Pogrzebowy boom w Rosji. Napędzają go covid, wojna i nałogi

Trumny w wojskowym kamuflażu, wieńce z literą „Z”, kolumbaria w militarnym stylu i inwestycje w nowe krematoria – rosyjski przemysł pogrzebowy dostosowuje się do realiów czasu wojny. Za sprawą polityki Kremla nie brakuje klientów, a branża kwitnie.

Publikacja: 24.02.2023 10:00

Zeszłoroczna edycja moskiewskich targów „Nekropol” cieszyła się rekordowym zainteresowaniem. Nic dzi

Zeszłoroczna edycja moskiewskich targów „Nekropol” cieszyła się rekordowym zainteresowaniem. Nic dziwnego. Pogrzebowy boom nakręcił najpierw covid, a potem wojna

Foto: Komsomolskaya Pravda / Russian Look / Forum

Maszyna do szybkiego grawerowania napisów na płytach nagrobnych, najnowsze modele urn czy pokaz najmodniejszych trendów w modzie żałobnej – czekały na uczestników zorganizowanych pod koniec zeszłego roku targów „Nekropol 2022”.

W ogromnej hali wystawowej nieopodal rzeki Moskwy pojawili się przedstawiciele zakładów pogrzebowych z całej Rosji. Wśród proponowanych przez nich produktów znalazły się np. gustowne krzesła stylizowane na trumny, eleganckie krzyże nagrobne oraz bogate kolekcje wiązanek. By umilić czas odwiedzającym, organizatorzy imprezy zaplanowali pokazy malowania i ubierania manekinów imitujących ciała zmarłych. Chętni brali udział w zawodach, kto zrobi to lepiej i szybciej. Uczestnicy targów mogli także sfotografować się w pluszowej trumnie, zrelaksować przy koncercie muzyki żałobnej albo posłuchać prelekcji dotyczących przygotowań do pogrzebu.

Choć targi „Nekropol” odbywają się już od 30 lat, to jak donoszą niezależne media, zeszłoroczna edycja cieszyła się rekordowym zainteresowaniem. I nic w tym dziwnego. Ostatnie kilka lat spowodowało, że rosyjska branża pogrzebowa przeżywa rozkwit, a Rosjanie obcują ze śmiercią zdecydowanie częściej niż kiedyś.

Czytaj więcej

Jak księgowa Putina stabilizuje rosyjską gospodarkę

Pandemiczny wzrost popytu

W ciągu dwóch ostatnich lat tylko z powodu covidu zmarło w Rosji 395 tys. osób – wylicza Uniwersytet Johnsa Hopkinsa. Tym samym kraj ma jeden z najwyższych na świecie współczynników śmiertelności związanych z pandemią. Niektóre źródła mówią jednak nawet o niemal 700 tys. zgonów. Na tę sytuację wpłynęło kilka czynników, ale jednym z najważniejszych jest długie bagatelizowane przez Kreml problemu. Przez większą część 2020 r. władze zapewniały obywateli, że nie ma się czym przejmować. Rządowe media donosiły, że wirus zagraża Azji i odległym Stanom Zjednoczonym, ale nie Rosji. Ponadto Moskwa, stale zaniżając prawdziwą liczbę ofiar, doprowadziła do tego, że Rosjanie lekceważąco podchodzili do pandemii i nie stosowali się do późniejszych zaleceń i lockdownów.

Było to także paliwem dla silnych w kraju ruchów antyszczepionkowych. W efekcie, choć Kreml ogłosił, że Rosjanie jako pierwsi opracowali szczepionkę przeciw covidowi, to pod koniec 2021 r. zaszczepionych było nią zaledwie 35 proc. mieszkańców kraju. Na wzrost liczby zakażeń, a co za tym idzie także zgonów, wpływ miała niejednoznaczna postawa hierarchów rosyjskiej cerkwi prawosławnej. Mimo poleceń jej zwierzchnika Cyryla I nie wszystkie świątynie zamknęły drzwi dla wiernych. Niektórzy duchowni przekonywali, że covid nie ma do nich wstępu, a więc udział w nabożeństwach jest bezpieczny. Do tego trzeba dodać niedofinansowaną od lat publiczną służbę zdrowia, która nie sprostała kolejnym rekordom zakażeń w całym kraju. Wiele szpitali i przychodni zostało dosłownie sparaliżowanych z powodu niekończącego się napływu chorych. Z tych wszystkich powodów w czasie dwóch lat pandemii Rosja odnotowała tempo wzrostu śmiertelności niewidziane od 1947 r., kiedy to w ZSRR szalał głód spowodowany gigantyczną suszą. W ujęciu rocznym w czasie pandemii wzrost umieralności wyniósł ponad 25 proc. Tylko w 2021 r. w kraju zmarło łącznie niemal 2,5 mln ludzi. Dla biznesu pogrzebowego zaczęły się trwające do dzisiaj czasy prosperity.

