Kiedy Maciej Świrski doradzał władzy bojkotowanie prywatnego medium i namawiał ją do ostentacyjnego łamania przy tym prawa prasowego („Organy państwowe są obowiązane do udzielenia odpowiedzi na przekazaną im krytykę̨prasową bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca. Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”) był jeszcze „tylko” – z nadania tejże władzy – członkiem Rady Nadzorczej Polskiej Agencji Prasowej. To pewnie za taką właśnie postawę władza niedawno dowartościowała swojego wiernego żołnierza kolejnym prestiżowym stanowiskiem i postawiła go na czele Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. I wtedy zrobiło się trochę mniej śmiesznie, bo o ile jako członek organu nadzorczego PAP Świrski nie miał praktycznie żadnego wpływu na media, o tyle już jako szef KRRiT może prawie wszystko. Szybko pokazał, że władza nie pożałuje oddelegowania go na odcinek regulowania rynku medialnego, bo Świrski nie zamierza się oglądać na inne względy niż interes partii wzbogacony o własne obsesje. I właśnie z urzędu realizuje dziś swoje niedawne twitterowe wezwanie „Precz z TVN!”, uruchamiając procedurę mającą ustalić, czy stacja, publikując niewygodne dla Antoniego Macierewicza materiały, nie naruszyła polskiej racji stanu i bezpieczeństwa publicznego. Z tego miejsca już tylko krok do zarzutów o łamanie warunków koncesji.
Czytaj więcej
Rafał Bochenek: „Mówią o wolności słowa, konstytucji, a to orzeczenie najlepiej dowodzi, że to oni ją łamią, pozbawiając ludzi, którzy mają odmienne poglądy, prawa do wolności słowa, które jest fundamentem demokracji”.
Problem ze Świrskim nie jest jednak wyłącznie personalny. Choć trzeba przyznać, że PiS-owi udało się stworzyć z KRRiT prawdziwy gabinet osobliwości. Problem jest także systemowy. Podobnie jak w wielu obszarach funkcjonowania państwa, również ta instytucja okazała się systemowo nieodporna na politycznych oszołomów, którym ustawa przyznała praktycznie jednoosobowe prawo „wyłączania” niewygodnych dla władzy audycji („Przewodniczący Krajowej Rady może wezwać dostawcę usługi medialnej do zaniechania działań w zakresie dostarczania usług medialnych, jeżeli naruszają one przepisy ustawy, uchwały Krajowej Rady lub warunki koncesji”).
Problem ze Świrskim nie jest jednak wyłącznie personalny. Choć trzeba przyznać, że PiS-owi udało się stworzyć z KRRiT prawdziwy gabinet osobliwości. Problem jest także systemowy.
Dzisiaj Świrski rozlicza TVN z dbałości o rację stanu, jutro rozliczy TVP za tęczowe opaski podczas Sylwestra Marzeń, na przykład jednoosobowo wzywając do zaniechania powtórek tegoż programu. Może? Może. Zechce? Niewykluczone.