Michał Bilewicz jest kierownikiem Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Uniwersytecie Warszawskim, choć sam z powodzeniem mógłby być tych badań przedmiotem, bo czymże jak nie klasistowskimi uprzedzeniami popisał się w tym komentarzu? Przemysław Czarnek jest wyjątkowym szkodnikiem i postacią pod każdym względem odrażającą, dzień, w którym przestanie mieć jakikolwiek wpływ na polską edukację, będzie jej wielkim świętem, ale akurat to, że sam jest „dzieckiem Goszczanowa”, a jego ojciec był zwykłym kierowcą, nie ma tu nic do rzeczy.
Czytaj więcej
Barbara Engelking: „Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa. Wydaje mi się, że to rozczarowanie odgrywa pewną rolę, że Polacy po prostu zawiedli”.
Reakcja Przemysława Czarnka na wypowiedź Barbary Engelking była skandaliczna, a on sam wielokrotnie dał dowód własnych uprzedzeń i zwykłego chamstwa. Tym bardziej jest mi głupio, że to właśnie on jest tu pretekstem do smutnej refleksji nad klasistowskimi uprzedzeniami Bilewicza i jego kolegi z uczelni, z którym w ten sposób komentował rzekomy kompleks niższości ministra edukacji wobec profesorskich dzieci. A przecież im tylko wypsnęło się to, czego nie wypada powiedzieć o „zwykłych” prowincjuszach, ale uchodzi o prowincjuszu (słusznie) nielubianym.
Reakcja Przemysława Czarnka na wypowiedź Barbary Engelking była skandaliczna, a on sam wielokrotnie dał dowód własnych uprzedzeń i zwykłego chamstwa.
Zabawne, jak blisko tu Bilewiczowi do tych, którzy wyższości Kaczyńskiego nad Tuskiem upatrują w tym, że Kaczyński jest „inteligentem z Żoliborza”, a Tusk „tylko” synem kolejarza. Tymczasem „inteligentowi z Żoliborza” mentalnie jest dzisiaj bliżej do Przemysława Czarnka niż do własnego nieżyjącego brata bliźniaka, bo pochodzenie może start w życie utrudniać lub ułatwiać, ale bynajmniej nie przesądza o miejscu, w którym się człowiek ostatecznie w życiu znajdzie i kim w nim będzie. W każdym razie na pewno nie zawsze. Nie można Czarnka tłumaczyć wyłącznie jego pochodzeniem, bo to trochę zdejmuje z niego samego odpowiedzialność za jego życiowe wybory. A Bilewicza ustawia w jednym rzędzie z autorami serii o „resortowych dzieciach”, którzy też próbują tłumaczyć zbyt duży i złożony fragment rzeczywistości pochodzeniem.