Bogusław Chrabota: Nowa polaryzacja staje się faktem

Wojna, którą Putin rozpętał, obudziła ukraiński naród. Dała mu mit założycielski, poczucie patriotyzmu i tożsamość. Ale jeszcze ważniejsze jest definitywne wpisanie Ukrainy w sferę Zachodu.

Publikacja: 10.02.2023 17:00

Bogusław Chrabota: Nowa polaryzacja staje się faktem

Foto: AFP

Czy dziś da się okupować 50-milionowy kraj? Trudno to sobie wyobrazić. W najlepszym razie można planować, że znajdzie się kolaboracyjny partner, który będzie współpracował przy stopniowej wasalizacji. Zapewne taki był polityczny cel Putina w lutym 2022 r., kiedy podjął militarny rajd z północy na Kijów. Chodziło o szybkie zajęcie stolicy, eliminację legalnych władz (zapewne w jakimś stopniu liczono na ucieczkę niedoświadczonego Zełenskiego i jego ekipy) i zainstalowanie tam jakiegoś prorosyjskiego rządu. Możliwym scenariuszem było pewnie też przywrócenie w roli prezydenta „nielegalnie” odsuniętego Janukowycza, wsparte jakimś „referendum” pod lufami sołdatów.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Grupa Wagnera czyli psy wojny

Nie udało się. Ta koncepcja poniosła klęskę. W zamian mamy trwającą już prawie rok wojnę, której polityczna stawka jest jasna – przetrwanie niepodległego państwa ukraińskiego, a przyszłość nieodgadniona. Wszystko zależy bowiem od planów Kremla i determinacji Kijowa. Te zaś są obarczone tyloma zmiennymi, że w grę może wchodzić wiele różnych scenariuszy. Pewne jest jedno. Rosja, kontynuując ten absurdalny konflikt, doprowadziła do trwałej izolacji od Zachodu i powrotu spolaryzowanego świata z czasów żelaznej kurtyny (choć z innymi liniami podziału). Jeśli ma przetrwać, musi budować nowe sojusze. Wydaje się to niewykonalne, ale tylko pozornie.

Nowa polaryzacja otwiera przed Kremlem wiele kierunków. Mówiąc najogólniej, tę sferę geopolityki, którą cechuje antyamerykańskość. W tym sensie to gra globalna. Kiedy piszę ten tekst, światowe agencje donoszą, że putinowski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow odbywa dyplomatyczne tournée po Afryce. To nic innego jak element budowy tej nowej geopolitycznej układanki. Ławrow szuka sojuszników, głównie w lokalnych dyktaturach. I pewnie ich znajdzie.

Jednak nie Afryka jest kluczem do nowej polaryzacji. Istotna jest Azja. Gigantyczny tygiel cywilizacyjny eksplodujący od dekad witalnością, nieznaną dotąd światu poza sferą euroatlantycką. Kluczową rolę grają tu bez wątpienia sojusznicze (acz na własnych zasadach) Chiny. Ale nie tylko one. Jest Korea Północna, Laos, Kambodża, Myanmar czy Wietnam, kraje nie zawsze kontrolowane przez Pekin, ale z takich czy innych względów wychodzące poza nawias demokratycznego świata. Wystarczy zajrzeć do statystyk, by zobaczyć, jaki to potencjał. Jaki zasób gospodarczy i demokratyczny.

Nowa polaryzacja otwiera przed Kremlem wiele kierunków. Mówiąc najogólniej, tę sferę geopolityki, którą cechuje antyamerykańskość. W tym sensie to gra globalna. 

Czy Rosja odnajdzie w nim swe miejsce? Czy stanie obok Chin na czele tej strefy? Taki jest chyba plan Putina, bo powrót na europejskie salony ma na zawsze zamknięty.

Wracając na bliskie podwórko: nie da się okupować 50-milionowego kraju. W przypadku Ukrainy taka okupacja oznaczała konieczność powtórzenia represji na miarę Buczy i Iziumu w skali całego kraju. Po roku wojny byłoby to zresztą nieuniknione. Skala demoralizacji armii rosyjskiej, przestępczej organizacji Wagnera czy bandytów od Kadyrowa jest tak wielka, iż trudno sobie wyobrazić, że nagle poddadzą się wojskowej dyscyplinie. Wątpliwe jest też, czy Rosja ma dziś takie zasoby, by przejąć w reżimie militarnym kontrolę nad tak wielkim obszarem, jak połaci środkowej czy zachodniej Ukrainy. W związku z tym nie wierzę, że Putin ma na celu coś więcej niż zajęcie całego terytorium obwodów ługańskiego i donieckiego oraz utrzymanie lewego brzegu Dniepru do linii Zaporoża. Zapewne to jest kluczowy plan strategii Kremla i o to idzie gra w już podjętej czy planowanej ofensywie.

Rzecz jasna wszystkie nasze dobre myśli są po stronie Ukrainy, jednak realizm podpowiada, że Rosja swój cel minimum może osiągnąć. Co wtedy? Co dalej? Zapewne będzie chciała zamrozić konflikt (ma w tym doświadczenia z Mołdawii, Gruzji i Donbasu po 2014 roku) i czekać na jakąś nową odsłonę. Co może nią być? Choćby zmiana koniunktury politycznej w Ukrainie. Po jakimś potencjalnym zawieszeniu broni w Kijowie bez wątpienia zaczną się rozliczenia. Putin może wierzyć, że stan kraju będzie tak zły, że do głosu dojdzie – jak wiele razy w przeszłości – jakaś frakcja promoskiewska (czyli potencjalny kolaborant) lub pojawią się w pokiereszowanym kraju tak głębokie pęknięcia, że Ukraina stanie przed perspektywą podziału.

Tyle że w tych akurat kalkulacjach Putin może się srogo przeliczyć. Całkiem możliwe (dla wielu ekspertów pewne), że wojna, którą rozpętał, obudziła naród. Dała mu mit założycielski, wspólną martyrologię i eschatologię, nowe poczucie patriotyzmu i tożsamość, której dotąd nie było. To kwestie ważne. Ale jeszcze ważniejsze jest wymuszone przez wojnę definitywne wpisanie Ukrainy w sferę Zachodu.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Gdy w Ukrainie ucichną już armaty

Nikt w Ukrainie nie zapomni, kto w tej wojnie jest/był agresorem. Przez kilka pokoleń będzie się pamiętać, że to Zachód pomógł obronić ukraińską niepodległość. Ukraińska armia już jest, a będzie jeszcze bardziej związana z systemem militarnym Zachodu. Na koniec, nikt inny, tylko Zachód pomoże w odbudowie zniszczonego kraju. Rosja – parias Europy – na taką pomoc z pewnością liczyć nie będzie mogła. Zostaje jej iluzja o głębszym związku z Azją. Tyle że tu królują zazdrosne o swoją pozycję Chiny, więc Moskwa jest skazana jedynie na jakąś rolę na zasadach Pekinu i w ich cieniu. Nie wiem, czy szersze kręgi Rosjan rozumieją, że 24 lutego 2022 roku ktoś w ich imieniu podjął te geopolityczne decyzje. Na dziesięciolecia, albo na dłużej. Czyli z ich perspektywy na całe życie.

Czy dziś da się okupować 50-milionowy kraj? Trudno to sobie wyobrazić. W najlepszym razie można planować, że znajdzie się kolaboracyjny partner, który będzie współpracował przy stopniowej wasalizacji. Zapewne taki był polityczny cel Putina w lutym 2022 r., kiedy podjął militarny rajd z północy na Kijów. Chodziło o szybkie zajęcie stolicy, eliminację legalnych władz (zapewne w jakimś stopniu liczono na ucieczkę niedoświadczonego Zełenskiego i jego ekipy) i zainstalowanie tam jakiegoś prorosyjskiego rządu. Możliwym scenariuszem było pewnie też przywrócenie w roli prezydenta „nielegalnie” odsuniętego Janukowycza, wsparte jakimś „referendum” pod lufami sołdatów.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi