Czy dziś da się okupować 50-milionowy kraj? Trudno to sobie wyobrazić. W najlepszym razie można planować, że znajdzie się kolaboracyjny partner, który będzie współpracował przy stopniowej wasalizacji. Zapewne taki był polityczny cel Putina w lutym 2022 r., kiedy podjął militarny rajd z północy na Kijów. Chodziło o szybkie zajęcie stolicy, eliminację legalnych władz (zapewne w jakimś stopniu liczono na ucieczkę niedoświadczonego Zełenskiego i jego ekipy) i zainstalowanie tam jakiegoś prorosyjskiego rządu. Możliwym scenariuszem było pewnie też przywrócenie w roli prezydenta „nielegalnie” odsuniętego Janukowycza, wsparte jakimś „referendum” pod lufami sołdatów.
Czytaj więcej
Co to za kraj, gdzie za najcięższe przestępstwa nie grozi już sprawiedliwa kara, a otrzymuje się karabin do ręki?
Nie udało się. Ta koncepcja poniosła klęskę. W zamian mamy trwającą już prawie rok wojnę, której polityczna stawka jest jasna – przetrwanie niepodległego państwa ukraińskiego, a przyszłość nieodgadniona. Wszystko zależy bowiem od planów Kremla i determinacji Kijowa. Te zaś są obarczone tyloma zmiennymi, że w grę może wchodzić wiele różnych scenariuszy. Pewne jest jedno. Rosja, kontynuując ten absurdalny konflikt, doprowadziła do trwałej izolacji od Zachodu i powrotu spolaryzowanego świata z czasów żelaznej kurtyny (choć z innymi liniami podziału). Jeśli ma przetrwać, musi budować nowe sojusze. Wydaje się to niewykonalne, ale tylko pozornie.
Nowa polaryzacja otwiera przed Kremlem wiele kierunków. Mówiąc najogólniej, tę sferę geopolityki, którą cechuje antyamerykańskość. W tym sensie to gra globalna. Kiedy piszę ten tekst, światowe agencje donoszą, że putinowski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow odbywa dyplomatyczne tournée po Afryce. To nic innego jak element budowy tej nowej geopolitycznej układanki. Ławrow szuka sojuszników, głównie w lokalnych dyktaturach. I pewnie ich znajdzie.
Jednak nie Afryka jest kluczem do nowej polaryzacji. Istotna jest Azja. Gigantyczny tygiel cywilizacyjny eksplodujący od dekad witalnością, nieznaną dotąd światu poza sferą euroatlantycką. Kluczową rolę grają tu bez wątpienia sojusznicze (acz na własnych zasadach) Chiny. Ale nie tylko one. Jest Korea Północna, Laos, Kambodża, Myanmar czy Wietnam, kraje nie zawsze kontrolowane przez Pekin, ale z takich czy innych względów wychodzące poza nawias demokratycznego świata. Wystarczy zajrzeć do statystyk, by zobaczyć, jaki to potencjał. Jaki zasób gospodarczy i demokratyczny.