Jak wynika z danych Instytutu Gajdara w 2021 r., gdy inne branże doznawały recesji, sektor usług pogrzebowych wzrósł niemal o 4 proc. Według wyliczeń „Kommiersanta” w tym czasie cała branża oficjalnie zarobiła ponad 80 mld rubli. Jednakże, jak podkreślają dziennikarze, gdy dodać do tego dochód z „szarej strefy”, ta kwota mogła wynieść nawet do 300 mld.

– Wzrost popytu nastąpił z powodu pandemii Covid-19. Rynek znacznie się powiększył i pojawiło się na nim wiele nowych firm. Teraz sytuacja jest stabilna, nie ma kryzysu – mówi „Plusowi Minusowi” właściciel jednego z zakładów pogrzebowych w Moskwie.

Taniej jest skremować

Według ustaleń „Moscow Time” na wysokiej śmiertelności obywateli postanowili zarobić biznesmeni, którzy zaczęli inwestować w nowe krematoria. Ta forma pochówku zyskała wówczas na popularności z dwóch powodów. Po pierwsze, w czasie pandemii kremowanie ciał uchodziło za bezpieczniejsze. Po drugie, Rosjanie, szczególnie z większych miast, wybierali dla swoich bliskich kremowanie, ponieważ w ten sposób mogli uniknąć łapówek, które często trzeba wręczać, by pochować kogoś na cmentarzu. W rosyjskiej nomenklaturze są one eufemistycznie nazywane „kosztami dodatkowymi”.

Jeszcze w 2018 r. dziennikarz niezależnego portalu Meduza Iwan Gołunow przeprowadził śledztwo, które pokazało, jak rynek pogrzebowy przez lata był podzielony między mafię i urzędników państwowych. Jak pisał Gołunow, z powodu łapówek koszty pogrzebu potrafiły się zdecydowanie różnić w miastach, które np. oddziela zaledwie rzeka. I tak o ile w Wołgogradzie trzeba było zapłacić nawet 80 tys. rubli, o tyle w pobliskim Wołżsku tylko 23 tys. Według ustaleń dziennikarza w „dodatkowych opłatach” ukryte są wydatki, które zakłady ponoszą, by jako pierwsze pozyskać informacje o tym, kto zmarł, i móc zaoferować rodzinie swoje usługi przed konkurencją. W efekcie, jak donosi „Moscow Time”, o ile średni koszt pogrzebu wynosi ok. 40 tys. rubli, o tyle należy do tego doliczyć nawet 100 tys. na łapówki. Dla porównania średni koszt kremacji to ok. 20 tys. rubli.

– W 2020 r. w listopadowym szczycie pandemii kremowaliśmy niemal 1,3 tys. ciał miesięcznie. W sierpniu 2021 r. był to tysiąc. W normalnym okresie kremujemy z reguły od 500 do 700 zmarłych. Najczęściej z naszych usług korzystają rodziny, które chcą pochować bliskich w urnie, bo na cmentarzu nie zmieści się już kolejna trumna – tłumaczy „Plusowi Minusowi” właściciel krematorium na wschodzie Rosji. 

Trumna obrońcy

Dalszy szybki rozwój branży pogrzebowej Kreml zagwarantował, najeżdżając Ukrainę. We wrześniu zeszłego roku rosyjskie ministerstwo obrony twierdziło, że w walkach zginęło zaledwie niecałe 6 tys. żołnierzy. Później Kreml nie podawał już żadnych informacji na ten temat.

