Irena Lasota: Płynny Bauman

Jeśli komuś się wydaje, że kariery akademickie Kołakowskiego i Baumana byłyby podobne, gdyby mieli podobne poglądy na marksizm i komunizm, to żyje w świecie płynnych iluzji.

Publikacja: 24.03.2023 17:00

Irena Lasota: Płynny Bauman

Foto: Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Dowiedziałam się, z pewnym opóźnieniem, że w ostatnich kilku latach ukazały się po polsku aż trzy biografie Zygmunta Baumana, socjologa, jednego z „twórców koncepcji postmodernizmu – ponowoczesności i płynnej nowoczesności”. Wprawdzie nic z tych terminów, ani z tego, co pisał Bauman, nie rozumiem, ale się tego też nie wstydzę.

Trzy biografie, w sumie 2098 stron, czyli średnio 700 stron na książkę, świadczą o tym, że księgarstwo i czytelnictwo mają się w Polsce doskonale. Bauman zresztą też. Profesor Anna Pawełczyńska w swoich wspomnieniach „Dary losu” (2013) pisze o wielu młodych, twórczych socjologach, „których szanse zostały zniszczone przez komunistycznych przedstawicieli socjologii”. Wśród niszczycieli wymienia wielokrotnie Zygmunta Baumana: „…który kontynuując w postmodernizmie swoje dawne wątki komunistyczne, zdołał uzyskać międzynarodową sławę i wpływ na współczesną socjologię w Polsce”.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Polacy i przaśny kompleks niższości

Baumana zobaczyłam po raz pierwszy w 1962 roku, gdy dostałam się na Wydział Filozofii UW. Filozofia i socjologia były niewielkimi wydziałami, wszyscy mieścili się w tym samym niewielkim budynku, wszyscy się znali i jednym z istotnych podziałów był ten na marksistów i niemarksistów, czy – jak pisze Pawełczyńska – „trwała walka dwóch nurtów – prawdy i nieprawdy”. Było wiadomo, że starzy, przedwojenni profesorowie i ich uczniowie są w porządku (choć dopiero niedawno zmarł śmiercią naturalną przedwojenny spór uczniów profesora Kotarbińskiego i Tatarkiewicza o stosunek do getta ławkowego); a co do młodszych wykładowców, to w rozpolitykowanej atmosferze lat 60. można się było zorientować dosyć szybko, kto jest kim i kto z kim walczy. Po odejściu Stanisława Ossowskiego jego uczeń Stefan Nowak uchodził za najlepszego, najrzetelniejszego i uczciwego socjologa, ale wedle Pawełczyńskiej „ …musiał się opierać atakom konkretnych ludzi. Byli to najczęściej Zygmunt Bauman, Adam Schaff i Jerzy Wiatr”.

Trzy biografie, w sumie 2098 stron, czyli średnio 700 stron na książkę, świadczą o tym, że księgarstwo i czytelnictwo mają się w Polsce doskonale. 

Wedle recenzenta Jarosława Kiliasa wszystkich trzech autorów „łączy sympatia dla Baumana jako osoby, która zachowała integralność moralną i ideową, nie porzucając socjalizmu, choć z czasem rozstała się ze stalinizmem i zniechęciła do »realnego socjalizmu«, jaki funkcjonował w krajach Europy Wschodniej”.

De gustibus… – jeśli chodzi o propagowanie socjalizmu czy komunizmu jako postmodernizmu. Mylą się jednak głęboko, ahistorycznie i – że tak powiem – po baumanowsku zarówno autorzy książek, jak i autor recenzji, pisząc, że „łatwiejszą drogą byłaby dlań konwersja na antykomunizm, potencjalnie otwierająca ścieżkę kariery akademickiej w Stanach Zjednoczonych. Gdyby to nastąpiło, nikt w Polsce najpewniej nie wypominałby Baumanowi jego komunistycznej przeszłości, skoro zapomniano ją nawet Leszkowi Kołakowskiemu”.

Antykomunizm nie był, tak jak i dzisiaj nie jest, ścieżką kariery akademickiej w USA. Jeśli komuś się wydaje, że kariery akademickie Kołakowskiego i Baumana byłyby podobne, gdyby mieli podobne poglądy na marksizm i komunizm, to żyją w świecie płynnych iluzji i radzę im, by poczytali coś poza Baumanem i jego czcicielami. Kołakowski, w odróżnieniu od Baumana, nie był ani modernistą, ani postmodernistą, ale historykiem filozofii. I jego „Główne nurty marksizmu” też są pracą historyczną, trzytomową zresztą, a nie pamfletem politycznym obliczonym na dostanie pracy na amerykańskim uniwersytecie.

Czytaj więcej

Irena Lasota: O czym nie powiedział Biden

Już w 1962 roku było wiadomo, że Kołakowski uczy prawdziwie i porządnie – a Bauman nie. W 1965 roku, wraz z Marią Ossowską i Tadeuszem Kotarbińskim, Kołakowski sporządził opinię, która została wykorzystana przez obronę w procesie Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, a wyrzucenie go z PZPR w 1966 roku było tylko formalnością przywitaną, o ile pamiętam, z uczuciem ulgi przez delikwenta. Bauman zaś odszedł, czy został wyłyżeczkowany, z PZPR dopiero w styczniu 1968 roku, i znowu należy zajrzeć do historii: jeśli by Baumanowi tak strasznie przeszkadzał antysemityzm, to odszedłby z tej partii już w czerwcu 1967 roku, po rozpoczęciu przez Gomułkę kampanii antysemickiej pod hasłem, że Żydzi w Polsce stanowią „piątą kolumnę”. Jako uczestnik Marca ’68 mogę zaświadczyć, że Leszek Kołakowski był jak najbardziej moim „inspiratorem”, podczas gdy Bauman był z mojego punktu widzenia niewinną ofiarą rozgrywek partyjnych. Ale o Baumanie i Marcu – następnym razem.

Dowiedziałam się, z pewnym opóźnieniem, że w ostatnich kilku latach ukazały się po polsku aż trzy biografie Zygmunta Baumana, socjologa, jednego z „twórców koncepcji postmodernizmu – ponowoczesności i płynnej nowoczesności”. Wprawdzie nic z tych terminów, ani z tego, co pisał Bauman, nie rozumiem, ale się tego też nie wstydzę.

Trzy biografie, w sumie 2098 stron, czyli średnio 700 stron na książkę, świadczą o tym, że księgarstwo i czytelnictwo mają się w Polsce doskonale. Bauman zresztą też. Profesor Anna Pawełczyńska w swoich wspomnieniach „Dary losu” (2013) pisze o wielu młodych, twórczych socjologach, „których szanse zostały zniszczone przez komunistycznych przedstawicieli socjologii”. Wśród niszczycieli wymienia wielokrotnie Zygmunta Baumana: „…który kontynuując w postmodernizmie swoje dawne wątki komunistyczne, zdołał uzyskać międzynarodową sławę i wpływ na współczesną socjologię w Polsce”.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni