Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że pewne historyczne rocznice wywołują co roku ożywione debaty graniczące z awanturami. Tak jest choćby z rocznicą powstania warszawskiego, każdego 1 sierpnia. Od dawna przekonywałem, że może to akurat jedyny dzień, kiedy powinniśmy się koncentrować na oddawaniu hołdu poległym i fetowaniu tych, co przeżyli, a nie rozdrapywać bolesne, przede wszystkim dla nich, pytania o sens i bezsens tamtego zrywu. Daremnie, choć naturalnie po latach takich powtarzających się bijatyk emocje nieco stygną.
Akurat rocznica powstania w getcie warszawskim nie była dotąd okazją do historycznych obrachunków, w każdym razie nie w tym stopniu, choć relacje polsko-żydowskie, także te z czasów wojny, są przedmiotem permanentnego sporu. Tegoroczna, okrągła (80 lat) stała się jednak taką okazją, mimo że uświetniły ją odwiedziny prezydentów Izraela i Niemiec, ba, uwieńczył ją kompromis z izraelskimi władzami w sprawie wycieczek ich młodzieży do miejsc zagłady w Polsce.
Awantura trwa zresztą nadal. Z powodu kilku medialnych wypowiedzi i z powodu reakcji polskich władz na nie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji prowadzi swoiste dochodzenie, bo rzecz cała zdarzyła się w audycjach TVN. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek grozi „w imieniu oburzonych Polaków” redukcją finansowania Instytutowi Filozofii i Socjologii PAN, gdzie pracuje prof. Barbara Engelking, a to o jej wypowiedzi poszło.
Od razu warto zauważyć, że wypowiedzi Czarnka łatwo zakwalifikować jako skandal. Wyważona i rzadko wpisująca się w politpoprawność Irena Lasota miała skojarzenia z wystąpieniami Władysława Gomułki z roku 1968 („Waga grzechów”, „Plus Minus” na 29–30 kwietnia 2023 r.). Ta sama Lasota tłumaczy, jak bardzo takie reakcje rządowych oficjeli są nierozumiane na Zachodzie. Ja z kolei doskonale rozumiem jej argumenty. Jest jednak kilka „ale”.
Czytaj więcej
Młodzież, którą politycy umyślają sobie wykorzystać w swoich przedsięwzięciach, bywa nieprzewidywalna. W 1946 r. przekonał się o tym Bolesław Bierut.