Te dane są zdecydowane zaniżone. Strona ukraińska szacuje, że od lutego 2022 r. na wojnie zginęło ok. 137 tys. obywateli Rosji. „New York Times”, powołując się na źródło w amerykańskim rządzie, pisze nawet o 200 tys. Jeśli wziąć pod uwagę, że Kreml zmobilizował dodatkowe 300 tys. żołnierzy, z których wielu najpewniej zginie w Ukrainie, nie należy się dziwić, że biznes pogrzebowy poszedł z duchem czasu i zaczął dostosowywać swoją ofertę dla rodzin poległych.

Na części cmentarzy zaczęły powstawać specjalne strefy wyznaczone tylko dla wojskowych. Krematorium w Nowosybirsku planuje otworzyć wojskowe kolumbarium z miejscem na 500 urn, które będzie przeznaczone wyłącznie dla żołnierzy. Jak pisze rosyjski portal śledczy Insider, wszystko ma być tam w stylu militarnym, a tuż obok ma nawet stanąć armata.

Dziennikarze dodają, że choć w sprzedaży w całej Rosji pojawiły się wiązanki w kształcie łacińskich liter „Z” i „V”, to nie cieszą się one dużą popularnością. Producenci zaoferowali też trumny w barwach rosyjskiego kamuflażu wojskowego. Ten model nazywa się „Obrońca”. Z kolei w Moskwie miejski dom pogrzebowy oferuje nie tylko trumny w moro, ale również takie przeznaczone dla żołnierzy podlegających ministerstwu spraw wewnętrznych. Na białym wieku widnieje złote godło resortu. Zakład oferuje również ekskluzywny model o nazwie „Patriota”. Za czarną drewnianą trumnę z mosiężnymi okuciami i ogromnym wyszywanym godłem Federacji Rosyjskiej na wewnętrznej otwieranej stronie wieka trzeba zapłacić równowartość niemal 40 tys. zł. Na ironię zakrawa fakt, że „Patrioci” są produkowani we Włoszech i w Ukrainie.

Domy pogrzebowe oferują również bogaty wybór patriotycznych wieńców i wiązanek, począwszy od tych w kształcie czerwonej gwiazdy po wyglądające jak tarcze w kolorach rosyjskiej flagi. Dostępnych jest wiele wzorów z motywem wstążki gieorgijewskiej będącej jednym z symboli rosyjskiego militaryzmu.

Większość ciał rosyjskich żołnierzy zabitych w walkach w Ukrainie trafia do Rostowa nad Donem, który stał się de facto jedną wielką kostnicą i pośmiertnym hubem. To stąd ciała są wysyłane do rodzin w całej Rosji. Ponieważ ich napływ jest tak duży, a na wielu cmentarzach, szczególnie w większych miastach, zaczyna brakować miejsca, wojsko i bliscy zmarłych coraz częściej decydują się na kremację – podobnie jak wspomniane wyżej rodziny „cywilnych” zmarłych. W kraju są jednak tylko 33 zakłady świadczące takie usługi. Jak zauważa Insider, to zdecydowanie za mało, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu. Dlatego też, jak mówi dziennikarzom przedsiębiorca z branży pogrzebowej Dmitrij Jewsikow, coraz więcej inwestorów jest zainteresowanych budową nowych krematoriów. Dwa już powstają w Rostowie oraz w Anapie. „Taki zakład można zbudować w osiem-dziesięć miesięcy. To dobra inwestycja, bo zwraca się już w przeciągu trzech lat” – tłumaczy mężczyzna.

– W naszym zakładzie średnio kremujemy ciała żołnierzy od jednego do trzech razy w tygodniu. W miesiącu to ok. dziesięć kremacji. Najczęściej urny są standardowe. Jedyne, co odróżnia je od innych, to to, że jest na nich kładziona rosyjska flaga. W pogrzebie uczestniczy też asysta wojskowa – tłumaczy właściciel krematorium na wschodzie Rosji.

Gdy zepsuje się piec

Złote czasy dla biznesu pogrzebowego powodują, że pracą w branży interesuje się coraz więcej Rosjan. „W 2022 roku zorganizowałem kilka kursów dla początkujących. Brały w nich udział średnio trzy-cztery osoby. Obecnie to nawet 18-25 osób. Wiele z nich to byłe fryzjerki, kosmetyczki i makijażystki” – opowiada Insiderowi Jewsikow. Usługi takich ludzi jak on są ostatnio w cenie z dwóch powodów. Zwłoki żołnierzy przybywają często w złym stanie, a to wymaga umiejętnego zajęcia się ciałem. Ponadto Rosjanie wzorem Amerykanów coraz chętniej kupują trumny z jedną częścią wieka otwieraną tak, by w trakcie ceremonii widać było twarz zmarłego.

