Czytaj więcej

Wina Mazurka: Ujamaa zabutelkowana

Ale w jednym Heraklit miał przecież rację, bo nic nie jest takie, jak było. Weźmy wina z RPA – jeszcze niedawno symbol ciężkich, czekoladowo-dżemowych pinotage, w których dało się wyczuć wszystko prócz owoców. Nawet jak nie był to pinotage, to i tak była beczka. Nawet białe chenin blanc było albo taniutkie i żadne, albo zabeczkowane na amen – krem i masło w ustach. „Dąb jest ulubionym szczepem Polaków” – napisałem kiedyś, po czym się na mnie rzucono, ale tu akurat okazuje się, że Afrykanerzy też Polacy. Tak na marginesie, dowiedziałem się, że Masuirek to nazwisko burskie. Hm…

Wróćmy do wina i sztuczek ze szczepami, bo trzeba tu przypomnieć, że to nie Pan Bóg stworzył pinotage, a w każdym razie nie własnoręcznie. Ręka należała do Abrahama Izaka Perolda, od którego zaczęło się południowoafrykańskie winiarstwo, profesora na uniwersytecie – a gdzież by inaczej – w Stellenbosch. 

Wróćmy do wina i sztuczek ze szczepami, bo trzeba tu przypomnieć, że to nie Pan Bóg stworzył pinotage, a w każdym razie nie własnoręcznie. Ręka należała do Abrahama Izaka Perolda, od którego zaczęło się południowoafrykańskie winiarstwo, profesora na uniwersytecie – a gdzież by inaczej – w Stellenbosch. Pan profesor nie tylko sprowadził w okolice Kapsztadu grubo ponad setkę szczepów europejskich, ale i pracował sto lat temu nad sposobem wprowadzenia do Afryki pinot noir, szczepu genialnego, dającego wielkie burgundy czy wina z północnych Włoch, świetne wina w Niemczech, znanego i w Polsce. Ale pinotowi nie podobał się suchy klimat południa Afryki. Nie to co cinsaut, szczep w uprawie łatwy, ale do niedawna dający wina co najwyżej przeciętne, ten Afrykę pokochał. Profesor Perold pracę nad krzyżowką porzucił, zanim uczniowie odkryli, że odniósł sukces. A skąd nazwa? Cinsaut znane było jako hermitage, więc nie mamy pinsaut, tylko pinotage. I choć dziś w RPA uprawia się więcej cabernet sauvignon czy syrah, to jednak pinotage stał się symbolem czerwonych win Afryki. Białe to głównie chenin blanc i zdobywające przebojem klientów sauvignon blanc, ale nie wiedzieć czemu, nie budziły one do niedawna emocji, przynajmniej w Polsce. No i jako się rzekło, producenci z RPA tak pojęli rady Parkera, że beczkowali wszystko, jak leci. Szczęśliwie to za nami. A co przed nami? Wysyp małych, garażowych producentów i ich wina organiczne, pojawiają się nowe miejsca uprawy (już nie tylko Stellenbosch i okolice). A że Afryka Południowa to także miejsce eksperymentów, więc i o nich będę pisał. Zaczynamy za tydzień.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Z początku świata