Raczej nagroda za wpływ na niemiecką opinię publiczną przez długie lata i bardzo asertywną postawę po 24 lutego. Trzeba pamiętać, że nie będzie on w MSZ opiekował się kierunkiem polskim, tylko będzie nadzorował inne wymiary polityki zagranicznej Ukrainy, więc nie widzę powodów, by jego nominację łączyć z Przewodowem.
Ale tak kontrowersyjny wiceszef dyplomacji na pewno nie poprawi naszych relacji.
Zawsze będą kwestie, w których będziemy się nie zgadzać z naszymi partnerami. Tak wyglądają relacje między wszystkimi państwami, w szczególności sąsiadami, bo zawsze znajdą się jakieś sprzeczne interesy. Przecież przedstawiane często jako wzorcowe relacje francusko-niemieckie także są bardzo dalekie od ideału. Mamy z Ukrainą kilka pól, na których będziemy się spierać o różne sprawy. Np. rywalizujemy przecież na polu produkcji rolno-spożywczej. Przestrzegałbym więc przed postrzeganiem takich relacji wyłącznie w kategoriach czarno-białych.
Zapytam wprost: nastroje antyukraińskie będą się w Polsce wzmagać?
Zapewne będą rosnąć, dlatego że rośnie też zmęczenie polskiego społeczeństwa wojną, natomiast nie wydaje mi się, żeby wzmogły się tak znacząco, by w skali całego społeczeństwa stały się naprawdę poważnym problemem. Zwróciłbym raczej uwagę, że mimo tego, że to Polska przyjęła największą liczbę ukraińskich uchodźców, to takie napięcia są dużo większe np. w Niemczech.
Jan Mencwel: Polskie elity są przyspawane do aut
Początkowo słyszeliśmy, że drogowe patologie nikogo nie obchodzą, bo „taką mamy w Polsce kulturę jazdy”, a my jesteśmy zblazowanymi aktywistami zapatrzonymi w Zachód. Ale po roku obecności tego tematu w mediach okazało się, że poparcie społeczne dla zmian jest gigantyczne. W końcu sam PiS stwierdził, że musi coś z tym zrobić - mówi Jan Mencwel, aktywista miejski.
W takim razie jakie najważniejsze zadania stoją dziś przed Polską w relacjach z Ukrainą?
Przede wszystkim powinniśmy w dalszym ciągu wspierać Ukrainę militarnie, bo bez dostaw zachodniej broni nie będzie w stanie kontynuować walki, ale też finansowo, by państwo ukraińskie nie zbankrutowało. A gdy wojna już się zakończy, to naszym strategicznym celem będzie to, byśmy na wschodzie mieli stabilnego sąsiada, który będzie w stanie powtórzyć sukces odbudowy kraju na skalę tej niemieckiej po 1945 r., bo tego wymaga moment dziejowy. Wszystko wskazuje na to, że Ukraina będzie miała możliwość wykorzystania wielkich pieniędzy na odbudowę, co może mieć ogromne znaczenie także dla naszej gospodarki. Będą bowiem potrzebne środki znacznie większe niż łączne fundusze, jakie Polska otrzymała z Unii Europejskiej po 2004 r. Polskie firmy na pewno będą zdeterminowane, by pomóc w ich wydaniu.
Ale zdeterminowane będą też firmy niemieckie, francuskie…
Tak, ale to nasze firmy będą miały bliżej, więc to one będą taniej dowozić np. materiały.
Czyli geopolityka jest po naszej stronie.
Na pewno mamy pewne naturalne przewagi. Geografia przez wieki była naszym przekleństwem, a nagle może się okazać naszym błogosławieństwem.
Liczyć się więc będą konkretne inwestycje i twarda waluta, a nie żadna polityka pamięci i tworzenie polskich instytutów historycznych, tak?
To też będzie bardzo istotne. Co więcej, myślę, że prowadzenie polsko-ukraińskiego dialogu będzie po wojnie łatwiejsze, niż było przed 24 lutego, bo kluczowy okaże się wzrost zaufania. Mam nadzieję, że dzięki tej zmianie postrzegania Polski kwestie sporne będą budzić mniej emocji, a także mniej będzie posądzania nas o działanie w złej wierze. Na pewno potrzebujemy większej obecności instytucjonalnej w Ukrainie, różnych przedstawicielstw izb handlowych czy przemysłowych, także poza Kijowem. Ale musimy również tworzyć filie instytucji kulturalnych i politycznych, pomyślmy o Polskim Instytucie Historycznym. Dla przykładu, każda niemiecka fundacja polityczna od wielu lat ma swoje biura na Ukrainie, a nam tego brakuje. Nie widzę powodu, by np. wrocławskie Ossolineum, którego korzenie sięgają przecież Lwowa, miało nie mieć w tym mieście przedstawicielstwa z prawdziwego zdarzenia, które zajmowałoby się współpracą kulturalną, przyznawałoby stypendia i wspierałoby badania naukowe.
Piotr Stankiewicz: Suma wszystkich stresów
Przyroda dlatego jest taka uspokajająca dla naszej psychiki, bo oznacza kontakt z rzeczami, które od nas nie zależą. Gdy siedzisz w domu, obok leży komputer, stoi biurko, to jesteś otoczony różnymi zobowiązaniami i czujesz za nie odpowiedzialność. A gdy jedziesz na wycieczkę w góry czy choćby do lasu, dookoła są tylko rzeczy, które absolutnie od ciebie nie zależą. Rozmowa z Piotrem Stankiewiczem, filozofem
Tyle że potrzebujemy na to pieniędzy.
Ale w skali wydatków państwa polskiego to nie są środki, których nie można sobie wyobrazić. Tylko jeszcze raz podkreślę: Ukraina tej wojny jeszcze nie wygrała – to wszystko są wyzwania na jutro, a nie na dziś. Nie miejmy złudzeń co do tego, że po drugiej stronie także mamy wielką determinację, aby tę wojnę zakończyć na korzystnych dla Rosji warunkach. Jej stawką jest w końcu również przyszłość reżimu Putina. I to jest powód, który każe zakładać, że ta wojna niestety potrwa jeszcze długo. Rosjanie co prawda wysyłają dziś sygnały, że szukają jakiegoś rozejmu, ale przecież nie po to, żeby tę wojnę zakończyć, tylko by lepiej się przygotować do kolejnej ofensywy. Ta wojna w ostatnich dziewięciu miesiącach nie układa się po myśli Kremla, ale do jej końca daleko. I pamiętajmy, że po stronie ukraińskiej nie ma i nie będzie woli, by pójść na jakiekolwiek ustępstwa wobec Moskwy.
Wojciech Konończuk (ur. 1980)
Politolog, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Wcześniej m.in. zastępca dyrektora, kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii oraz analityk ds. polityki energetycznej i zagranicznej Rosji w Zespole Rosyjskim OSW. Autor m.in. książek „Sztuka przetrwania. Deportacje sowieckie z powiatu bielskiego 1940–1941” i „Zagrożone dziedzictwo. Polskie dobra kultury na Ukrainie i Białorusi”.