Na pogrzebową hossę wskazuje również rosnąca liczba świeżych grobów, w których chowani są polegli najemnicy z Grupy Wagnera. W grudniu 2022 r. dziennikarze portalu 98.ru ustalili, że na cmentarzu w mieście Goriaczij Klucz zabrakło już miejsca na kolejne mogiły wagnerowców. Z tego powodu kolejnych poległych zaczęto chować w oddalonej o 18 kilometrów miejscowości Bakinskaja. Lokalni aktywiści odkryli tam 48 nowych grobów. Miesiąc później „New York Times”, bazując na zdjęciach satelitarnych, ustalił, że nekropolia znacznie się powiększyła. Na fotografiach widać już ponad 170 nowych mogił.

Branża pogrzebowa okazała się też względnie odporna na zachodnie sankcje, choć początkowo pojawiły się problemy. Krótko po wybuchu wojny czescy producenci części do krematoriów zerwali współpracę z Rosjanami. Z tego powodu w listopadzie zeszłego roku zakład w Woroneżu musiał zawiesić pracę, gdy zepsuł się piec. Przełożono też plany budowy krematorium w Permie.

– W piecach zaczęło brakować zapasowych części. Teraz sytuacja się poprawiła. Rosja zaczęła bliżej współpracować z chińskimi wytwórcami. Kraj zaczął też produkować swoje własne piece – zauważa właściciel domu pogrzebowego w Moskwie. Ową produkcją zajmują się m.in. zakłady w Murmańsku oraz Niżnym Tagile. I choć piece są często gorszej jakości niż importowane, to na razie z ich pomocą udało się wypełnić lukę po tych zachodnich. Podobnie sytuacja wygląda ze specjalistycznymi kosmetykami wykorzystywanymi do pośmiertnego makijażu. Jeszcze rok temu kupowano je w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Obecnie wiele zakładów wykorzystuje zwykłe kosmetyki kupowane w drogeriach. Z powodu sankcji wystąpiły również niedobory kamiennych płyt. Do momentu wybuchu wojny często były one kupowane w Ukrainie. Uważano je za dobre jakościowo, a przy tym dość tanie. Obecnie, jak pisze Insider, niektóre zakłady pogrzebowe dzięki znajomościom wciąż są w stanie je pozyskać. Produkcja płyt ruszyła już jednak w Karelii na północy Rosji.

Czytaj więcej

Czy rosyjskie matki obalą reżim Putina?

Dziecko? Może później

Dobre czasy dla grabarzy niechybnie zwiastują problemy dla demografii kraju, a ta przez lata była oczkiem w głowie Władimira Putina, który oznak siły i pozycji państwa upatruje m.in. w liczbie jego obywateli. W 2021 r. rosyjski prezydent deklarował, że „ochrona ludności Rosji to narodowy priorytet”. Mówił również, że chce, by od 2030 r. populacja Rosji zaczęła rosnąć.

Poza krótkimi epizodami liczba Rosjan od 2000 r. stale się kurczy. Na początku XXI wieku wynosiła ok. 146 mln. Obecnie jest bliższa 144 mln. – Ten okres można podzielić na dwa dziesięcioletnie okresy. Do 2009 r. liczba ludności spadała. Potem przez następne dziesięć lat zaczęła rosnąć, a od 2019 r. znów się zmniejsza. W latach 2016–2017 wskaźnik dzietności osiągnął poziom prawie 1,8 na kobietę, ale było to wciąż za mało, aby doprowadzić do znacznego wzrostu populacji, ponieważ poziom zastępowalności pokoleń wynosi 2,1 – tłumaczy „Plusowi Minusowi” demograf Igor Jefremow.

