Data tyleż haniebna, co symboliczna. 17 września 1939 r., w której to daty rocznicę ukazuje się ten numer „Plusa Minusa”, druga Rzeczpospolita Polska, zdradzona przez sojuszników, broniąca się przed agresją hitlerowskich Niemiec i atakującą znienacka Rosją Sowiecką, została bez władz cywilnych i wojskowych. Przejściem granicznym w Zaleszczykach najpierw uciekli wczesnym wieczorem prezydent Ignacy Mościcki i premier Felicjan Sławoj-Składkowski, a po nich, późniejszą nocą, naczelny wódz Edward Rydz-Śmigły.
Czytaj więcej
Współczesna Polska coraz częściej przypomina piłsudczykowską. Znów cywile w lampasach muszą mieć w swoich rękach firmy, szkoły i sądy. Radio i telewizję.
Historycy nazywają te wydarzenia ewakuacją. Faktem jest, że do Rumunii przedostała się znaczna część administracji państwowej, urzędnicy, sędziowie, trochę wojska i policji. Ewakuowano również część archiwów i polskich zasobów złota. Tyle że z perspektywy walczącego wciąż jeszcze na dwóch frontach państwa nie można było tego nazwać inaczej niż ucieczką. A i kontekst kolejnych tygodni oraz miesięcy nie jest dla tej rejterady szczególnie łaskawy. Władze i wojsko zostały internowane, a nadzieja, że to w oparciu właśnie o nie zostanie szybko zbudowany przyczółek państwowości i oporu, prysła jak bańka mydlana. Owszem, powstał na emigracji polski rząd i siły zbrojne, ale już pod innym przywództwem i ideałami. 17 września to koniec Polski piłsudczykowskiej; miękkiej, jak się dziś mówi, dyktatury w generalskich lampasach.
Piszę o tych smutnych i pamiętnych wydarzeniach nie po to, by wypominać ich bohaterom po raz kolejny zdradę (pisali o tym bardziej uważni i kompetentni), ale by spojrzeć w tym kontekście na równie wzniosły, jak wyświechtany termin: patriotyzm. Czyż oni, Rydz-Śmigły, Mościcki czy Sławoj-Składkowski, nie mieli się za patriotów? Czy było im to pojęcie obce? Wręcz odwrotnie. Cała ich doktryna i tożsamość była ulepiona z patriotyzmu. Mieli się za dziedziców polskiej tradycji niepodległościowej. Mitem założycielskim były Legiony. Zbrojną tradycją Bitwa Warszawska i pogrom Sowietów w 1920. Ojcem chrzestnym Naczelnik – Józef Piłsudski. W imię tego dziedzictwa na szczycie drabiny społecznej ustawiono armię. Polskość miała być rozpisywana grubą czcionką na polowym mundurze. A demokracja – jak o tym pisał w kontekście rządów junty we własnym kraju Jorge Luis Borges – dyktaturą guzików.