Słuchając wystąpień Jarosława Kaczyńskiego podczas jego objazdu Polski, można być pewnym, że PiS jest partią na wskroś nowoczesną. I stawia wszystko na politykę tożsamości. Wcześniej polityka miała realizować interesy grup czy klas społecznych, dziś jej celem jest obsługiwanie grup tożsamościowych, narzędziem zaś redystrybucja nie tyle środków, co godności. W efekcie stają naprzeciw siebie nie różne wizje rozwoju, ale odmienne tożsamości. Polityka tożsamości jest też dzieckiem tożsamościowych mediów. Wrzucając do serwisów społecznościowych zdjęcia psów, kotów, ulubionych książek czy płyt, zachwycając się czy oburzając, stajemy się tożsamościowymi awatarami, akwizytorami własnej tożsamości.
Czytaj więcej
Czy aby sprawa reparacji nie jest związana z głębokimi kompleksami środowiska Jarosława Kaczyńskiego?
W świecie polityki tożsamości nie ma dyskutantów, polemistów, tylko są egzystencjalni wrogowie. To oni definiują naszą tożsamość. Trudno jest pozytywnie określić polskość, ale dla coraz bardziej prawicowej tożsamościowości znacznie łatwiej pokazać, co jest dla niej zagrożeniem. To nie przypadek, że refrenem powracającym w każdym niemal powiecie odwiedzonym przez Jarosława Kaczyńskiego są Niemcy i rzekomo sterowana przez nich Unia Europejska. To nie żadna konkurencja, to nie spór, to – w tożsamościowym myśleniu – egzystencjalny konflikt. Albo wygrają Niemcy, albo my, albo ocalimy pełną suwerenność w rozumieniu z XIX wieku, albo ją całkiem stracimy. Tertium non datur. Polityka tożsamości nie zna kompromisów ani półtonów. Każdy, kto myśli inaczej, jest zdrajcą i wrogiem. Nie nie ma prawa do innej wizji rzeczywistości, do innych poglądów, jest egzystencjalnym zagrożeniem.
To oni definiują naszą tożsamość. Trudno jest pozytywnie określić polskość, ale dla coraz bardziej prawicowej tożsamościowości znacznie łatwiej pokazać, co jest dla niej zagrożeniem.
Polityka tożsamości to nie tylko domena obozu PiS, ale również anty-PiS. Hejt, jaki wylał się w tym tygodniu na dziennikarza TVN 24 Konrada Piaseckiego, bo w rozmowie z posłanką PO postawił niewłaściwe pytanie, pokazuje to doskonale. Apele do władz TVN, by go zwolnić, pokazują, że część sympatyków opozycji, choć ma wolne media na sztandarach, nie chce żadnej dyskusji, pragnie, by ich kanał utwierdzał ich w ich słusznych przekonaniach. TVP jest dla nich wstrętna nie tylko dlatego, że jest stronnicza, ale wspiera też nie tę stronę, co trzeba. Polityka tożsamości chce, by media były tożsamościowe, a nie niezależne – one mają utwierdzać tożsamości, a nie prowokować do jakichś tam debat czy dyskusji. Tych, którzy nie chcą w tym uczestniczyć, nazywa się symetrystami.