Na zwiększoną dzietność znaczący wpływ miały programy społeczne, które uruchomił Władimir Putin. „Rosja stała się jednym z najbardziej zachęcających do dzietności krajów na świecie” – mówił w telewizyjnej stacji France 24 francuski demograf Laurent Chalard. Z polecenia prezydenta władze wprowadziły m.in. znaczące bonusy finansowe dla dużych rodzin, pomoc dla rodziców oraz ulgi podatkowe. To wszystko okraszono państwowymi kampaniami propagującymi macierzyństwo. Równolegle Kreml postanowił szerzej otworzyć granicę dla migrantów, głównie z Azji Centralnej, oraz zaczął na masową skalę rozdawać rosyjskie paszporty mieszkańcom sąsiednich państw.

Te starania i plany w dużej mierze zaprzepaściło wspomniane już podejście Kremla do zagrożenia związanego z pandemią. Z powodu covidu i rekordowej śmiertelności Rosja odnotowała znaczy spadek populacji. Ledwo kraj zaczął się podnosić po tym kryzysie, a Putin wydał rozkaz inwazji na Ukrainę.

– Działania w Ukrainie z pewnością wpłyną na demografię Rosji. Sam wybuch walk w lutym 2022 r. nie miał większego wpływu na dzietność. Jednak mobilizacja ogłoszona dziewięć miesięcy później miała już znaczy wpływ na plany reprodukcyjne Rosjan. Duża liczba rodzin zdecydowała się przełożyć decyzję o poczęciu dziecka z obawy przed zmobilizowaniem potencjalnych ojców. Jeśli walki będą trwały dłużej, np. kilka lat, to szkody dla płodności będą nieodwracalne – podkreśla Jefremow.

Jeśli chodzi o straty na froncie, według niego na razie nie ma wiarygodnych danych. – Statystyki dotyczące zgonów według płci i wieku są w Rosji publikowane raz do roku, ale istnieje obawa, że tym razem tak się nie stanie – mówi.

Na tym nie koniec. Z powodu wojny z kraju wyjechał nawet milion osób, w większości w wieku rozrodczym. Im dłużej trwa konflikt, tym większe jest prawdopodobieństwo, że zostaną za granicą na stałe. Do tego dochodzi kryzys ekonomiczny wywołany sankcjami. Niepewność bytowa również skłania do odłożenia na później decyzji o rodzicielstwie.

Jak nie wojna, to wódka i grypa

Obecnie średnia długość życia wynosi w Rosji ok. 73 lat i powoli wzrasta, ale istnieje wiele czynników, poza wojną, które skracają życie przeciętnemu Rosjaninowi.

– W trakcie pandemii Covid-19 spadła konsumpcja wódki, ale obecnie znów rośnie. Mocny alkohol odpowiada za 200 tys. zgonów rocznie. Podobnie sytuacja wygląda z paleniem, które wciąż zabija 250 tys. ludzi rocznie. Ostatni sezon grypowy doprowadził do 10–20 tys. zgonów – wylicza w rozmowie z „Plusem Minusem” demograf Aleksiej Raksza.

Zdaniem ekspertów demograficzna przyszłość Rosji nie maluje się w różowych barwach. Prognozują, że w najbliższych latach populacja będzie się cały czas kurczyć. Tylko w przyszłym roku liczba urodzeń może spaść nawet o 15 proc., czyli o około 1 mln. Jeśli Władimir Putin nie zapomni o imperialnych podbojach i nie zajmie się tym problemem, to na kartach historii Rosji zapisze się dosłownie jako grabarz narodu.

Maszyna do szybkiego grawerowania napisów na płytach nagrobnych, najnowsze modele urn czy pokaz najmodniejszych trendów w modzie żałobnej – czekały na uczestników zorganizowanych pod koniec zeszłego roku targów „Nekropol 2022”.

W ogromnej hali wystawowej nieopodal rzeki Moskwy pojawili się przedstawiciele zakładów pogrzebowych z całej Rosji. Wśród proponowanych przez nich produktów znalazły się np. gustowne krzesła stylizowane na trumny, eleganckie krzyże nagrobne oraz bogate kolekcje wiązanek. By umilić czas odwiedzającym, organizatorzy imprezy zaplanowali pokazy malowania i ubierania manekinów imitujących ciała zmarłych. Chętni brali udział w zawodach, kto zrobi to lepiej i szybciej. Uczestnicy targów mogli także sfotografować się w pluszowej trumnie, zrelaksować przy koncercie muzyki żałobnej albo posłuchać prelekcji dotyczących przygotowań do pogrzebu.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi