Żyjący w świecie wykreowanym przez własnych PR-owców premier ma niewielki kontakt z rzeczywistością. Może więc wierzyć, że prawo w Polsce jest nie tylko jednoznaczne, ale nawet ściśle przestrzegane. Tyle że jest to bardzo dalekie od prawdy.
Czytaj więcej
Barbara Engelking: „Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa. Wydaje mi się, że to rozczarowanie odgrywa pewną rolę, że Polacy po prostu zawiedli”.
Dwa lata temu szpital w Białymstoku odmówił aborcji, choć dziecko było pozbawione mózgu i nie miało najmniejszych szans na przeżycie, a matka była w tak złym stanie psychicznym, że psychiatra wystawił jej zaświadczenie o wskazaniu do aborcji. I choć w jej przypadku nie było nawet dylematu, kogo ratować, bo dziecko było skazane na śmierć niezależnie od wszystkiego, i pomóc można było tylko matce, to szpital i tak odmówił. Na piśmie z uzasadnieniem, że „depresja nie jest groźna dla ciężarnej”, a dyrektor szpitala tłumaczył, że brak „jednoznacznej interpretacji w sprawie prawnie dozwolonych warunków terminacji ciąży”, a wszystko to przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku i brak jednoznacznych wytycznych.
Żyjący w świecie wykreowanym przez własnych PR-owców premier ma niewielki kontakt z rzeczywistością. Może więc wierzyć, że prawo w Polsce jest nie tylko jednoznaczne, ale nawet ściśle przestrzegane. Tyle że jest to bardzo dalekie od prawdy.
„Lekarze obawiają się nie tylko utraty prawa wykonywania zawodu, ale również odpowiedzialności karnej, która uzależniona będzie od subiektywnej oceny prokuratora, biegłych sądowych i sądów. Niejasne prawo i brak wytycznych to olbrzymi problem dla lekarzy, ale także kobiet w ciąży, które stoją przed dramatycznymi wyborami” – napisał w oświadczeniu dyrektor szpitala. I wiecie co? Nic się od tamtego czasu nie zmieniło. A powołanie specjalnego zespołu, który opracuje stosowne wytyczne, minister zdrowia zapowiedział dopiero teraz, gdy po śmierci kolejnej pacjentki pojawiło się ryzyko, że w roku wyborczym rząd będzie mieć powtórkę z czarnych marszów.