A co właściwie od nas zależy?
Nasze założenia myślowe, wartości, to, jak staramy się reagować na rzeczy zewnętrzne, i to, do jakich celów staramy się dążyć. I tego nie ustalamy przecież raz na zawsze, a tym bardziej nie trzymamy się tego jakoś automatycznie. Codziennie musimy sobie o tym przypominać i zmagać się z tym na nowo, a potem wykrawać sobie tę część, która od nas jest zależna. W dzisiejszym świecie jest to tym ważniejsze, by pamiętać, że to jest proces, bo rozmaite zmiany postępują dziś bardzo szybko – i musimy się do nich ciągle dostosowywać.
OK, ale konkretnie, jeśli mowa o fakapach w pracy, to w jaki sposób to od nas zależy, jak na nie reagujemy?
Absolutnie nie zachęcam do tego, by zaprzeczać rzeczywistości, wypierać, że dzieje się coś złego. Natomiast często zjada nas nie tyle jeden duży stres, ile suma wszystkich małych stresów. A one biorą się stąd, że pewnym wydarzeniom, które moglibyśmy sobie opowiedzieć inaczej, niepotrzebnie nadajemy wagę ponad miarę. I dajemy im za dużo dostępu do naszej głowy. To nie jest oczywiście łatwe, sam cały czas się uczę, jak nie wyolbrzymiać błahostek, ale ciągła praca nad tym przynosi efekty.
Zuchwałość Rosji wywraca zachodnie myślenie
Powinniśmy budować koalicję państw, które będą utrwalać w głowach Europejczyków, że zakończenie wojny, co w Niemczech czy we Francji sprzedawane jest jako cel ostateczny, nie rozwiąże problemu - mówi Ernest Wyciszkiewicz, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
To wróćmy teraz do odpoczynku. Jak podejść do niego po stoicku?
Marek Aureliusz pisał: „Kochaj sztukę, której się nauczyłeś, i w niej znajdź spokój”. Czyli zanurz się w roli, którą w danej chwili wypełniasz. Jak odpoczywasz, to odpoczywaj. Rób to na sto procent. Tak samo jak pracujesz, to pracuj. Zajmuj się tym, co od ciebie zależy – i wszystko, co robisz, rób w miarę pilnie.
Czyli by odpocząć, rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady?
Tylko dziś te Bieszczady musimy znaleźć niejako wewnętrznie, a nie fizycznie. To cecha naszych czasów, że nie fizyczne oddalenie od pracy i problemów z nią związanych przesądza o tym, że możemy od nich odpocząć, tylko to, na ile sami będziemy w stanie się od nich odciąć. Powinniśmy więc raczej mówić: „rzuć wszystko i wyłącz internet”. Bo odpoczynek nie zależy dziś od tego, gdzie i nawet na jak długo wyjedziemy, ale od tego, czy będziemy tam w stanie naprawdę odłączyć się od świata.
To w sumie optymistyczne. Nie musimy się silić na żadne Malediwy, by odpocząć równie dobrze jak bogacze, wystarczy wyłączyć komórkę.
Oczywiście, wypad do Kampinosu może być równie efektywny co Malediwy. To nasz własny wybór, czy wypoczniemy, więc wypoczynek stał się dużo bardziej demokratyczny. I sam rzeczywiście staram się dziś uczyć takiego weekendowego wypoczynku w Kampinosie. Co tydzień czy co drugi tydzień organizujemy sobie rodzinne wycieczki, i to bardzo dużo nam daje. Wysiłek na świeżym powietrzu, kontakt z naturą – to wszystko naprawdę bardzo dobrze robi na psychikę.
I tak zero-jedynkowo: zero internetu – jedynie kontakt z przyrodą?
Dawniej, po stoicku, rzeczywiście postulowałem taki radykalizm, konieczność wyznaczenia ostrej granicy, ale jednak współczesne realia często wymuszają większą elastyczność. Po różnych próbach mam wrażenie, że dochodzę do w miarę sensownego kompromisu. Uczę się tego, żeby korzystać z telefonu w bardzo ograniczony sposób, ale by nie odcinać się od niego zupełnie, tak na siłę. To jednak mądrzejsze, bardziej dojrzałe rozwiązanie. A zarazem trudniejsze, bo te granice muszę wyznaczać sobie ciągle na nowo, przy każdym sięgnięciu po telefon. Ale nie ulega wątpliwości, że podczas urlopu warto postawić jak najmocniej się da na kontakt z przyrodą, bo jest on naprawdę istotny, także ze stoickiego punktu widzenia.
Dlaczego?
Przyroda dlatego jest taka uspokajająca dla naszej psychiki, bo oznacza kontakt z rzeczami, które od nas nie zależą. Gdy siedzisz w domu, obok leży komputer, stoi biurko, to jesteś otoczony różnymi zobowiązaniami i czujesz za nie odpowiedzialność. A gdy jedziesz na wycieczkę w góry czy choćby do lasu, dookoła są tylko rzeczy, które absolutnie od ciebie nie zalezą. Nawet więcej: są takim ucieleśnieniem świata zewnętrznego, takim „reality check” – one nie zależą od nas najbardziej, jak się tylko da. A to uspokaja, bo przywraca nam proporcje.
To podsumowując naszą rozmowę – nie ma więc wielkiego znaczenia, gdzie i na jak długo pojedziemy na urlop, tylko liczy się to, jak odnajdziemy się w roli urlopowicza, tak?
Nie ma znaczenia w tym sensie, że ważniejsza jest wewnętrzna postawa. Jeżeli pojedziemy na trzy tygodnie obcować z piękną przyrodą, ale będziemy mieć złe nastawienie do wypoczynku, to nic z tego urlopu nie będzie. Natomiast trzydniowy wyjazd z dobrym nastawieniem może dać nam naprawdę potrzebny odpoczynek. Oczywiście, jeśli w ogóle nigdzie nie wyjedziemy, to w końcu się psychicznie rozsypiemy, ale co do zasady – to od nas zależy, czy odpoczniemy na urlopie, a nie od zewnętrznych okoliczności.
Piotr Stankiewicz (ur. 1983), p
Pisarz i filozof, twórca i nauczyciel reformowanego stoicyzmu. www.piotrstankiewicz.pl/zapisz-sie