Cierpieliśmy w latach wojskowej dyktatury, byliśmy torturowani. Ale nigdy nie szukaliśmy zemsty, nigdy nie targnęliśmy się na instytucje demokratycznego państwa – w niedzielny wieczór 8 stycznia Lula mówił do narodu od serca, bez przygotowanego przemówienia. – To są faszyści, to są wandale. Zostaną surowo ukarani – dodał, gdy zwolennicy jego skrajnie prawicowego poprzednika Jaira Bolsonaro dewastowali budynki parlamentu, siedziby głowy państwa i Sądu Najwyższego w stolicy kraju, Brasilii.
W przeciwieństwie do Bolsonaro, Lula nigdy nie podał w wątpliwość wyroków wyborców czy orzeczeń sędziów. Jak w 2018 roku, gdy w wyborach prezydenckich przegrał kandydat założonej przez niego Partii Pracujących (PT), Fernando Haddad, lub dwa lata wcześniej, gdy wywodząca się tego samego ugrupowania prezydent Dilma Rousseff została z dość wątpliwych powodów odsunięta od władzy w połowie kadencji.
Czytaj więcej
Przyznają to w Berlinie: uzależnienie od rosyjskich nośników energii, które po części sfinansowało inwazję Putina na Ukrainę, było największym błędem niemieckiej dyplomacji po 1945 roku. Czy Zachód wyciągnie z tego wnioski i uwolni się od zależności od innych dyktatur, zaczynając od Chin?
Rozliczenie faszyzmu
Próba zamachu stanu w Brazylii pokazała jednak, jak wciąż krucha pozostaje demokracja w Ameryce Łacińskiej. Lula doszedł do władzy pod hasłem przywrócenia jedności głęboko spolaryzowanego narodu. W tym celu wybrał na wiceprezydenta Geralda Alckmina, człowieka prawicy i w przeszłości swojego oponenta w walce o najwyższy urząd w państwie. Ale to już przeszłość. Dziś najważniejsze jest złapanie autorów próby zamachy stanu. Tysiące osób zostało już aresztowanych. Lula uznał, że faszyści są zbyt niebezpieczni, aby iść z nimi na ugodę.
Ale to nie wystarczy, aby przywrócić spokój w tym gigantycznym kraju. Wynik drugiej tury wyborów 30 października był na tyle wyrównany (obu kandydatów dzieliło ledwie 1,8 punktu procentowego), że prezydent będzie musiał bardzo szybko pokazać, że poprawi los istotnej części społeczeństwa, jeśli chce zachować władzę.