Robert Mazurek: Mistyka kolonoskopii

To było dobrych parę lat temu na posiedzeniu rady wielkiego miasta. Bardzo postępowa radna zaproponowała, by w ramach odchodzenia od mięsa wprowadzić w stołówkach szkolnych dzień wegetariański. „Świetny pomysł, proponuję piątek” – rzucił miejscowy prawicowy zakapior. Nie było tematu.

Publikacja: 24.02.2023 17:00

Robert Mazurek: Mistyka kolonoskopii

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Dieta, zwłaszcza w Warszawie, to dziś polityczny temat. Mógłbym oczywiście napisać coś o tym, że nowym kolorem marksistów jest zielony, i trzeba być daltonistą, by tego nie dostrzec. Mógłbym dorzucić, że sztandar się zmienił, a zamordyzm marksistom pozostał, lecz za powtarzanie tego do znudzenia zabrali się politycy i „Wiadomości”, co na jedno wychodzi, więc ja wysiadam. Ja nie o tym, ja o świętach.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Wyrafinowane morawskie tortury

Tłusty Czwartek stał się naszym najważniejszym świętem narodowym, powiedzmy to sobie szczerze. Wydrzeć go sobie nie damy, celebrujemy go przez tydzień, pisząc o kaloriach, cenach i celebrytach. Wreszcie i sami świętujemy, objadając się do nieprzytomności w pracy, domu i gdzie się da. Nareszcie święto skrojone dla ludzi – nikt sobie treścią głowy nie zaprząta, za to przyjemność wielka. I czy tak nie powinny wyglądać wszystkie nasze święta narodowe, te od konstytucji i niepodległości? Gdyby się dało je jakoś kulinarnie podbudować, to i radość z obchodów by się drastycznie zwiększyła i uczestnictwo. W maju, gdy ciepło, to może coś lżejszego, choćby Serniczek i Konstytucja? Ależ to by się jadło! Listopad to pora posępna, pożywić się przed zimą trzeba, a że gęsina za droga, to może Niepodległa Golonka? Ale się nie upieram, mogą być inne specjały, tylko pamiętajcie, że pierwszy ten pomysł rzuciłem.

Ale to dopiero początek, mamy wszak legion artystów do świętowania, choćby Mickiewicz i reszta wieszczów. 

Swoją drogą można to przerzucić i na inne obchody. Szkoci narzucili całemu Zjednoczonemu Królestwu urodziny Roberta Burnsa, takiego szkockiego Mickiewicza, i teraz każdy Brytol 25 stycznia pałaszuje tamtejszą wersję kaszanki, może być wegańska, byle była. W zasadzie nie musimy zmieniać daty, to w końcu urodziny wielkiego Lutosławskiego, możemy jeść naszą kaszankę, żaden tam haggis na jego cześć. Ale to dopiero początek, mamy wszak legion artystów do świętowania, choćby Mickiewicz i reszta wieszczów. Idziemy dalej: flaczki na urodziny Maryśki Konopnickiej, leniwe dla Chopina (tylko dwa koncerty skomponował), bigos Czesława Niemena. Zresztą, co ja będę podpowiadał, to trzeba zadekretować, zorganizować, minister Gliński wreszcie będzie miał jakiś sukces z propagowaniem kultury. Choćby i niechcący.

Wróćmy jednak do naszego Tłustego Czwartku. Osiem dni później mamy Środą Popielcową i pewien problem. Wstydliwa sprawa, przecież od razu zalatuje kruchtą, ani się najeść, ani rozerwać, bo sypanie łba popiołem bawić może wyłącznie piromanów. Nic dziwnego, że raczej spychamy to, przemilczamy jak kolonoskopię, wizytę u dentysty, wywiadówkę u tego tumana syna i podobne niedogodności. Ale dlaczego tak się dzieje, przecież nie o niechęć do wyrzeczeń tu chodzi? Wszak nie ma takiego cierpienia, takiej tortury, której by sobie współczesny człowiek nie zadał, jeśli tylko najdzie go ochota. Zrobi wszystko, maraton, co ja mówię, ultratriatlon popełni, Tatry i Beskidy boso przebiegnie, rowerem do Gdyni i wpław do Szwecji. Wszystko na czczo i zimą. Powody mogą być przeróżne, a to dla zdrowotności, a to dla mody, a to dla zdjęć na instagrama i fejmu powszechnego, dla czegokolwiek, ale przecież nie dla Środy Popielcowej!

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Sonet z punktu skupu

Tu można by oczywiście polecieć starym tekstem kaznodziejów, że człowiek współczesny ciałem jest tylko zainteresowany, nie duchem, co przecież nie jest prawdą. Duchem, zwłaszcza swoim, bardzośmy zainteresowani. No, może nie wszyscy, ale przodująca klasa narodu owszem, poczytajcie, co robią celebrytki, influencerki, tiktokerki i instagramerki. Każda miała już depresję, oczywiście żadną poważną, bo to naprawdę okropna choroba i nic przyjemnego, ale taką bezobjawową, samemu zdiagnozowaną. Każda niczym Bali zimą, zażywała psychoterapii, a teraz korzysta z usług coacha. Taki coach znakomicie oczyszcza ciało, umysł i portfel. Leczy wszystkie choroby z wyjątkiem głupoty, w końcu z czegoś musi żyć. Zaiste, Popielec jest passé, teraz tylko topinambur z arcykapłanką. Czego i państwu życzę.

Dieta, zwłaszcza w Warszawie, to dziś polityczny temat. Mógłbym oczywiście napisać coś o tym, że nowym kolorem marksistów jest zielony, i trzeba być daltonistą, by tego nie dostrzec. Mógłbym dorzucić, że sztandar się zmienił, a zamordyzm marksistom pozostał, lecz za powtarzanie tego do znudzenia zabrali się politycy i „Wiadomości”, co na jedno wychodzi, więc ja wysiadam. Ja nie o tym, ja o świętach.

Tłusty Czwartek stał się naszym najważniejszym świętem narodowym, powiedzmy to sobie szczerze. Wydrzeć go sobie nie damy, celebrujemy go przez tydzień, pisząc o kaloriach, cenach i celebrytach. Wreszcie i sami świętujemy, objadając się do nieprzytomności w pracy, domu i gdzie się da. Nareszcie święto skrojone dla ludzi – nikt sobie treścią głowy nie zaprząta, za to przyjemność wielka. I czy tak nie powinny wyglądać wszystkie nasze święta narodowe, te od konstytucji i niepodległości? Gdyby się dało je jakoś kulinarnie podbudować, to i radość z obchodów by się drastycznie zwiększyła i uczestnictwo. W maju, gdy ciepło, to może coś lżejszego, choćby Serniczek i Konstytucja? Ależ to by się jadło! Listopad to pora posępna, pożywić się przed zimą trzeba, a że gęsina za droga, to może Niepodległa Golonka? Ale się nie upieram, mogą być inne specjały, tylko pamiętajcie, że pierwszy ten pomysł rzuciłem.

Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich