można także znaleźć w sklepach bezcłowych na co najmniej siedmiu rosyjskich lotniskach. Dostarczają ją pośrednicy z państw bałtyckich. Właścicielem tychże sklepów jest spółka zarejestrowana na Cyprze.

Te wszystkie przykłady nie oznaczają jednak, że import równoległy zupełnie rozwiązuje problem braku importowanego alkoholu. – Niedawno wybuchł nawet skandal związany z Guinnessem. Po kilku miesiącach nieobecności piwo ponownie pojawiło się w niektórych moskiewskich pubach. Klienci zaczęli jednak narzekać, że ma zupełnie inny smak. Importer tłumaczył się tym, że browary mieszczą się w różnych regionach świata i receptura warzonego w nich Guinnessa różni się od siebie. Ostatecznie okazało się, że to, które udało się sprowadzić do Rosji, było przeznaczone na rynki afrykańskie.

Poranek z butelką

Sprowadzanie przez Jasień zachodnich alkoholi stało się jeszcze ważniejsze wraz z początkiem ukraińskiej kontrofensywy. Wiorstka, powołując się na liczne źródła w rosyjskich władzach, zarówno tych centralnych, jak i regionalnych, pisze, że większość rosyjskiej wierchuszki zaczęła „zdecydowanie nadużywać alkoholu”. Pierwsze doniesienia o tym problemie pojawiły się już w zeszłym roku. Wówczas portal Meduza ustalił, że Władimira Putina ma niepokoić to, że jego współpracownicy oraz urzędnicy państwowi coraz częściej sięgają po kieliszek. Sytuacja stale się pogarsza.

„Powiem tak: nie każdy w prezydenckiej administracji zaczynał kiedyś dzień szklanką wódki. Niektórzy zamienili ją już na butelkę” – mówi jeden z informatorów Wiorstki.

– Po dojściu Putina do władzy rosyjska polityka stała się mniej zalkoholizowana. Na Kremlu pojawił się prezydent w dobrej kondycji zdrowotnej, nienadużywający alkoholu. Zaczęto pić delikatniej niż w erze Jelcyna, a im bardziej elity się westernizowały, tym częściej sięgały po alkohole lepszej jakości, jak drogie wina i koniaki zamiast bimbru – zauważa dr Bryc.

Teraz ten trend miał się odwrócić. Wiorstka przytacza historię gubernatora jednego z obwodów w centralnej Rosji. Polityk wpada w taki ciąg, że kilka razy miał opuścić przemówienia prezydenta w Radzie Federacji. „Dzień zaczyna się albo od szukania go albo prób wybudzenia. Wyznaczono nawet osobę, która ma się nim zajmować” – mówi źródło portalu.

Tajemnicą poliszynela są też problemy z uzależnieniem byłego prezydenta, a obecnie zastępcy szefa Rady Bezpieczeństwa Dmitrija Miedwiediewa. Jego dziwne i pełne nienawiści wpisy na Telegramie powstają „po spożyciu”. Miedwiediew ma zresztą pędzić swój własny bimber, który pije sam albo rozdaje znajomym. Coraz częściej upijać mają się także kobiety pracujące w państwowej administracji. Pijaństwo ma miejsce na oficjalnych bankietach, gdzie – jak pisze Wiorstka – wzrósł limit dopuszczalnego alkoholu. Kiedyś była to jedna butelka, a obecnie już półtorej.

Głównym powodem, dla którego rosyjskie władze zaczęły nadużywać mocnych trunków, ma być stres związany z konsekwencjami wojny. Urzędnicy mają zapijać to, że w ich majątki uderzyły międzynarodowe sankcje i że nie mogą już wyjechać na francuską riwierę. Odreagowują również presję Kremla związaną m.in. z mobilizacją i wysiłkiem wojennym.

Najazd na Ukrainę uszczuplił również regionalne budżety. Dodatkowego stresu wierchuszce dostarczył zapewne także rajd Prigożyna i jego wagnerowców. – Rosjanie piją od wieków, więc naturalnie najłatwiejszym środkiem redukcji stresu jest alkohol. Badania pokazują, że wzrasta spożycie alkoholu oraz zażywanie antydepresantów. To dość ważna przesłanka, która pokazuje nam, jak wygląda mentalność części społeczeństwa – podkreśla dr Bryc.

Nadużywanie alkoholu ma także związek z rozczarowaniem i nudą. – Po wybuchu wojny kraje europejskie wyrzuciły rosyjskich dyplomatów, z których wielu było oficerami GRU i SWR. Teraz są w rezerwie i powinno się ich jakoś wykorzystać, ale trudno to zrobić, bo w Europie są persona non grata. Chcieli ich wysłać do Afryki albo Ameryki Łacińskiej, ale Siergiej Ławrow sprzeciwia się temu, żeby stało się to kosztem jego personelu. Stąd też wielu z nich siedzi w domach i pije. Do tej pory siedzieli sobie w spokoju na placówkach, a teraz nie ma dla nich zadań. Zostaje im tylko pić i wspominać swoje błyskotliwe kariery – tłumaczy Kanew.

Postępujące uzależnienie przedstawicieli władz od alkoholu to widoczna manifestacja problemu, który dotyka miliony zwykłych Rosjan. – Wzrost spożycia mocnych trunków na tle wzmożonego stresu wywołanego czynnikami zewnętrznymi jest dość typowy. Wiedzieliśmy to w 2020 r. w szczycie paniki związanej z koronawirusem – mówi Puzyriew.

Czytaj więcej

Czy rosyjskie matki obalą reżim Putina?

Według danych Federalnej Służby Regulacji Alkoholu w ostatnim czasie o 23 proc. wzrosła produkcja trunków niskoalkoholowych, głównie piwa. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie przestali pić też mocne alkohole. Nie stać ich po prostu na sklepową wódkę, więc zwrócili się w stronę samogonu nieujętego w statystykach. – O ile w dużych miastach ten problem nie jest aż tak zauważalny, to na prowincji, gdzie poziom dochodów jest znacznie niższy, zjawisko to jest powszechne i stanowi duży problem. Potwierdzają to wszystkie głośne przypadki zatruć. Ludzie kupujący taki alkohol zdają sobie sprawę, że jest on potencjalnie niebezpieczny, ale liczą, że będą mieli szczęście – zauważa Puzyriew.

Tym samym wcześniejsze starania Kremla, by zwalczać alkoholizm w społeczeństwie, idą na marne. – Kampania antyalkoholowa dawała jakieś rezultaty, nawet jeśli niewielkie. Teraz mówi się, że 76 proc. Rosjan codziennie sięga po alkohol. Badania pokazują, że obecnie Rosjanie oszczędzają na wszystkim, ale najmniej na trunkach. Rezygnują z elektroniki i ubrań, a dopiero na końcu z alkoholu. Wzrost spożycia jest obserwowany nie tylko tam, gdzie zawsze piło się dużo, na głębokiej prowincji, ale także w miejscach tradycyjnie abstynenckich, jak Dagestan czy Inguszetia. Mieszkańcy Rosji zostali wypchnięci ze swojej strefy komfortu i teraz to zapijają – konkluduje dr Bryc. Władimir Putin, który ma podobno gardzić alkoholikami, zapewne nie jest z tego powodu szczęśliwy.

Władimir Putin ubrany w czarny garnitur pewnym krokiem wszedł do głównej sali domu pogrzebowego. Rosyjski prezydent złożył bukiet czerwonych róż na stole, na którym leżały ordery należące do zmarłego. Następnie stanął przy wystawionej obok trumnie Jewgienija Ziniczewa. Przeżegnał się i na chwilę dotknął jego ramienia, po czym usiadł obok wdowy po ministrze ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Według oficjalnej wersji Ziniczew zginął na początku września 2021 r. heroiczną śmiercią. W trakcie ćwiczeń w okolicach Norylska miał się rzucić na pomoc reżyserowi Aleksandrowi Mielnikowi, który od lat współpracował z jego resortem. Mężczyzna ześlizgnął się z urwiska i wpadł do rzeki. Minister skoczył, by go ratować, ale uderzył głową o kamień. Wszystko wskazuje jednak na to, że prawda wyglądała zupełnie inaczej. Jak pisze niezależny portal Wiorstka, powołując się na źródła w rządzie, Ziniczew i jego kompani byli kompletnie pijani i to polityk miał poślizgnąć się na kamieniu i runąć do wody, a na pomoc ruszył Mielnikow.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi